- Potter, wstawaj!
- Odwal się.
- Natychmiast się obudź.
- Yhm - mruknął i odwrócił się na drugi bok.
- Sam tego chciałeś - Aqumenti
Na chłopaka spadł strumień lodowatej wody.
- Zabiję... Co jest, co wy tu robicie - zapytał na widok Alastora Moody'iego i Remusa Lupina stojących w drzwiach.
- Właśnie próbujemy cię obudzić.
- Jest dopiero - spojrzał na zegarek - 10.
- Harry, gdzie byłeś przedwczoraj. Zupełnie zniknąłeś ze świata, nie można było cię namierzyć żadnym sposobem.
- Lupin skończ te ceregiele, lepiej sprawdźmy, czy to Potter. Powiedz mi...
- Co było w liście, który wysłałem tydzień temu - wtrącił Remus.
- Nie przysłał mi pan listu - odparł zdziwiony chłopak trzęsąc się lekko z zimna.
- To on.
- Skoro wiemy, że Potter, to Potter, to teraz powiedz nam gdzie byłeś przedwczoraj.
-Nic mi się nie stało, po prostu potrzebowałem trochę czasu dla siebie- „całych 5 lat. Gdybym miał wam powiedzieć, gdzie byłem, dostalibyście zawału".- Lepiej będzie jeśli nam powiesz.
- Ale ja nic ciekawego nie robiłem.
- Dobra, Potter,porozmawiasz sobie z dyrektorem. Pakuj się. Idziemy do Kwatery Głównej.
- Moment. Możecie wyjść.
Kiedy tylko zamknęły się drzwi, Harry się wysuszył, przebrał i zaczął pakowanie. Nie mógł tego zrobić przy czarodziejach, zabrał sobie parę rzeczy z Inoctoris, które wzbudziłyby pytania. Zresztą sam kufer wymagał dobrego zaklęcia maskującego. Po 15 minutach był gotowy, zszedł schodami w dół.
Widok,jaki zastał nie był dla niego zaskoczeniem. Ciotka Petunia oraz Dudley siedzieli wciśnięci w samym rogu sofy, spoglądając ze strachem na magiczne oko Alastora.
- Mieli ci powiedzieć o naszej wizycie.
- Powiedzieli.
- Dobra, zabieramy chłopaka, wróci za rok.
Wychodząc z domu, Remus zapytał szatyna, dlaczego ten nie sprawdził ich tożsamości.
-Dumbledore powiedział mi, że jestem tutaj bezpieczny, bo chroni mnie tarcza mojej matki. Nie mogliście być kimś innym - odpowiedział Harry,mrużąc oczy - jak się tam dostaniemy?
- Teleportujemy się. Chwyć się Lupina, ja zajmę się twoim bagażem.
Dwie minuty później stali na szarym placu. Potter pewnie podszedł do niewidocznego budynku wypowiadając w myślach hasło. Dom obudził w nim dawno uśpione uczucia, które teraz wróciły ze zdwojoną siłą. Jednak dzięki treningom zdołał nie zmienić wyrazu twarzy.
Hol jak zwykle był mroczny,skrzacich głów nikomu nie udało się usunąć,stojak na parasole nadal stał na końcu korytarza. Wchodząc do kuchni poczuł zapach tostów i smażonych jajek.Chwilę później został przygnieciony w mocnym uścisku pani Weasley.
- Siadaj Harry. Na pewno jesteś głodny i zmęczony po podróży
- Molly, aportowaliśmy się tutaj - powiedział uszczypliwie Moody.
Kobieta całkowicie go zignorowała kładąc stos jedzenia przed chłopakiem.
- Ron czeka na ciebie w waszym pokoju. To ten sam, co w zeszłym roku. Chcecie herbatę - zapytała idąc w stronę czajnika.
- Poprosimy Molly.
Potter błyskawicznie zjadł śniadanie nie chcąc, aby dorośli raz jeszcze zaczęli zadawać pytania. Grzecznie podziękował za posiłek, zabrał swój bagaż i poszedł do góry.
- Hej.
-Cześć. Dobrze, że jesteś stary. Myślałem, z matka wyjdzie z siebie, gdy dowiedziała się, że zniknąłeś.Zgadnij, kto był sprawdzić czy naprawdę zniknąłeś. Mundungus. Nawet zacząłem mu współczuć, dostał takie kazanie od mamy, jakby to była jego wina. No, ale gdzie byłeś?
![](https://img.wattpad.com/cover/60157689-288-k941442.jpg)
CZYTASZ
Harry Potter i Władca Magicznych
FanficHarry przejdzie przez magiczne szkolenie i dowie się, że jest.... władcą magicznych.