Rozdział 23

3.4K 159 4
                                    

Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej. Mike coś mówił, ale rozłączyłam się. Łzy płynęły po moich policzkach. Schowałam twarz w dłonie. Poczułam wibracje telefonu. Zerknęłam na wyświetlacz. Kiedy zobaczyłam zdjęcie chłopaka mamy, nie odebrałam...  

Nie wiem ile tak siedziałam. Znalazł mnie Chris.

CHRIS

Wróciłem do domu z zebrania gangu. Nie powiem, byłem zadowolony. Okazało się, że dostawa broni była szybciej niż się spodziewaliśmy i mogliśmy załatwić wszystkie sprawy. Wróciłem do domu. Zdjąłem buty i poszedłem do kuchni. Wziąłem z lodówki garnek z potrawką, którą mięliśmy na obiad. 

Kiedy chciałem włożyć talerz z posiłkiem do mikrofali, usłyszałem cichy szloch. Zdziwiony odstawiłem naczynie i poszedłem w kierunku płaczącej osoby. Okazała się nią być Mikeyla. Kucnąłem przed nią. Wziąłem jej twarz w dłonie. 

- Co się stało? 

- Mama jest w szpitalu przez... przeze mnie - wyjąkała. 

- To niemożliwe.Dlaczego jest teraz w szpitalu?

- Podobno zemdlała, jak mnie zobaczyła na rękach Max'a. Ja nie chciałam jej przestraszyć. Po prostu usnęłam w samochodzie, bo byłam zmęczona... - jąkała się i robiła co parę słów przerwy żeby złapać oddech. 

- Spokojnie, to nie twoja wina - przytuliłem ją mocno. - Chcesz do niej pojechać?

- Nie wiem.

- Okej, jak się już namyślisz, to daj znać. Jadłaś coś?

- Nie.

- Dlaczego?

- Nie byłam głodna? - bardziej zapytała niż stwierdziła

- Chodź. Zjemy i pojedziemy. Na pewno wszystko w porządku z twoją mamą.

MIKEYLA

Pokiwałam głową. Kiedy szliśmy do kuchni Chris objął mnie w talii. Zrobiłam to samo, tyle, że objęłam go na wysokości paska. Pod dłonią wyczułam jakiś dziwny kształt.

- Co masz za paskiem? - spytałam.

- Jakim paskiem? - zapytał zdenerwowany.

- Od spodni.

- Nic.

Jak dla mnie to było kłamstwo. Za szybko odpowiedział i był jakby przerażony.

- Powiedzmy, że co wierzę - przyjrzałam mu się bardziej.

Weszliśmy do kuchni. Chłopak zagrzał nam posiłek i podał mi moją porcję. Zjadłam połowę. Resztę oddałam Chris'owi, który nie pogardził dodatkowym jedzeniem. On był wiecznie głodny, ale nie tył. Nie wiem jak to możliwe.

W pokoju ubrałam się w miętowe spodnie, biały podkoszulek, czarną bluzkę z krótkim rękawem, a do tego czarne trampki.

Wzięłam telefon w kieszeń i zbiegłam na dół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wzięłam telefon w kieszeń i zbiegłam na dół.

- Nie biegaj po tych schodach - pouczył mnie Chris.

- Bo co?

- Mój kolega zbiegał i zjechał po nich twarzą. Potem miał wielką śliwę na całej twarzy. Wyglądał jak pawian - zaśmiał się na wspomnienie.

- Dobra, nie będę. Nie chcę wyglądać jak małpa szczególnie przed zawodami.

- Chodź.

Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Tam odnaleźliśmy Mika na krzesełku w poczekalni.

- Mike co z mamą - podbiegłam.

- Zabrali ją na dodatkowe badania, ale powiedzieli, że to z emocji, i że to jak najbardziej normalne u kobiety w ciąży.

- To po co te badania?

- Prędzej czy później będzie musiała je zrobić, a teraz jak nadarzyła się okazja, to nie będzie się musiała potem stresować.

- Okej.

Usiadłam obok.

- A tak w ogóle, to dlaczego nie odbierałaś telefonów ode mnie?

- Wyszłam na spacer i nie wzięłam komórki - skłamałam gładko.

- Wracajcie do domu - powiedział. - Jak się coś zmieni, to zadzwonię.

Chris objął mnie i wyszliśmy ze szpitala.

- Możemy pojechać na halę, gdzie trenuję? - spytałam.

- Jasne.

- Tylko wejdziemy do domu po rzeczy na zmianę.

Tak ja powiedziałam, tak zrobiliśmy.

- Weź spodenki na zmianę - powiedziałam.

- Ale po co?

- Zobaczysz - uśmiechnęłam się tajemniczo.

Z rzeczami wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Na miejscu przebraliśmy się i weszliśmy do części, gdzie ćwiczy się salta. Jest tam wielki basen z gąbkami.

- Skacz - powiedziałam.

- Naprawdę mogę? - jego oczy powiększyły się do wielkości talerzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Naprawdę mogę? - jego oczy powiększyły się do wielkości talerzy.

- Śmiało.

Ucieszył się jak małe dziecko i z rozbiegu wskoczył. Ja w tym czasie zabrałam się za ćwiczenie układu na drągach...

CheerleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz