Rozdział 38

3.1K 119 13
                                    

- Coś ty najlepszego zrobiła - wyszeptałem patrząc na wbity wenflon w jej dłoń. 

Siedziałem tak, dopóki nie przyszedł lekarz i nie wyprosił mnie na czas badań. Oczywiście nie obyło się bez moich sprzeciwów, ale w końcu odpuściłem. Nie chciałem pogorszyć stanu Mikeyli, o ile coś się działo. 

Chodziłem w tą i wewte. Na korytarzu było pusto. Po paru minutach drzwi do sali dziewczyny otworzyły się. Z pomieszczenia wyszedł lekarz. 

- Jak na razie jest wszystko w porządku. 

Wróciłem z powrotem do dziewczyny. Z minuty na minutę wracały jej kolory. Na policzkach pojawiły się rumieńce, usta zrobiły się czerwone. Przynajmniej tyle dobrze. Usiadłem na krześle. Powróciłem do wpatrywania się w nią.

Nie wiem ile minęło, aż dziewczyna zaczęła się budzić. Poderwałem się. Stanąłem tuż przy jej łóżku. Przez moment miała problem z otworzeniem oczu. Zawsze tak jest, kiedy budzisz się w białym pokoju, gdzie na domiar złego jest bardzo jasne i nieprzyjemne dla oczu światło. 

- Co się dzieje? - spytała.

- Jesteś w szpitalu.

- Dlaczego?

- Może ty mi wyjaśnisz? - zapytałem zdenerwowany.

- Nie wiem o czym mówisz...

- A no o tym, że masz pierdoloną cukrzycę i nie brałaś insuliny, przez co prawie zapadłaś w śpiączkę cukrzycową!

MIKEYLA

- A no o tym, że masz pierdoloną cukrzycę i nie brałaś insuliny, przez co prawie zapadłaś w śpiączkę cukrzycową! - krzyczał jak opętany.

Odruchowo skuliłam się w sobie. Nienawidziłam gdy ktoś na mnie krzyczał, a w szczególności kiedy to był chłopak, bądź mężczyzna.

- Zapomniałam - szepnęłam.

- Jak to kurwa zapomniałaś?!

Jeśli to było możliwe, krzyczał coraz głośniej.

- Po prostu.

- Ja pierdolę, jak do jasnej cholery można zapomnieć o lekach?! W dodatku pomagających ci normalnie funkcjonować?!

- A tak, że biorę je od niedawna! W dodatku miałam dużo na głowie, łącznie z tobą! Porwałeś mnie do cholery ciężkiej! - nie wytrzymałam i wyrzuciłam z siebie to co myślałam. 

Cody ucichł. Jakby przetwarzał to co mu wykrzyczałam w twarz. Momentalnie jego mina złagodniała. 

- Przepraszam, nie wiedziałem - wymamrotał. 

Odetchnęłam głębiej, aby uspokoić moje nadwyrężone nerwy. Oparłam się wygodniej o oparcie łóżka. 

- Kiedy wrócimy do domu, będę cię pilnował, żeby taka sytuacja nie miała miejsc nigdy więcej.

Pokiwałam tylko głową...


________________

Cześć kochani...

Wiem, że bardzo długo mnie nie było, ale odkąd zaczęła się szkoła, 2 klasa i przedmioty rozszerzone (klasa medyczna wymaga poświęceń), nie mam najzwyczajniej w świecie czasu, ani głowy do pisania. Mam nadzieję, że nie zlinczujecie mnie za to...

Teraz wstawiam króciutki rozdział. Jak na razie będzie on ostatni (zawieszam pisanie na czas nieokreślony)... Jeśli znajdę czas, to dopiero w okolicach świąt, ale też głowy nie dam...

CheerleaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz