Rozdział 12

5.1K 229 5
                                    

Szybko zebrałam rzeczy i pojechaliśmy na spotkanie.

Byłam tak podekscytowana, że przebierałam nogami, co było rudne, bo siedziałam w samochodzie.

- Co to za facet, z którym masz się spotkać?

- Najważniejszy klient, jaki mnie poprosił o projekty.

- Jakie projekty?

- Ale ty wścibski jesteś wiesz?

- Wiem. Odpowiesz mi?

- Projektuje rożne pokoje i pomieszczenia. Teraz miałam naszkicować pokój dla jego 3-letniego synka. Urocze dziecko. 

- A mi też byś coś zaprojektowała?

- Jeśli mi zapłacisz grube tysiące - powiedziałam z udawaną powagą.

- Nie mam, aż tyle - zmarkotniał.

- Żartowałam. A co chcesz, żebym ci zrobiła?

- Chciałem odnowić pokój. Ojciec powiedział, że włoży pieniądze na kupno mebli i tego wszystkiego.

- Spoko, ale mam jeszcze do skończenia kilka projektów, ale myślę, że jak do nich dzisiaj usiądę, to je skończę.

- Nie chcę naciskać, ani pośpieszać.

- Okej, nie ma sprawy. 

Zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Zdziwiona odebrałam.

- Halo?

- Cześć Mikeyla, z tej strony Victor. 

- O, hej. Może to niegrzecznie zabrzmi, ale po co dzwonisz?

- Tak myślałem, czy nie miałabyś ochoty na spacer w moim towarzystwie?

- Może i bym miała - powiedziałam z zachęcającą nutką w głosie.

- No to jesteśmy umówieni. Podasz mi swój adres?

Podałam mu go, a co tam.

- Przyjdę po ciebie o 20.00.

- Okej, trzymam za słowo.

Rozłączyłam się. Od razu zapisałam sobie jego numer w kontaktach. 

- Kto to?

- Victor - Chris zacisnął dłonie na kierownicy, tak, że aż mu palce pobielały. 

- Poco dzwonił?

- Nie powinno cię to interesować.

- A jednak. 

- Nie powiem ci. 

Gwałtownie zahamował, zatrzymując się przy tym na środku szosy, którą jechaliśmy. 

- Co ty robisz? Jedź.

Odwrócił się w moją stronę, ale na twarzy miał wypisany gniew. Nie byłam w stanie przewidzieć co zrobi. Wysiadł z pojazdu, obszedł go i otworzył drzwi z mojej strony, po czym mnie siłą wyciągną za ramię. Byłam przerażona i na dodatek bolało mnie ramię, które ściskał z całej siły. Łzy pojawiły mi się w oczach. Popatrzyłam na jego twarz. Tęczówki były niebezpiecznie czarne, a pomiędzy brwiami pojawiła się głęboka zmarszczka. Jeśli to możliwe, to ścisnął mnie mocniej. Teraz nie hamowałam łez. Jego wzrok podążał za słonymi kroplami po moim policzku. Poluźnił nieznacznie nacisk, ale to tylko zwiększyło moje cierpienie. 

- Boże, przepraszam - powiedział, puszczając mnie.

Złapałam się za ramię. Skuliłam się w sobie. Łzy leciały strumieniami. 

- Zabierz mnie do domu - szepnęłam. 

- Nie, poczekaj, ja nie chciałem, przepraszam. Poza tym zależało ci na tym spotkaniu. 

- Napiszę mu, że nie mogę - pokręciłam głową. 

Wsiadłam do samochodu, ale tym razem na tylne siedzenia. Oparłam się o drzwi, kuląc się. Potarłam delikatnie ramię. Każdy dotyk bolał jak diabli. Mam nadzieję, że nie połamał mi nic.

- Przepraszam - spojrzał się na mnie w lusterku. 

- Jedź już - powiedziałam cicho.

Ruszył. Cała droga powrotna przeminęła w ciszy. Wysłałam SMS-a do faceta od projektu, że coś mi wypadło i czy jutro możemy się spotkać w kawiarni. Odpisał, że nie ma problemu. Schowałam telefon do torebki. Kiedy dojechaliśmy do domu, wybiegłam z auta i poszłam szybko do pokoju, w którym się zamknęłam. Usiadłam na łóżku. Rozpięłam koszulę i ją delikatnie zsunęłam z ramion. W miejscu, które zostało ściśnięte pojawiał się siniak. Wyszłam z pokoju. Skierowałam się do łazienki, ale nie wyszło mi niespostrzeżone przejście. Z pomieszczenia wyszedł Chris.

- Jeszcze raz przepraszam, na...

Przerwałam mu.

- Nic się nie stało. Co najwyżej będę miała siniaka.

CHRIS

Ucieszyłem się, że mi wybaczyła. Chciałem ją przytulić. Wyciągnąłem rękę w jej stronę. Odsunęła się i zacisnęła powieki. Bała się mnie. Zatrzymałem dłoń i ją cofnąłem.

- Boisz się mnie. 

- Nie, to nie tak...

- Nawet tak nie mów, bo widzę - huknąłem na nią, przez co skuliła się w sobie jeszcze bardziej.

Wyminęła mnie i zamknęła się w łazience. 

CheerleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz