Rozdział 17

4.7K 201 10
                                    

Odłożyłam je na bok. Ćwicząc układ zobaczyłam głośno śmiejących się chłopaków. Zamilkli, kiedy mnie zobaczyli. Skończyłam układ i poszłam się napić wody. Monic pokazała chłopakom, co mają robić i wróciła do mnie. Zaczęłyśmy ćwiczyć z maczugami. Nie powiem, myślałam, że będzie łatwiej, ale jakoś dawałam radę. Po ćwiczeniach z Monic, jeszcze parę razy sama przetańczyłam układ. Przećwiczyłam tak dwie godziny.   

Kiedy skończyłam ostatnią próbę, podeszła do mnie Monic. 

- Myślałam, że będziemy tu siedzieć do wieczora. Szybko się uczysz - pochwaliła mnie.

- Dziękuję. 

Wzięłam swoją wodę z ławki i skierowałam się do szatni. Niestety w połowie drogi zatrzymała mnie trenerka. Spojrzałam na nią pytająco. Nakazała mi ruchem ręki podejście. Zrobiłam to. Przed kobietą stali chłopcy, którzy mięli być wybrani na zawody. Stanęłam obok pani Monic. Osobniki płci przeciwnej patrzyli na mnie z dziwnymi jak dla mnie minami. Nie podobał mi się ich wzrok. 

Kiedy tak staliśmy wpatrując się w siebie nawzajem, przesunęłam wzrokiem po twarzy każdego z obecnych. Oni sami nie byli mi dłużni. Z tą różnicą, że ja byłam jedna, a ich czterech. Po wstępnym ocenieniu się, Monic podeszła do nas. 

- Chłopcy, wybrałam jednego z was na partnera dla Mikeyli i jednocześnie reprezentanta kraju. 

Twarz obecnych stężały w oczekiwaniu. Ostatni raz przesunęłam wzrokiem po zebranych. Ostatni w rzędzie chłopak, przykuł moją uwagę. 

Był z nich wszystkich najprzystojniejszy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Był z nich wszystkich najprzystojniejszy. Miał dobrze zbudowane ciało, które dobrze eksponowało się w mocno przylegającej koszulce, mocno zarysowaną szczękę, brązowe włosy i tego samego koloru oczy. 

Kiedy oprzytomniałam, zauważyłam, że on też mi się przygląda. Spaliłam buraka. Jednak najgorsze było to, że nie mogłam zasłonić się włosami, ponieważ były związane. 

- Żeby was dłużej nie przetrzymywać, wybrałam Paul'a - oznajmiła Monic. 

Przesunęłam wzrokiem po chłopakach, żeby zobaczyć z kim będę miała do czynienia przez najbliższe dwa tygodnie. Oczywiście trafił się nie kto inny jak obecny tu pan przystojny. Uśmiechał się teraz, a w policzkach zrobiły mu się słodkie dołeczki. Reszta zebranych pogratulowała mu, ale z małym entuzjazmem. Ja tylko kiwnęłam głową w jego stronę. 

- Okej, dziękuję wam za trening, możecie iść do szatni. 

Szybko się do niej skierowałam. Przebrałam się i wyszłam do mamy na korytarz. 

- I jak było kochanie? - spytała mama odkładając gazetę. 

- Dobrze. Szybko się nauczyłam układu, tylko myślałam, że będzie trochę łatwiej - jęknęłam. 

- Zawsze możesz zrezygnować - powiedziała rodzicielka wiedząc, że mnie to zdenerwuje.

- Nie, nie zrobię tego. Obiecałam coś Hann'ie. 

Zaśmiała się. Wyszłyśmy z budynku i wsiadłyśmy do samochodu. Przed odjazdem zobaczyłam tego całego Paul'a. Patrzył prosto na mnie. Onieśmielona odwróciłam wzrok. Mama odjechała, a ja nie musiałam być obserwowana przez chłopaka. 

Do domu wróciły 10 minut później. Zmęczona weszłam do kuchni. Torbę rzuciłam przy wysepce. Wyjęłam z szafki szklankę, do której nalałam soku pomarańczowego z lodówki. Tak, tego mi było trzeba. Nie zwracając uwagi na nic, poszłam do siebie do pokoju. Wypakowałam rzeczy z torby i poszłam pod prysznic. 

Owinięta w ręcznik, szybko pobiegłam do pokoju, bo oczywiście zapomniałam ubrań

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Owinięta w ręcznik, szybko pobiegłam do pokoju, bo oczywiście zapomniałam ubrań. Stałam chwilkę przed szafą i zastanawiałam się w co się ubrać. Stanęło na różowych rurkach i szarej bluzce z różowym napisem.

Po założeniu na siebie ubrań, wzięłam tablet do projektowania i zeszłam na dół. Dołączyłam do reszty, która siedziała na tarasie. Mama z Miki'em siedzieli na bujanej ławce, Chris majstrował coś przy swoim motorze, a Max jak tylko weszłam, spojrzał na mnie znad gazety. 

- Hej - powiedziałam do wszystkich. 

- Hej - odpowiedzieli. 

- Jak było na treningu? - spytał Mike. 

- Męcząco, ale dobrze.

Usiadłam na jednym z leżaków i zaczęłam prace nad tarasem. Wcześniej poprosiłam jeszcze klienta o wymierzenie miejsca do zagospodarowania, więc spokojnie mogłam zaczynać projekt. 

Kiedy tak siedziałam i rysowałam, moją uwagę odciągało spojrzenie Max'a. W końcu nie mogłam się skupić i skapitulowałam. Odsunęłam od twarzy tablet i również spojrzałam na niego. Jakby speszony szybko odwrócił wzrok, ale zaraz potem znów zerknął. Zaśmiałam się, kiedy spalił buraka. 

- Dlaczego się tak na mnie patrzysz? - spytałam. 

- Bo jesteś ładna?

- To miało być pytanie, czy stwierdzenie? 

- Stwierdzenie, ale chyba mi nie wyszło - zaśmiał się.

- Zauważyłam. 

Wróciłam wzrokiem do projektu. 

- Co robisz? - spytał.

- Projekt dla klienta - mruknęłam starając się narysować równą linię. 

- A co projektujesz?

- Aktualnie taras, ale ogólnie, to wszystko. 

Pokiwał głową i wrócił do swojej lektury. Reszta dnia minęła w spokoju. Wieczorem wspólnie zjedliśmy kolację, a po niej każdy zmęczony dniem skierował się do swojego pokoju...

CheerleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz