48 Marcin

1.1K 116 24
                                        

W poniedziałek wszyscy już wiedzieli, co stało się z Marcinem. Dla każdego to był okropny szok. Nie mogli uwierzyć, że coś takiego mogło się zdarzyć temu młodemu chłopakowi. Miał przecież zaledwie szesnaście lat. Każdy się o to obwiniał i był na tyle przybity, że tym razem na zajęciach Jabłek Adama siedzieli cicho, jak nigdy dotąd. Pan Szustowski zapisał na swojej tablicy wielkimi literami: "MARCIN", bo to o nim była ta lekcja. Ustawili się w kółku i mówili o nim.

Tomek, jego dziewczyna i Natalia... wszyscy, którzy byli dla Marcina najbliżsi, nie mogli się z tym pogodzić. Ale nikt się nie spodziewał, że z nich wszystkich to Rafał będzie najbardziej przeżywał. Ostatnio się ze sobą tak przyjaźnili. Nawet Kasia nie była z nim tak często, co Pakowski. Kiedy pan Wojtek wspominał coś o Marcinie, Rafał nie wytrzymał i się rozpłakał. Każdy spojrzał się w jego stronę i z współczuciem zaczęli słuchać. 

-Marcin był jedyną osobą, która zobaczyła we mnie to, że wcale nie muszę być dupkiem, który znęca się nad innymi. Dzięki niemu się zmieniłem, a teraz... Jak ja sobie bez niego poradzę? -zaczął łamliwym głosem - To co się stało jest moją winą. To wszystko przeze mnie...

-Nie mów tak. Nikt nie mógł tego przewidzieć -pocieszył go nauczyciel.

-Właśnie, że moja! - krzyknął zły. Zły na samego siebie. Tylko w ten sposób mógł zatrzymać łzy, które nie miały prawa wypłynąć. Przecież to Pakowski, twardziele nie płaczą - Wiedziałem o tym, że bierze i nic z tym nie zrobiłem. Chciałem komuś powiedzieć, ale on mi zabronił. Był pewien, że nad tym panuje, ale... 

-Owszem... mogłeś komuś powiedzieć. Wtedy może Marcin byłby tu z nami. Ale nie obwiniaj się - Kasia, która siedziała obok, poklepała go po plecach - Marcin z tego wyjdzie.

Wczoraj Marcin odwiózł swoją dziewczynę do domu i kiedy wrócił do siebie zrobił coś, co robił już od paru tygodni. Sięgnął po narkotyk. Niestety przedawkował i dopiero po trzech godzinach znalazł go Marek. Od razu zadzwonił po karetkę, która szybko zawiozła go do szpitala. Marcin był przekonany, że wcale nie jest uzależniony, ale mimo to prawie codziennie wstrzykiwał sobie heroinę i nie mógł przestać. Udawał przed znajomymi i samym sobą, że wszystko jest w porządku. Zakładał długie rękawki, aby zasłonić blizny po wkłuciach. Zaczęło się niewinnie na pewnej imprezie, ale niestety na jednym razie się nie skończyło. W szpitalu ledwo go uratowali, ponieważ Marcin oprócz heroiny wypił alkohol. Ta mieszanina mogła go zabić. Przez najbliższe tygodnie nie będzie uczęszczał do szkoły, gdyż pójdzie na odwyk. Jego matka go na to namówiła, a on od razu się na to zgodził, mówiąc, że wcale nie chce umierać. Każdy miał nadzieję, że ta terapia mu pomoże. 

Sebastian też nie mógł uwierzyć, że jego przyjaciel jest uzależniony. Przecież chodzili do tej samej klasy i siedzieli w jednej ławce. Ale Sebastian nie zauważył u niego niczego niepokojącego. Z resztą nawet by mu do głowy nie przyszło, że pierwszoklasista mógłby coś takiego robić. A po drugie to Sebastianowi wtedy głowę zaprzątał Tomek. I właśnie... miał do niego pójść, aby go pocieszyć i wesprzeć. Znalazł go gdzieś w opuszczonej części korytarza. Nie spodziewał się, że zobaczy przy nim jeszcze Piotrka. Byli obok siebie bardzo blisko i dopiero później Sebastian spostrzegł, że Piotrek trzyma dłoń Tomka. Zatrzymał się zaskoczony, podsłuchując ich rozmowę. 

-Będzie dobrze -Piotrek przeczesał włosy bruneta, a potem przejechał palcami po jego policzku i tam zostawił rękę. 

-Nie chodzi o Marcina. 

-To o co? - spytał. 

-O nas -odpowiedział szybko Tomek, spuszczając głowę w dół. 

-Hej... - szatyn uniósł jego brodę wyżej tak, że teraz patrzeli sobie głęboko w oczy. Przez chwile się tak wpatrywał, po czym lekko pocałował Tomka w sam kącik ust - O nas nikt nie musi wiedzieć. 

Nie. To już była przesada. Sebastian poczuł ukłucie w sercu. Musiał się odezwać. 

-O czym on mówi? Co to ma znaczyć? -zielonooki założył ręce na piersi, oczekując wyjaśnień. Ale co tu wyjaśniać? To było oczywiste. Tomek go zdradza. 

-Sebastian? - Tomek dopiero teraz go zauważył i prędko odepchnął od siebie Piotrka - To nie tak jak myślisz -podszedł do niego, kładąc ręce na ramionach chłopaka. 

-Nie dotykaj mnie -powiedział i szybko odszedł. 

-Seba! - zawołał. 

-Nie chcę cię widzieć, rozumiesz? Nie odzywaj się do mnie! - krzyknął, a potem zniknął za rogiem. 

Czy to już koniec Tobastiana? 

*Marcin i Rafał 

*film: Jabłka Adama - "Seasons of Love". No musiałam to wstawić... 




On nigdy mnie nie poznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz