Powrót

3.9K 200 13
                                    

Ponownie był w swoim pokoju. Nic się tu nie zmieniło, tylko na dworze mrok powoli jaśniał, wschodziło słońce. Postanowił się położyć i chwilę odpocząć. Widział, że jak wstanie ciotka Petunia będzie zmuszony do pracy.

Nie mylił się, równo o szóstej usłyszał odgłosy wstawania z łóżka. Jego krewna rozpoczynała swój dzień. Niedługo potem ciotka zapukała do drzwi i kazała mu zejść do kuchni. Kobieta w ogóle nie przejęła się tym, że nie było go cały dzień. Stwierdziła tylko, że jacyś dziwacy byli tutaj i pytali o niego. Na śniadanie dostał chleb z sałatą oraz listę zadań do wykonania na dziś. Jak zwykle miał posprzątać dom, wypielić ogródek, pójść po zakupy. Harry stwierdził, że troszkę sobie pomoże magią. Rzucając proste zaklęcie, uczynił swoją różdżkę nie namierzalną przez ministerstwo i ogólnie wszystkich czarodziei. Mógł bezkarnie czarować.

Gdy tylko ciotka odeszła na ploteczki do swoich sąsiadek,posprzątał wszystko trzema ruchami ręki. Teraz musiał tylko uważać, żeby go nie zobaczyła jak wychodzi i miał całe przedpołudnie dla siebie.

- Mógłbym zrobić jakiś numer Dudley'owi - powiedział sam do siebie. - Nie wstanie prędzej jak za cztery godziny. Mam mnóstwo czasu na spacer, podczas którego na pewno wpadnie mi do głowy wspaniały pomysł.

***

Harry, ukryty czarem niewidzialności, obserwował swój dom.Jego kuzyn właśnie jadł śniadanie, trwało to już dobry kwadrans. Korzystając z nieobecności matki zamówił dużą pizzę. Gdy tylko młody Dursley wyszedł z domu skierował się do parku, gdzie miał się spotkać z kolegami. Harry był tam wcześniej, naprawił huśtawkę, zepsutą przez Wielkiego De. Tak jak się spodziewał, Dudley od razu usiadł na niej. Dieta musiała coś zdziałać, zmieścił się, chociaż było widać, że ewidentnie przekracza ograniczenia wagowe. Wkrótce nadeszli koledzy blondyna.

- Witaj De.

- Siemka.

Harry wyjął różdżkę i wyczarował psa. Czarodziej od razu zauważyłby, że to jest tylko imitacja, jednak zwierzę było wystarczająco prawdziwe dla mugola. Pies zaskomlał cicho.

- Ej, to chyba szczenię. Na pewno któryś młody gówniarz go zgubił - zawołał Piers.

Huśtawka, na której siedział Dudley, nagle zatrzeszczała, po czym deska zerwała się. Blondyn wpadł prosto w kałużę błota, wcześniej nikt jej nie widział. Rozległ się głośny śmiech chłopaków, który wybuchnął ze zdwojoną siła kiedy Dursley próbując wstać poślizgnął się i upadł twarzą w błoto.

- To przez tego kundla, gdzie on uciekł

Jakby na zawołanie rozległo się niepewne szczekanie.

- Łapać go!

Pobiegli za głosem szczeniaka. Ucieszyli się widząc, że pies trafił do ślepej uliczki i nie może uciec. Nagle pojawił się człowiek ubrany w długą, czarną, poszarpaną szatę, trzymając w rękach zwierzę.

- Tego szukaliście? - zapytał ich świszczącym głosem,wyciągając w ich stronę długie, brudne ręce na których miał psa.

Podniósł dotychczas pochyloną głowę, ujrzeli duże, ciemne oczy, a w nich odbitą swoją postać. Jednak była ona dziwna, rozmazana,zmieniająca kształt. Dudley zobaczył jak jego blond włosy stają się białe, uszy wydłużają się i stają się trójkątne. Ręce opadają na ziemię, a zza pleców wyrasta mu kręcony ogonek. Krzyknął lecz usłyszał kwik świni. Tego nie wytrzymał, rzucił się w tył, za nim reszta bandy.

Harry zmaterializował się, machnął ręką i dziwadło zniknęło.

- Zemsta jest słodka - powiedział i podśpiewując ruszył przed siebie.

Harry Potter i Władca MagicznychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz