Nie mogłam uwierzyć, że to on...
Chris we własnej osobie siedział naprzeciwko mnie na Victorze.
- O matko - jęknęłam słabo.
- Łapcie ją - krzyknął kiedy leciałam w dół.
Przed całkowitym straceniem przytomności poczułam tylko silne ramiona otulające mnie i chroniące przed upadkiem.
CHRIS
Nie mogłem uwierzyć, że była tu Mikeyla, a teraz Dimitry trzyma ją nieprzytomną. Zostawiłem tego gnoja dwóm chłopakom i pobiegłem do nich. Mój przyjaciel próbował ocucić dziewczynę, ale bezskutecznie. Była blada.
- Weź Victora do samochodu, a ja ją wezmę.
Kucnąłem przy niej. Włożyłem jedną rękę pod jej plecy, a drugą ułożyłem w zgięciu kolan i podniosłem jej ciało. Głowa Mikeyli opadła do tyłu bezwładnie. Wyszedłem z domu i położyłem ją na tylnych siedzeniach. Szybko odpaliłem samochód. Pojechałem do domu. Prowadząc myślałem co powiedzieć jej matce, gdy ją zobaczy w takim stanie. Może "potknęła się i uderzyła w głowę", ale coś mi w tym nie pasowało. W końcu nie ma żadnych obrażeń. A może tak "zrobiło jej się duszno i straciła przytomność". Tak, to jest dobre. Nim się obejrzałem parkowałem na podjeździe. Na szczęście nikogo nie było w domu. Zaniosłem Mikeylę do mojego pokoju, żeby mieć ją na oku. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kocem. Poszedłem do łazienki, gdzie obmyłem się z mojej i Victora krwi, a koszulkę zdjąłem i wyrzuciłem do kosza na pranie. Wszedłem z powrotem do pokoju. Dziewczyna zaczęła się budzić. Usiadłem na brzegu łóżka i złapałem jej dłoń. Otwierając oczy, zmarszczyła uroczo nos. Kiedy mnie zobaczyła, zaczęła się szarpać.
- Puść mnie ty psycholu - krzyczała, a ja trzymałem jej nadgarstki, żeby nie zrobiła któremuś z nas krzywdy.
- Nie.
- Puszczaj - po jej policzku popłynęła łza - Dlaczego pobiłeś tego chłopaka.
- Jakiego chłopaka - udawałem, że nie wiedziałem o co jej chodzi.
- No Victora, byłeś tam i go biłeś - mówiła mniej przekonana.
- Musiałaś za długo siedzieć w tamtym pokoju - mruknąłem.
- Pokoju - zdziwiła się.
- Tak, znalazłem cię nieprzytomną w twoim pokoju. Było tam bardzo duszno - kłamałem jak z nut.
- Ale jak to?
- Wiesz, ja codziennie wietrze pokój, żeby nie było takich niespodzianek - zaśmiałem się.
W odpowiedzi uśmiechnęła się lekko.
- Dobra, odpoczywaj, a ja przyniosę nam coś do jedzenia.
- Nie jestem głodna, ale jakbyś mógł zrobić mi zieloną herbatę.
- Jasne - puściłem jej oczko na co zarumieniła się.
Po wyjściu z pokoju odetchnąłem z ulgą, że kłamstwo mi się udało. W kuchni zaparzyłem Mikeyli herbatę i zrobiłem sałatkę rygos*. Postawiłem wszystko na tacy i poszedłem do pokoju.
- Masz ładny pokój - usłyszałem głos za plecami.
- Dzięki, ale miałaś leżeć w łóżku. Nie chciałbym znów cię zbierać z podłogi - zaśmiałem się.
- Nic mi nie będzie. Dużo razy już mdlałam i jakoś żyję.
Po tym wyznaniu o mało nie upuściłem tacy. Odłożyłem jedzenie na komodzie obok i podszedłem do niej.
- Jak to dużo razy - złapałem jej ramiona.
- Po pierwsze, to boli - wskazała moje dłonie - A po drugie mam zaburzenia odżywiania. To normalne u gimnastyczek. Spalamy więcej niż jemy.
- Od dzisiaj będę ci robił wszystkie posiłki, a ty je będziesz jadła bez żadnego "ale".
- Jak se tam chcesz, tylko musisz przestrzegać mojej diety.
- Jakiej - zdziwiłem się.
- Dostałam ją od pani Monic, bo miałam problem z ćwiczeniem na szarfach.
- Okej, to napisz mi na jakiejś kartce, co możesz jeść, a czego nie.
- Zgoda.
- A teraz do łóżka.
*sałatka z kurczakiem w przyprawie gyros, z kukurydzą i ogórkami, w sosie z jogurtu, majonezu i keczupu.
CZYTASZ
Cheerleader
RandomMikeyla jest szkolnym pośmiewiskiem. Nie ubiera się najlepiej. Jest kujonem, jak to inni o niej mówią. Jednak ta mała osóbka skrywa swój talent. A mianowicie jest jedną z najlepszych akrobatyczek w swojej grupie. Pewnego dnia do grupy dołącza 10-let...