W sobotę Tomek nie miał ochoty wychodzić z łóżka. Jadł słodycze i oglądał swój ulubiony serial. Chciał zapomnieć o tym, że ktoś w kim się zakochał miał dziewczynę. Jeszcze bardziej bolało go to, że nawet gdyby jej nie miał, to i tak nie miałby u niego szans. To przecież Pan Cudne Loczki, jego książę... jest za wspaniały, żeby mógł należeć do Tomka.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Marcin zszedł na dół, aby otworzyć. Zastał tam Sebastiana.
-Co ty tu robisz? -zapytali jednocześnie.
Oboje byli zdziwieni, nie wiedzieli kompletnie, w jaki sposób mają się zachować. W końcu, jak to możliwe, że są tutaj?
-Ja przyszedłem do Tomka -wyjaśnił szatyn - A ty?
-To może ja cię zaprowadzę do pokoju - chciał się wywinąć z odpowiedzi, co udało mu się.
Pierwszoklasiści weszli do sypialni, gdzie siedział Hamelson.
-Jeśli to Wiktoria to już wychodzę, bracie -Tomek nie zauważył, że to nie dziewczyna była gościem, tylko Sebastian.
Spojrzeli po sobie zmieszani. Chłopak był tak zajęty użalaniem się nad sobą, że wyleciało mu z pamięci spotkanie z przyjacielem.
-Jeszcze nie gotowy? -zagadnął Sebastian - Miałem cię zabrać do kina, nie pamiętasz?
-Przepraszam, zapomniałem o tym. Zaraz się przebiorę -brunet wstał, zakładając koszulkę.
-To wy... mieszkacie razem? Jesteście rodzeństwem? - chłopak rozejrzał się po ich wspólnym pokoju, domyślając się tych faktów. Był bardzo zaskoczony, bo wiedział przecież jak Marcin nazywał go wcześniej i jakie miał do niego podejście.
-Tak i nie. To znaczy w pewnym stopniu, ale niezupełnie -Marcin próbował wytłumaczyć, mieszając się w słowach.
-Bracia? -zawiesił rękę na Marcinie -To super, naprawdę.
-No, można tak powiedzieć - zaśmiał się.
-Później ci wszystko opowiem. Teraz już chodźmy - zaproponował Tomek.
Wyszli z domu, wcześniej żegnając się z Marcinem. Doszli na przystanek, a następnie wsiedli do pierwszego jadącego autobusu. Tam Tomek opowiedział mu, dlaczego Marcin z nim mieszka. Mówili też o nowym przedstawieniu, aż wysiedli przed kinem.
Film spodobał się dwójce. Oglądali go ze skupieniem, tylko Tomek czasami zamiast na ekran, wpatrywał się w zielone tęczówki kolegi. Wręcz zatapiał się w tych oczach. Po skończonym seansie, mieli wiele wolnego czasu. Postanowili powłóczyć się po mieście, w którym było jeszcze pełno turystów. Kupili lody włoskie, a potem spacerowali brzegiem morza, mocząc swoje stopy.
-Mam ochotę wskoczyć do tej wody - zaśmiał się Tomek.
-Naprawdę?
Chłopak kiwnął twierdząco głową, a Sebastian rzucił się na niego. Przytrzymał go, łapiąc za plecy, a następnie chwycił pod kolanami. Niósł go jak pannę młodą w głąb morza.
-Lekki jesteś - Sebastian podrzucił chłopaka, aby dowieść, że ma rację.
-Fajnie, a teraz mnie puść! -rozkazał.
-Jak sobie życzysz...
Chciał go wrzucić, samemu zostając suchym, ale nie udało się. Tomek wierzgał nogami, wyrywając się. Takim oto sposobem, dwójka wpadła do wody. Otrzepali się, wyciskając mokre koszule. Śmiali się z tego incydentu jak idioci. Uciekli jednak prędko na piasek, bo było im straszliwie zimno. W końcu to początek października, Bałtyk nawet w lato nie jest ciepły.
-Ty wariacie, będę chory przez ciebie - Tomek udał obrażonego.
-Nie przejmuj się, ja też. Razem będzie nam raźniej w łóżku - Sebastian zaśmiał się, poruszając zabawnie brwiami.
Tomek nie wiedział, co powiedzieć. Speszył się przez te słowa i chyba trochę poczerwieniał na twarzy. Znowu. Ruszył przed siebie, unikając wzroku zielonookiego. Ten dogonił go i wspólnie, tym razem w ciszy, ale z dobrym humorem, opuszczali plażę. Znaleźli autobus powrotny, w którym zajęli przedostatnie miejsce. Robiło się już ciemno, a ludzi było niewiele, więc nikt nie widział, że są mokrzy.
-Trzęsiesz się - zauważył młodszy.
-Wcale, że nie -zaprzeczył brunet, choć drgał jak galaretka.
-Nie jestem ślepy. No chodź tu, bo mi też jest zimno.
Owinął przyjaciela ramieniem. Tomek, mimo zaskoczenia i niewielkich obaw, przysunął się bliżej niego. Położył niepewnie głowę, przy jego obojczyku, a Sebastian przyciągnął go bliżej. To było dziwne, ale miłe. Dwójce zrobiło się znacznie cieplej, więc jechali tak przez całą drogę.
-Musimy to kiedyś powtórzyć -stwierdził ciemnowłosy, kiedy dotarli pod dom Tomka.
-Na pewno - uśmiechnął się i wszedł do środka.
*Marcin i Sebastian (Marcin naprawdę jest wysoki)

CZYTASZ
On nigdy mnie nie pozna
RomanceSebastian jest w pierwszej klasie liceum. Szybko zyskuje nowych przyjaciół, popularność... Tomek jest od niego o rok starszy, chodzi do innej szkoły, gdzie nie może się odnaleźć. Jest codziennie poniżany i wyśmiewany przez innych, choć nikomu nic n...