Dzisiaj były drugie urodziny Olivera. W domu kręcili się praktycznie wszyscy, Liam, Jamie, Luke, Landon. Wyłącznie nasi przyjaciele, tylko ich mieliśmy. Nie miałem kontaktu z rodzicami od kiedy mnie wyrzucili, czyli prawie trzy lata. Uroczo, nieprawdaż?
Zayn i jego przyjaciele chodzili w tych idiotycznych imprezowych czapeczkach. Stali w salonie rozmawiając o motorach, cmoknąłem go w policzek gdy niosłem tort urodzinowy do jadalni.
- Chodźcie - pokazałem im błękitny tort z twoja świeczkiami i napisem "Oliver". Liam posadził Olivera na krześle przy stole, postawiłem tort przed nim. Podniosłem go i usiadłem na krześle z nim na kolanach. Wszyscy zgromadzili się obok nas i zaczęli śpiewać "Sto lat". Zayn podpalił świeczki i pocałowal syna w skroń i kucnął obok nas - Zdmuchnij świeczki skarbie - powiedziałem do chłopca. Pomogliśmy z Zaynem zdmuchnąć mu świeczki.
- Nasz niesamowity synek - Zayn cmoknął mnie krótko w usta.
- Ta-ta - otworzyłem szeroko oczy słysząc głosik Olivera.
- Co? Oli, powtórz - mój narzeczony wpatrywał się w naszego synka.
- Tata - powiedział uradowany a ja pisnąlem cicho tuląc go do siebie. Wreszcie coś powiedział, a bałem się, że w ogóle nie będzie mówił albo że coś z nim nie tak..
- Przynajmniej nie będzie problemu z nazywaniem rodziców. "Mama" już się uczyć nie musi - zażartował Luke. Zaśmiałem się cicho i pocałowalem Olivera w czubek głowy.
Zayn pokroił tort, Liam zaniósł prezenty do pokoiku Olivera. Zostawiłem gości na dole, a w sypialni syna oglądaliśmy razem prezenty. Oli cieszył się z kolejnych misiów i małych samochodzików.
Wieczorem położyłem dwulatka spać, a na dole siedzieliśmy wszyscy w salonie popijając wino i rozmawiając. Siedziałem na kolanach Zayna wtulony w jego tors i szczerze, nie zwracałem uwagi na rozmowy, tylko na to, jak blisko jest mnie Zayn.
Jest jedna sprawa która gryzie mnie od kilku dni i o której muszę koniecznie powiedzieć Zaynowi.
Nawet nie zauważyłem, jak nasi przyjaciele zaczęli się zbierać i wychodzić. Pożegnałem się z nimi nawet nie podnosząc się z kanapy.
Gdy byliśmy sami, dłoń Zayna wylądowała na wnętrzu mojego uda, a jego wargi na mojej szyi.
- Zayn, muszę ci coś powiedzieć - powiedziałem odsuwając delikatnie jego twarz.
- Co kochanie? - spytał gładząc mnie po nodze.
- Ja.. uh - schowałem twarz w jego szyi - Czy..
- Po prostu powiedz - zaśmiał się cicho.
- Jestem w ciąży - wyszeptałem ledwo słyszalnie. Ale on słyszał bo jego dłoń zamarła na moim udzie. Niepewnie spojrzałem na niego - Z-Zayn..
- To wspaniale, a już myślałem, że coś z którymś z nas jest nie tak - zaśmiał się cicho całując mnie krótko.
- Co? - spytałem szczerze zdezorientowany - Zaplanowałeś to?! - zapiszczałem.
- No cóż - znowu zaczął głaskać mnie po udzie, nie patrząc mi w oczy - Nie zastanowiło cię, że nigdy nie używam prezerwatyw?
- Myślałem, że po prostu o nich nie pamiętasz - wyszeptałem opierając głowę na jego ramieniu - Jesteś.. Czemu mi nie powiedziałeś, że chcesz więcej dzieci?
- Bałem się, że ty nie będziesz chciał. Więc sam starałem się o nasze dziecko - położył dłoń na moim brzuchu - Kocham cię i zawsze chciałem mieć dużą rodzinę. Ja sam nigdy nie miałem prawdziwej rodziny.. - pocałowalem go delikatnie.
- Teraz już masz. Ja też cię kocham Zayn. Bardzo - oddał pocalunek, a ja wtuliłem się w niego.
CZYTASZ
Like Crazy | Ziall (mpreg) ✔
FanfictionA z Nim..? Różnie to bywa. Czasami jest taki czuły, a czasami to kawał skurwysyna. [kiedyś była ładniejsza okładka, ale bałam się, że wa**pad by się wkurzył za obrazki dla dorosłych więc musiałam zmienić, żeby nie usunęli mi ff/konta]