Rozdział 37

2.8K 134 13
                                    

Skierowałam się do pokoju, gdzie przebrałam się w piżamę i położyłam się. Nagle dopadło mnie potworne zmęczenie. Nie zastanawiając się nad tym poszłam spać...

CODY

Kiedy Mikeyla poszła na górę, załatwiłem ostatnie sprawy, które należało zrobić dzisiaj. Po odhaczeniu tego wszystkiego, poszedłem do pokoju. Gdy wszedłem do pomieszczenia, zalała mnie ciemność, co znaczyło, że dziewczyna spała. Po omacku podszedłem do łóżka. Wyglądała przepięknie kiedy spała. 

Zostawiłem śpiącą Mikeylę, a sam poszedłem do łazienki. Po szybkim prysznicu, założyłem czyste bokserki i dołączyłem do dziewczyny. Przytuliłem ją do siebie. 

Rano obudziłem się jako pierwszy. Spojrzałem zaspany na śpiącą istotę, wtuloną w mój prawy bok. Uśmiechnąłem się. Po jako takim ogarnięciu się, zszedłem na dół. W całym domu było cicho, co oznaczało, że wszyscy spali w najlepsze. Wzruszyłem ramionami. 

Poszedłem do kuchni. Zajrzałem do lodówki. Była to dziwna czynność, ponieważ zawsze zamawialiśmy gotowe posiłki. Po dłuższym wietrzeniu lodówki, zdecydowałem się na kanapki. Na blacie przygotowałem bułki, szynkę, ser, pomidora i ogórka. Przed poskładaniem tego wszystkiego, wstawiłem wodę w czajniku. 

Po niespełna 5 minutach kanapki były gotowe. Pozostało mi czekać aż woda się zagotuje. Posiedziałem trochę patrząc na czajnik. Kiedy para zaczęła być widoczna, wyłączyłem gaz. Wyjąłem dwa kubki. Do jednego wsypałem kawę i łyżeczkę cukru, a do drugiego wrzuciłem torebeczkę z herbatą. Zalałem oba napoje. 

Wszystko ustawiłem na tacy i powoli ruszyłem z powrotem do pokoju. Przed drzwiami zatrzymałem się nie wiedząc co zrobić. Ręce miałem zajęte. Pozostało mi tylko nacisnąć klamkę łokciem i popchnąć drzwi nogą. Tak też zrobiłem.

Tacę odstawiłem na stolik kawowy i podszedłem do łóżka. Mikeyla spała w najlepsze. Przyjrzałem się jej twarzy. Była lekko blada, a oczy podkrążone. Zaniepokojony potrząsnąłem ramieniem dziewczyny. Otworzyła leniwie oczy, które nie błyszczały jak wczoraj. Przyłożyłem dłoń do jej czoła. Nie było ciepłe.

MIKEYLA

Obudziło mnie szturchanie w ramię. Zmęczona otworzyłam oczy, żeby zobaczyć kto zakłóca mój cudowny sen. Przed twarzą pojawił się Cody. Chłopak przyłożył dłoń do mojego czoła. 

- Dobrze się czujesz? - spytał.

- Tak. Dlaczego pytasz?

- Słabo wyglądasz.

- Jestem po prostu zmęczona - mruknęłam obracając się na przeciwny bok.

Chciałam pogrążyć się we śnie, ale uniemożliwił mi to taki jeden natręt.

- Nie śpij - przeskoczył nade mną.

Położył się obok. Jego prawa ręka wylądowała na krzywiźnie mojego biodra. Spojrzał w moje oczy. 

- Co się dzieje? - spytał z dziwną nutą w głosie.

- Już ci mówiłam.

Westchnęłam ciężko i zamknęłam oczy. Za wszelką cenę miałam zamiar iść dalej spać. Naciągnęłam kołdrę jak najwyżej. Przytuliłam się do poduszki. Cody westchnął zrezygnowany, ale dał mi spokój. 

Następna moja pobudka odbyła się w ten sam sposób. Mocne szarpanie za ramię skutecznie wyrwało mnie z objęć morfeusza. Mruknęłam mocno niezadowolona.

- Wstawaj - usłyszałam głos Codi'ego. - To już przegięcie. Jest 15, a ty nadal śpisz.

- Nie - jęknęłam, kiedy poczułam chłód spowodowany brakiem kołdry. 

CheerleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz