Prawda

4.4K 207 15
                                    


-Uf!! Jaki wywód. Dajcie mi chwilę, a się oswoję z tymi informacjami - kilka chwil później - Ok, kto mnie będzie uczył?
-Em... eeem... - zachłysnęła się Lily. Harry popatrzyła na nią z wyczekiwaniem.
-Bóg - padła krótka odpowiedź Jamesa
-O ja niemogę.
Spokojnie to swój chłop.
Chłopak popatrzył na nich jak na idiotów, ale w końcu wzruszył ramionami i powiedział :
-Zobaczymy. Kiedy zaczynamy?
-Teraz - usłyszał za sobą męski baron. Powiedział to mężczyzna ok. 50 z siwymi, krótkimi włosami, który uśmiechał się łagodnie.
-Em... Dzień dobry Boże. - zabrzmiała to idiotycznie, więc na dodatek pochylił się.
-Spokojnie Harry. Mów do mnie Golden. Lepiej brzmi - puszczenie oczka - I nie tak oficjalnie, nie lubię tego. Ok. ?
-Ok.
-Lily! James! Dawno was nie widziałem!
-Cześć Golden! - odpowiedziało wspólnie państwo Potter.
-nie bójcie się o chłopaka. Oddam go Wam. Do zobaczenia.
-Pa mamo i tato.
-Do zobaczenia synku - powiedziała Lily i pocałowała w czoło, a James po prostu przytulił go.
-Uważaj na siebie - szepnął mu do ucha.
Harry kiwnął tylko głową - nie ufał swojemu głosowi - i ruszył za Goldenem. Po kilku chwilach drogi w ciszy Dervil postanowił zacząć rozmowę.
-E.. Golden?
-Tak?
-A... bo ja ... ten tego...
-No wykrztuś to z siebie!
-No więc, chciałbym żebyś nauczył mnie czegoś?
-Czego?
-Języków
-Ale przecież znasz języki innych ras.
-I TY niby wszystko wiesz? Chodziło mi o...
-Języki międzynarodowe - ludzkie. Wiem, chciałem się z tobą podroczyć - szeroki uśmiech numer 2.
-Eh, z kim ja współpracuje - westchnął Harry i teatralnie załamał ręce.
-Z najlepszymi - uśmiechnął się wesoło Bóg. - No już, mina do góry. Teraz sprawy organizacyjne. Zachwilę podam ci eliksir, dzięki, któremu nie będziesz musiał jeść, pić i spać. Łatwiej tez przyswoisz wiedzę. Ułatwi nam to szkolenie. A za chwilę zobaczysz miasto - Carlabello.
Niespodziewanie przed Dervilem ukazała się piękna miejscowość. Była ona ogromna. Przy ulicach można było podziwiać wspaniałe domy. Jedne większe, drugie mniejsze - takie jaki sobie każdy wymarzył (jak potem wytłumaczył Harre'mu Golden). Już z daleka wyróżniało się jedno miejsce. Budynek był podobny do dzisiejszych ratuszy - i taką też funkcje pełnił. Kiedy przechodzili przez ulice, każdy z szacunkiem kiwał głową, na co obydwaj odpowiadali tym samym. Weszli do ratusza. Styl miał podobny do gotyka. Zaczęli schodzić to lochów. Weszli wreście do jasnego, przestrzennego pomieszczenia.
-Ten pokój jest podobny do Pokoju Życzeń w Hogwardzie. Tu masz eliksir - zaczekał, aż chłopak wypije - Najpierw kondycja.
Golden kazał zrobić ćwiczenia o jakich mu się w życiu nie śniło. Potem zaczął biegać, ale żeby nie było tak łatwo Golden dodawał mu :leciutkie" ciężarki ( 50 kg - 1 ciężarek, a ponieważ Bóg miał wiele pomysłów więc w sumie miał na sobie 8 ciężarków co dawało bagatela 400 kg). Następnie zaczął hartować jego ciało, aby w extremalnych warunkach przetrwał - chociaż Harry nie maił w najbliższych planach odwiedzenia, ani Alaski, ani Sahary, ale wiedział, ze to wszystko mu się przyda w przyszłości, dlatego nie marudził. Potem zaczęła się nauka. Dervil wchłaniał wiedzę szybko, był niesamowitym uczniem. Na (wcześniejszą) prośbę uczył się różnych języków, m.in. : hiszpańskiego, włoskiego, portugalskiego, francuskiego, polskiego, niemieckiego itp. Skończyli szkolenie po 4,5 roku szkolenia, więc Bóg postanowił, że nauczy Harre'go dobrych manier, bycia dobrym dyplomatom i negocjatorem. Po 5 latach ciężkiej nauki chłopak był wyszkolony perfekcyjnie, a Bóg był z niego dumny. Od teraz mógł teleportować się tu kiedy tylko będzie chciał. Niedługo wróci, ale Dervil wiedział, że nadchodzi jego czas, to on ma pokonać Voldemorda - i zrobi to jak najlepiej. Ale czy jest na to gotowy? Na to pytanie jeszcze, ani on, ani wy nie znacie odpowiedzi.

Harry Potter i Władca MagicznychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz