Ucieszył się jak małe dziecko i z rozbiegu wskoczył. Ja w tym czasie zabrałam się za ćwiczenie układu na drągach...
Po trzech godzinach, moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Aktualnie leżałam na macie. Pot spływał ze mnie strumieniami. Delikatnie mówiąc byłam wykończona. Powoli i z bólem podniosłam się z podłogi. Przeleciałam wzrokiem po hali. Chris jak małe dziecko skakał dalej do basenu z gąbkami.
Obolała podeszłam do niego, usiadłam na brzegu jednej z trampolin i wpatrywałam się w niego. Po chwili pojawił się obok mnie. Dłonie oparł tak, że moje kolana były między nimi. Wpatrywał się przez chwilę we mnie. Nawet nie zorientowałam się kiedy, a leżałam w gąbkach.
- Będziesz mnie stąd wyciągać - powiedziałam.
- Dlaczego?
- Bo nie mam na nic siły.
Podczołgał się go mnie i objął w pasie. Zaczął mnie ciągnąć do wyjścia z basenu.
- Musisz mi trochę pomóc.
Złapałam za brzegi owinięte w ochraniacze i podciągnęłam się. Wstałam i na trzęsących się po wysiłku nogach ruszyłam do ławki, gdzie zostawiłam wodę. Odkręciłam ją. Niemalże całą wypiłam na jednym tchu. Poszliśmy do szatni. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jakie to może być ciężkie. Jak mucha w smole ubrałam się i dołączyłam do czekającego Chris'a.
Wróciliśmy do domu. Od razu pobiegłam do pokoju po tablet do projektowania. Kompletnie zapomniałam o planach dla klienta. Wróciłam z nim do salonu i zabrałam się za szkicowanie.
Po jakichś 2 godzinach skończyłam. Wysłałam wstępne plany do zatwierdzenia przez mężczyznę i odłożyłam urządzenie na bok. Zauważyłam, że Chris mi się przygląda.
- Mam coś na twarzy? - spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
- Nie.
- To dlaczego się tak na mnie patrzysz?
- Mam oczy, to mogę - uśmiechnął się i poruszył zabawnie brwiami.
Parsknęłam śmiechem. Po tym usłyszałam otwieranie drzwi. Zdziwiona spojrzałam na Chris'a. Najwyraźniej nie miał w planach żadnych gości. Wstaliśmy z wcześniej zajmowanych miejsc i przeszliśmy do przedpokoju. W nim zastaliśmy mamę i Mika. Mężczyzna opiekuńczo obejmował ją w talii.
- Mamo, co ty tu robisz? Miałaś zostać na obserwacji!
- Ale wypisała się na żądane - mruknął niezadowolony Mike.
- Jak to?! - byłam coraz bardziej zdenerwowana nierozwagą mamy. - A jak się coś stanie?!
- To pojedziemy do lekarza - powiedziała spokojnie.
Położyła dłonie na lekko zaokrąglony brzuch.
- Musisz odpocząć - pociągną delikatnie mamę w kierunku salonu.
Ułożyliśmy ją na kanapie. Zrobiłam dla nas kolację. Kiedy miałam kłaść się spać, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Monic.
- Słucham?
- Mikeyla, kochanie, musisz przyjechać na halę - powiedziała bez ogródek Monic.
- Coś się stało?
- Nie, tylko mam dla ciebie niespodziankę.
- A czy ta niespodzianka nie może poczekać do jutra?
- Raczej nie. Przyjedź jak najszybciej! A i weź strój na trening - i się rozłączyła.
Zdziwiona i lekko zaniepokojona spojrzałam na zegarek. Dochodziła 20.00, a ona mnie ciągnie na halę na trening. Z jękiem zwlekłam się z łóżka i pobiegłam do pokoju Chris'a. Zapukałam i poczekałam aż się odezwie. Zamiast pozwolenia chłopak otworzył mi drzwi.
- Co tam?
- Podwieziesz mnie na trening?
- Ale teraz?!
- Tak, nie wiem co strzeliło Monic, żeby mnie wyciągać z domu o tej godzinie, ale powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę i mam tam jak najszybciej przyjechać. To jak podrzucisz mnie?
- Jasne...
Nie czekając na dalszą część jego wypowiedzi wybiegłam z pokoju i poleciałam się szykować. Szybko przebrałam się w luźne ciuchy i spakowałam torbę. Chris czekał już na mnie na dole. Bez słowa wsiedliśmy i ruszyliśmy. Całą drogę nie mogłam siedzieć spokojnie. Jak tylko się zatrzymał, wystrzeliłam z samochodu i biegiem poleciałam do szatni. W niej wrzuciłam torbę do szafki i wyszłam na halę. To co tam zobaczyłam przyprawiło mnie o zawrót głowy. Przede mną znajdował się...
CZYTASZ
Cheerleader
RandomMikeyla jest szkolnym pośmiewiskiem. Nie ubiera się najlepiej. Jest kujonem, jak to inni o niej mówią. Jednak ta mała osóbka skrywa swój talent. A mianowicie jest jedną z najlepszych akrobatyczek w swojej grupie. Pewnego dnia do grupy dołącza 10-let...