Rozdział 13

4.7K 220 8
                                    

Wyminęła mnie i zamknęła się w łazience.   

MIKEYLA

W łazience poszłam pod prysznic. Kiedy woda spływała po moim ciele, miałam czas na przemyślenie tego ci się stało. Po zimnym prysznicu, ubrałam szorty i kremowy sweter w czarne kropki. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Mama stała w kuchni i robiła sałatkę na lunch. 

- Pomóc ci - spytałam.

- Możesz pokroić ogórka. 

Stałyśmy w ciszy. Jedyny dźwięk jaki można było słyszeć, to nóż uderzający o deskę. 

- Coś się stało?

- Nie, dlaczego?

- Jakaś cicha jesteś. 

- Po prostu myślę. 

- O czym?

- O szkole - skłamałam. - Dlaczego mnie rano nie budzisz do szkoły?

- Bo za 2 tygodnie jedziesz do Polski na zawody, po za tym miałaś wypadek. Po za tym muszę ci coś powiedzieć. 

Odłożyła nóż, którym kroiła pomidorki koktajlowe na połówki. Odwróciła się do mnie przodem. 

- Co takiego?

- Musimy się przeprowadzić. 

- Co? Dlaczego?

- Przeprowadzić. Niedługo ten dom będzie za mały dla nas. 

Czy ona mi sugerowała, że jest w ciąży?!

- Co masz na myśli, mówiąc "nas"?

- Razem z Miki'em spodziewamy się dziecka, a raczej dzieci.

Wmurowało mnie w podłogę. Nóż wypadł mi z ręki i spadł z hukiem na kafelki. Do kuchni wpadł ojciec Chris'a i on sam. Mężczyzna podbiegł do mamy.

- Nic ci się nie stało skarbie - spytał łapiąc ją za ramiona.

- Nie - odsunęła go na bok, tak, żeby mnie widzieć. - Powiesz coś kochanie?

Tym razem zwróciła się do mnie. Nawet nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Patrzyłam to na nią, to na Mika. Nie mogłam uwierzyć, że jest w ciąży. Nie wiedziałam co jej mogę powiedzieć. 

- Mikeyla, wszystko w porządku - podszedł do mnie Mike. - Zbladłaś. 

- Nic mi nie jest - powiedziałam i wybiegłam z pomieszczenia.

Skierowałam się do ogrodu. Na tarasie zwolniłam do marszu. Poszłam do bramy. Za nią moja bariera pękła. Łzy popłynęły po policzkach. Ruszyłam w nieznaną mi stronę. Po paru minutach dotarłam do jakiegoś lasu. Weszłam głębiej. Nie miałam żadnego zegarka, więc nawet się nie zorientowałam, kiedy zapadł zmierzch. Na dodatek nie miałam pojęcia gdzie jestem. Było coraz ciemniej. W końcu postanowiłam nie iść dalej. Usiadłam pod drzewem. Jak nazłość, w nocy było lodowato. W myślach karciłam się za pomysł ubrania się w szorty. Skulona pod drzewem czekałam na sen, który nie przychodził z powodu zimna. Powoli trzęsłam się jak galareta. Nie wiem ile nie mogłam zasnąć, ale mi się udało. 

ROSE

Była już północ, a Mikeyli wciąż nie było. Siedziałam na kanapie z kubkiem ciepłych ziół na uspokojenie nerwów. Mike i Chris już dawno spali. Czekałam chyba do drugiej rano, ale w końcu zmorzył mnie sen.

MIKEYLA

Obudziłam się cała obolała i przemarznięta do szpiku kości. Miałam problem ze zgięciem palców u nóg i rąk. Nie miałam pojęcia, która jest godzina, ale przypuszczałam, że jest bardzo wcześnie rano. Powoli podniosłam się z zimnej ziemi i podjęłam próbę powrotu. Byłam nie daleko drogi. Kiedy do niej doszłam, nie wiedziałam, w którą stronę iść, więc poszłam w lewo. Idąc tak, po jakimś czasie usłyszałam jadący samochód. Zatrzymał się obok mnie. Spojrzałam na kierowcę. Okazał się nim być nie kto inny jak Victor. Widząc mnie, szybko wysiadł z auta i podszedł. 

VICTOR

Jechałem właśnie do domu, kiedy zobaczyłem, że poboczem idzie dziewczyna. Jej sylwetka bardzo mi kogoś przypominała. Zatrzymałem się obok niej i spojrzałem. Widząc Mikeylę z sinymi ustami, szybko wysiadłem z pojazdu i podszedłem. Dopiero teraz zauważyłem, że cała się trzęsie. 

- Mikeyla, co ty tu robisz?

Objąłem ją i poprowadziłem do samochodu. Była cała lodowata. Pomogłem jej wsiąść. Kiedy już siedziała pobiegłem do bagażnika po koc. Podałem jej. Nic z nim nie zrobiła.

- Mógłbyś mi pomóc? Zmarzłam do tego stopnia, że nie mogę ruszyć rękoma.

Owinąłem ją kocem i włączyłem ogrzewanie na maxa. Zapiąłem pasy i pojechałem do domu dziewczyny. 

- To powiesz mi dlaczego tu jesteś o tej godzinie w takim miejscu?

- Uciekłam, kiedy dowiedziałam się, że mama jest w ciąży. 

- Nie rozumiem dlaczego uciekłaś, to chyba dobra wiadomość, nie?

- Może i by była, gdyby nie fakt, że ojcem będzie facet, którego zna może 2 tygodnie.

Przemilczeliśmy resztę drogi. Po jej domem, pomogłem wysiąść i odprowadziłem pod drzwi. Podziękowała cicho i zadzwoniła dzwonkiem. Ja odszedłem do samochodu i odjechałem, wiedząc, że jest już w dobrych rękach. 

MIKEYLA

Czekałam, aż mi ktoś otworzy. Pierwszą osobą, którą zobaczyłam, okazał się być Mike. 

- Boże święty, Mikeyla, co ty robisz na dworzu? 

- Nic, po prostu sobie stoję - odparłam sarkastycznie. 

- A tak na poważnie?

- Uciekłam wczoraj, jak mama mi powiedziała o ciąży. Mogę wejść, bo jest mi strasznie zimno. Spałam w lesie, bo się zgubiłam. 

- Jezu, wchodź - wyglądał na przerażonego.

CheerleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz