- A teraz do łóżka.
Tak jak powiedział, tak zrobiłam. Ułożyłam się na stercie poduszek w pozycji półsiedzącej. Chris podał mi kubek w serduszka. Upiłam łyk napoju. Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Mruknęłam zadowolona. Ostrożnie odstawiłam kubek na szafkę nocną i popatrzyłam na chłopaka, który jadł apetycznie wyglądającą sałatkę.
- Chcesz trochę - spytał, nabierając trochę na widelec i podstawiając mi ją pod nos.
- Z czym jest?
- Kurczak, trochę warzyw, sos z jogurtu, majonezu i keczupu.
- Fuj, strasznie kaloryczne - zmarszczyłam nos, kiedy usłyszałam o majonezie i keczupie.
- Sama jesteś kaloryczna, poza tym, według mnie,powinnaś trochę przytyć.
- Nie mogę teraz jeść takich rzeczy. Niedługo mam zawody i muszę ważyć tyle, żeby móc podciągnąć się na szarfach.
- Nie, to nie, tylko tracisz.
Zadzwonił mój telefon.
- Mikeyla, musisz przyjechać - usłyszałam spanikowany głos pani Monic.
- Ale co się stało?
- Hanna złamała nogę i nie może wystąpić. Chciałabym, żebyś wystąpiła za nią.
- Przecież Han jest gimnastyczką, która występuje w grupie, a ja indywidualnie.
- Proszę cię, przyjedź. Jeżeli nie dasz rady, to dziewczyny nie wystąpią.
- Okej, spróbuje. Będę za jakieś 40 minut.
Zerwałam się z łóżka. Pobiegłam do pokoju. Z szafy wyjęłam czarno-białą torbę z różowym napisem pumy. Spakowałam do niej 3/4 leginsy, bluzkę na ramiączka, getry i napalcówki. Wybiegając z mojego azylu, zderzyłam się z czymś twardym. Spojrzałam w górę. Chris. Pomógł mi wstać.
- A ty dokąd?
- Na halę gimnastyczną.
- Po co?
- Koleżanka złamała nogę i prawdopodobnie ją zastąpię na zawodach.
- Ale ty wiesz, że niedawno zemdlałaś i powinnaś odpoczywać?
- Tak wiem, ale muszę im pomóc.
- Podwiozę cię.
- Okej, pójdę jeszcze po wodę.
Poszłam do kuchni, w której siedziała mama i Mike. Ona stała przy kuchence i coś gotowała, on siedział przy stole kuchennym i popijał ciepłą herbatę. Wyjęłam z lodówki butelkę wody.
- Gdzieś idziesz - spytała mama, przerywając na chwilę.
- Tak, Hanna połamała się i prawdopodobnie ją zastąpię, ale to jeszcze nic pewnego.
- Ale ona ćwiczy grupowo, w dodatku z maczugami.
- Wiem. Po prostu spróbuję ją zastąpić, a jak nie wyjdzie, to dziewczyny nie wystąpią.
- Możemy z tobą pojechać? Chciałabym być przy tobie. Jakby coś się stało, to tam będę - powiedziała ze łzami w oczach mama.
Mike wstał i przytulił ją.
- Jasne, że możecie, ale musicie się sprężyć. Ja już pojadę z Chris'em, a wy dojedziecie i spotkamy się na miejscu.
- Okej.
Pobiegłam do samochodu, który czekał na podjeździe. Wsiadłam na miejsce pasażera. Zapięłam pasy, a torbę położyłam na kolanach. Byłam bardzo zdenerwowana. Myślałam co się stanie jak nie stanę na wysokości zadania.
CZYTASZ
Cheerleader
Ngẫu nhiênMikeyla jest szkolnym pośmiewiskiem. Nie ubiera się najlepiej. Jest kujonem, jak to inni o niej mówią. Jednak ta mała osóbka skrywa swój talent. A mianowicie jest jedną z najlepszych akrobatyczek w swojej grupie. Pewnego dnia do grupy dołącza 10-let...