I tak minęło kilka godzin trenowania.
Kiedy Hanna stwierdziła, że nie jestem już w stanie ustać na nogach o własnych siłach, zakończyła trening. Wchodząc do szatni, padłam na ławkę. Przeleżałam tak chyba z 10 minut. W końcu powiedziałam sobie, że muszę się ruszyć. Przebrałam się i wyszłam do reszty. Na korytarzy stała mama z Miki'em i Chrisem.
- To nie dla mnie - jęknęłam, kiedy podeszłam do nich.
- A według mnie, powinnaś to robić - odezwał się Chris.
- Nie jestem nauczona tej akrobatyki. Poza tym to są strasznie ciężkie ćwiczenia.
- Czyli mam powiedzieć Monic, że rezygnujesz - odezwała się mama.
- Nie, dam radę przez te 2 tygodnie.
- Okej, wracajmy. Zrobię twoją ulubioną zapiekankę - powiedziała.
Rozeszliśmy się do aut. Chris ze mną, a mama z Miki'em. Jechaliśmy w ciszy. Co chwilę słyszałam postukiwanie w kierownicę.
- Mógłbyś?
- Co?
- Przestać stukać.
- Okej, co ty taka nerwowa.
- Nie nerwowa, a zmęczona.
Po powrocie do domu zjadłam kolację i pożegnałam się. Z pokoju wzięłam ręcznik oraz piżamę. W łazience rozczesałam włosy, zmyłam makijaż. Weszłam do kabiny. Kiedy po moim ciele spływały krople wody pozwoliłam sobie na chwilę odpłynąć. Jak się okazało, w stanie nieświadomości byłam ciut dłużej niż chwilę. Z błogiego stanu wyciągną mnie dźwięk pukania w drzwi.
- Mikeyla, jesteś tam - zapytał Chris.
- Tak, jestem, niedługo wyjdę.
Szybko umyłam resztę ciała. Wychodząc, owinęłam się puchowym ręcznikiem. Ubrałam się w piżamę, która składała się z czarnej podkoszulki z trzema serduszkami z przodu i różowymi szortami w małe serca.
Wytarłam włosy. Pozbierałam rzeczy z łazienki. Wyszłam. Pod drzwiami siedział Chris. Śmiesznie wyglądał. Kolana podciągnięte pod brodę, na których oparł głowę. Szturchnęłam go w ramię.
- Już możesz wejść.
- Kobieto, ile można siedzieć w łazience?
- A ile siedziałam?
- Od mojego pukania minęło jakieś 20 minut.
- No cóż, żeby być pięknym, trzeba poświęcić dużo czasu.
- Ja jestem piękny, a siedzę w tym pomieszczeniu zwanym łazienką góra 20 minut.
- Życie - wzruszyłam ramionami.
Odwróciłam się i już miałam iść do pokoju, ale usłyszałam za sobą świst wciąganego powietrza. Popatrzyłam na chłopaka przez ramię.
- Co?
- Wyglądasz bardzo seksownie w tych szortach.
- I co stanął ci - odgryzłam się.
- A żebyś wiedziała.
Zapowietrzyłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć. Westchnęłam cicho i weszłam do pokoju. Po zamknięciu drzwi, oparłam się o nie i zjechałam na podłogę.
- Co to było - zapytałam sama siebie.
Podniosłam się. Rozwiesiłam na kaloryferze mokry ręcznik. Rozpakowałam torbę z treningu. Wzięłam laptopa i usiadłam z nim na fotelu brazylijskim.
Weszłam na pocztę. Miałam mnóstwo zamówień na projekty pokojów i innych pomieszczeń. Otworzyła wiadomość od mojego najważniejszego klienta. Chciał się ze mną spotkać i zobaczyć plany pokoju dla jego syna. Odpisałam mu, że możemy się spotkać jutro. Natychmiast odpisał, że jesteśmy umówieni. Otworzyłam wszystkie wiadomości i wybrałam najciekawszy pomysł. Nie wiem od kogo, ale chciał ogród na dachu jakiegoś wieżowca. Musiałam zmierzyć miejsce, w którym ma być. Już miałam wizję. Odłożyłam laptopa na ogromne biurko, które stało pod ogromnym oknem.
Położyłam się do łóżka i momentalnie odpłynęłam do krainy Morfeusza.
CZYTASZ
Cheerleader
RandomMikeyla jest szkolnym pośmiewiskiem. Nie ubiera się najlepiej. Jest kujonem, jak to inni o niej mówią. Jednak ta mała osóbka skrywa swój talent. A mianowicie jest jedną z najlepszych akrobatyczek w swojej grupie. Pewnego dnia do grupy dołącza 10-let...