Rozdział 6

6.3K 266 19
                                    

CHRIS

Po wykonaniu jakiegoś dziwnego, ale zarazem pięknego i niebezpiecznego ćwiczenia Mikeyla poszła do szatni. Nie minęło 20 minut, a ona była z powrotem na hali.

- Mike, chcesz iść ze mną do kawiarni - spytała.

"Czyli ona ma chłopaka" - pomyślałem. Trochę zawiedziony pożegnałem się ze wszystkimi i wyszedłem. Wsiadając do samochodu ciągle myślałem o dziewczynie. W sumie, to się nie dziwię. "No bo w końcu jak taka piękna i wytrenowana istota może nie mieć chłopaka?" - zadałem sobie pytanie retoryczne. Jadąc w stronę domu wstąpiłem jeszcze do magazynu, w którym pracował mój doradca. W czym mi doradzał? A no w prowadzeniu gangu, który oddał mi ojciec. Kieruje gangiem CRIPS. Jest nas ok. 35 tysięcy, handlujemy narkotykami i bronią. Osobiście biorę udziały w nielegalnych wyścigach samochodowych. Najwięcej nas jest w Los Angeles. Mamy też siedziby w RPA, Wielkiej Brytanii. Wracając, kiedy dojechałem na miejsce, zobaczyłem wystawiony motor, przy którym majstrował Dimitry. Wysiadłem z auta i skierowałem się do niego.

- Siema stary - krzyknąłem, żeby zwrócić na siebie uwagę.

- O, hej, co tam - podniósł na chwilę głowę, żeby ponownie ją opuścić.

- Czy Victor oddał kasę za towar - spytałem pochylając się nad nim.

- Z tego co mi wiadomo, to nie. Chłopaki u niego byli jakieś dwa dni temu.

- Okej, mamy na ciebie czekać, czy zostajesz?

- Jedźcie, ja jeszcze mam do naprawienia kilka maszyn.

- Dobra, to cześć.

- Siema.

Poszedłem do budynku obok warsztatu. Na parterze nikogo nie było. Dopiero na pierwszym usłyszałem głośną muzykę. Kiedy wszedłem do do pokoju, poczułem dym z papierosów, który mieszał się z wonią skrętów. Podszedłem do wierzy i wyłączyłem ją. Wszyscy jak na zawołanie odwrócili się w moją stronę.

- Co wy do jasnej cholery tu robicie - krzyknąłem.

- My tylko chcieliśmy się odprężyć szefie - powiedział chłopak obok mnie.

- Dobra, nie ważne, jedziemy do Victora po kasę. Zbierajcie się.

Wyszedłem na świeże powietrze. Po 5 minutach usłyszałem głośne kroki na schodach, co oznaczało, że wszyscy idą. Na przodzie szedł jeden z najlepszych ludzi. W kaburach na biodra miał dwa pistolety, pod koszulką w specjalnych osłonkach noże.  Wsiedliśmy do czarnych, terenowych samochodów i ruszyliśmy.

MIKEYLA

Kiedy siedziałam po rozmowie z Miki'em. Dopijałam właśnie swoją kawę, kiedy zadzwonił telefon.

- Halo - odebrałam.

- Witaj Mikeylo, dzwonię, ponieważ chciałabym cię poprosić o pomoc, przy Sophie. Monic powiedziała, że moja córka za późno zaczęła akrobatykę i ciężko będzie nadrobić z nią niektóre ćwiczenia. 

- Rozumiem, ale w czym miałabym pomóc - spytałam.

- Czy nie mogłabyś wpaść do nas na jakieś 2 godzinki i pomogłabyś porozciągać Sophie? 

- Tak, z wielką chęcią. O której mam przyjść?

- Jak byś mogła, to przyjdź na jakąś 15.00. Będę w tedy w domu, to porozmawiamy chwilkę.

- Dobrze, nie ma sprawy, a gdzie mam iść?

Pani Black podała mi adres, pod którym mam się zjawić o ustalonej godzinie. Żeby nie zapomnieć napisałam go na kawałku serwetki, który miałam obok siebie. Popatrzyłam na godzinę. Miałam jeszcze godzinę. Zapłaciłam kelnerowi za kawę i wyszłam. Skierowałam się pod wskazany adres. Kiedy doszłam, zamiast domu na przedmieściach, zobaczyłam ogromną willę. Weszłam na posesję i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi pani Black. 

- Witaj, proszę, wejdź. Napijesz się czegoś - spytała.

- Jeśli ma pani sok pomarańczowy, to z chęcią - odpowiedziałam uśmiechają się.

- Oczywiście, zaraz przyniosę. Sophie czeka na dworze. Musisz przejść przez salon - powiedziała, kiedy miałam zapytać jak tam dojść.

- A mogłabym się przebrać w łazience?

- Naturalnie, korytarzem i trzecie drzwi na lewo.

- Dziękuję.

Poszłam tak jak mi powiedziała. łazienka była ogromna. Kafelki na ścianach i podłodze były białe, tak jak większość mebli. Reszta była tak jakby z drewna. Na środku stała duża wanna, po lewej na ścianie wisiała umywalka, a nad nią lustro pokaźnych rozmiarów. Na prawo była toaleta i kilka szafek. Szybko się przebrałam, spięłam włosy w kucyka. Kiedy wychodziłam walnęłam kogoś drzwiami. Miałam cichą nadzieję, że to nie była pani Black. Zamknęłam za sobą drzwi, ale kiedy to zrobiłam, nie wierzyłam własnym oczom.

- Co ty tu robisz - spytałam zdziwiona.


-----------------------

Hej, hej, hej, oto i następny rozdział. Jak myślicie, kogo Mikeyla uderzyła drzwiami?

CheerleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz