Rozdział 24

3.4K 148 2
                                    

Ucieszył się jak małe dziecko i z rozbiegu wskoczył. Ja w tym czasie zabrałam się za ćwiczenie układu na drągach...

Po trzech godzinach, moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Aktualnie leżałam na macie. Pot spływał ze mnie strumieniami. Delikatnie mówiąc byłam wykończona. Powoli i z bólem podniosłam się z podłogi. Przeleciałam wzrokiem po hali. Chris jak małe dziecko skakał dalej do basenu z gąbkami.

Obolała podeszłam do niego, usiadłam na brzegu jednej z trampolin i wpatrywałam się w niego. Po chwili pojawił się obok mnie. Dłonie oparł tak, że moje kolana były między nimi. Wpatrywał się przez chwilę we mnie. Nawet nie zorientowałam się kiedy, a leżałam w gąbkach.

- Będziesz mnie stąd wyciągać - powiedziałam.

- Dlaczego?

- Bo nie mam na nic siły.

Podczołgał się go mnie i objął w pasie. Zaczął mnie ciągnąć do wyjścia z basenu.

- Musisz mi trochę pomóc.

Złapałam za brzegi owinięte w ochraniacze i podciągnęłam się. Wstałam i na trzęsących się po wysiłku nogach ruszyłam do ławki, gdzie zostawiłam wodę. Odkręciłam ją. Niemalże całą wypiłam na jednym tchu. Poszliśmy do szatni. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jakie to może być ciężkie. Jak mucha w smole ubrałam się i dołączyłam do czekającego Chris'a.

Wróciliśmy do domu. Od razu pobiegłam do pokoju po tablet do projektowania. Kompletnie zapomniałam o planach dla klienta. Wróciłam z nim do salonu i zabrałam się za szkicowanie.

Po jakichś 2 godzinach skończyłam. Wysłałam wstępne plany do zatwierdzenia przez mężczyznę i odłożyłam urządzenie na bok. Zauważyłam, że Chris mi się przygląda.

- Mam coś na twarzy? - spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.

- Nie.

- To dlaczego się tak na mnie patrzysz?

- Mam oczy, to mogę - uśmiechnął się i poruszył zabawnie brwiami.

Parsknęłam śmiechem. Po tym usłyszałam otwieranie drzwi. Zdziwiona spojrzałam na Chris'a. Najwyraźniej nie miał w planach żadnych gości. Wstaliśmy z wcześniej zajmowanych miejsc i przeszliśmy do przedpokoju. W nim zastaliśmy mamę i Mika. Mężczyzna opiekuńczo obejmował ją w talii.

- Mamo, co ty tu robisz? Miałaś zostać na obserwacji!

- Ale wypisała się na żądane - mruknął niezadowolony Mike.

- Jak to?! - byłam coraz bardziej zdenerwowana nierozwagą mamy. - A jak się coś stanie?!

- To pojedziemy do lekarza - powiedziała spokojnie.

Położyła dłonie na lekko zaokrąglony brzuch.

- Musisz odpocząć - pociągną delikatnie mamę w kierunku salonu.

Ułożyliśmy ją na kanapie. Zrobiłam dla nas kolację. Kiedy miałam kłaść się spać, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Monic.

- Słucham?

- Mikeyla, kochanie, musisz przyjechać na halę - powiedziała bez ogródek Monic.

- Coś się stało?

- Nie, tylko mam dla ciebie niespodziankę.

- A czy ta niespodzianka nie może poczekać do jutra?

- Raczej nie. Przyjedź jak najszybciej! A i weź strój na trening - i się rozłączyła.

Zdziwiona i lekko zaniepokojona spojrzałam na zegarek. Dochodziła 20.00, a ona mnie ciągnie na halę na trening. Z jękiem zwlekłam się z łóżka i pobiegłam do pokoju Chris'a. Zapukałam i poczekałam aż się odezwie. Zamiast pozwolenia chłopak otworzył mi drzwi.

- Co tam?

- Podwieziesz mnie na trening?

- Ale teraz?!

- Tak, nie wiem co strzeliło Monic, żeby mnie wyciągać z domu o tej godzinie, ale powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę i mam tam jak najszybciej przyjechać. To jak podrzucisz mnie?

- Jasne...

Nie czekając na dalszą część jego wypowiedzi wybiegłam z pokoju i poleciałam się szykować. Szybko przebrałam się w luźne ciuchy i spakowałam torbę. Chris czekał już na mnie na dole. Bez słowa wsiedliśmy i ruszyliśmy. Całą drogę nie mogłam siedzieć spokojnie. Jak tylko się zatrzymał, wystrzeliłam z samochodu i biegiem poleciałam do szatni. W niej wrzuciłam torbę do szafki i wyszłam na halę. To co tam zobaczyłam przyprawiło mnie o zawrót głowy. Przede mną znajdował się...

CheerleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz