Remusa Lupina, jedynego z Huncwotów, który żyję (nie licząc Glizdka).
- Cześć! Eee... panie profesorze - powiedział z szczerym uśmiechem Harry.
- Jaki tam profesor! Mów mi Remus lub Lunatyk - odpowiedział wilkołak.
- Dobrze Luniu! - tu uśmiechnął się jak prawdziwy Huncwot - Dzisiaj twoja warta?
- Tak i nie nazywaj mnie „Lunio".
- Już dobrze... dobrze... Choć siądziemy na tamtej ławce - i wskazał ławkę koło dużego buku, z którego było widać wszystkie (no... bez przesady - dop. Autorki) gwiazdy. Kiedy usiedli nie odzywali się. Słowa nie były potrzebne, bo oboje myśleli o Syriuszu, Lily i Jamesie. „ Dlaczego zostawili mnie i Harre'go? Przecież tyle już wycierpiał w życiu!" Myślał gorączkowo Remus. Popatrzył w niebo i zauważył, że jedna gwiazda świeci mocniej niż pozostałe.
- To Syriusz. - usłyszał Lupin. Widocznie Harry zauważył, że Remus się jej przygląda. -To gwiazda o nazwie Syriusz. Jest wspaniała. - odpowiedział na zdziwione spojrzenie Remusa. Siedzieli tak jeszcze kilka godzin, kiedy zaczęło świtać
- Muszę już iść. Ujawnij się jeszcze kiedyś na warcie. Do zobaczenia.- powiedział zielonooki i ruszył w stronę domu nr.4. Wszedł niedosłyszalnie do swojego pokoju. Nie chciało mu się spać więc zaczął czytać. Bardzo polubił to robić. „ Ciekawe co by na to powiedział Hermiona?"
CZYTASZ
Harry Potter i Władca Magicznych
FanfictionHarry przejdzie przez magiczne szkolenie i dowie się, że jest.... władcą magicznych.