Rozdział 31

2.3K 139 6
                                    

Wróciłam z powrotem do pokoju. Nie mając nic lepszego do roboty usiadłam na łóżku opierając się o ścianę i włączyłam telewizor. Nic nie było, wiec wyłączyłam go i ułożyłam się wygodniej. Drzemka dobrze mi zrobi. Nie minęło półgodziny a spałam jak zabita.

Kiedy się obudziłam, o mało nie spadłam z łóżka. Pierwsze co zobaczyłam po otworzeniu oczu, to twarz leżącego obok mnie Cody. Natychmiast poderwałam się i gdyby nie jego ręce leżałabym na podłodze. 

- Uważaj - powiedział ciągnąc mnie z powrotem na łóżko. 

- Gdybyś mnie tak nie straszył, nic by się nie stało - burknęłam. 

Usiadłam na brzegu posłania i przeczesałam dłonią włosy. Podeszłam do swojej torby, z której wyciągnęłam szczotkę do włosów i zabrałam się za rozczesywanie ich. Mojej czynności przyglądał się Cody. 

- Nie masz nic do roboty? - spytałam niemiło.

- Na razie nie, a co?

- Nie lubię jak ktoś się tak na mnie patrzy.

- Jesteś ładna - wypalił nagle.

- A co to ma do naszej rozmowy? - zaprzestałam swojej czynności.

- A musi mieć jakiś związek? Nie mogę powiedzieć ci komplementu? - podniósł się i podszedł. 

W tym momencie zatkało mnie. Nie mogłam wykrztusić słowa. Gdy stałam tam jak ostatni kołek, Cody zbliżał się co raz bardziej. Szedł powoli. Kiedy był tuż przede mną delikatnie zabrał mi szczotkę z dłoni i pociągnął w kierunku łóżka, gdzie mnie posadził. 

- Co robisz? - starałam się, aby mój głos nie zadrżał, ale nie wyszło mi to najlepiej. 

- Siedź i się nie ruszaj - szepnął mi tuż przy uchu. 

Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, ale zrobiłam jak kazał. Stanął za mną i zabrał się za rozczesywanie splątanych końcówek. Robił to bardzo delikatnie, jakby nie pierwszy raz. Nie minęło 10 minut, a każdy kosmyk był prosty. 

- Masz siostrę? - spytałam.

- Tak, skąd wiesz?

- Domyśliłam się po tym jak delikatnie i ostrożnie mnie czesałeś. 

Chłopak zaśmiał się cicho. Miał bardzo przyjemny dla ucha śmiech. Sama też się uśmiechnęłam. Chwilę posiedzieliśmy w ciszy patrząc się na siebie.

- Dlaczego mnie zabraliście? - spytałam.

Mina Codi'ego zrzedła.

- Mam do wyrównania pewną sprawę z Chris'em. 

- Jaką?

- Nie twoja sprawa.

- Nie moja?! - teraz to mnie zdenerwował. - To po jakiego kija mnie porwałeś?!

- Muszę mu coś uświadomić - powiedział cicho i wyszedł. 

No i co ja teraz mam zrobić? Mama pewnie się martwi gdzie jestem, jutro mam trening, a za 3 dni wyjeżdżam na zawody. W dodatku nie wskazane jest denerwowanie się mojej mamie. Może jakoś uda mi się ich ubłagać i porozmawiać z mamą...

CheerleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz