40 Tęcza i te sprawy...

1.3K 118 21
                                    

Rafał i tak trafił do ośrodka. Ale był Marcin, który po kilku dniach go stamtąd wyciągnął. Różnymi możliwymi sposobami udało mu się zdobyć adres policjanta. Pojechał tam i przekonał go do zeznania, że Rafał mu nie groził. I... po trzech dniach nieustannych próśb Marcina, w końcu Rafał mógł opuścić zakład poprawczy. Byli właśnie w jego domu. Marcin dowiedział się o nim trochę więcej. Między innymi to, że jego ojciec dawno temu ich zostawił, a matka zajęła się pracą. Nikt nie ma dla niego, ani Pawła czasu. Oboje są sami już odkąd skończyli pięć lat. Ich mama tylko troszczy się o pieniądze i cały swój wolny czas spędza w firmie. Bracia Pakowscy widują ją przelotem raz w miesiącu. No... Marcin dowiedział się też, że Rafał w głębi skrywa wielkiego miłośnika zwierząt. Ta kasa, którą kradnie dzieciakom z szkoły jest przeznaczana na karmę, zabawki i koce w schronisku. Sam adoptował trójkę szczeniąt. Nie są one jednak zwykłymi pupilami domowymi. Dwoje z nich mają problemy z wzrokiem, a ostatni stracił jedną łapkę. Rafał robi wszystko, żeby żyło im się lepiej.

-Jutro mam zamiar zabrać następnego -powiedział starszy, głaszcząc jednego z psów. Cała trójka leżała przy nim na łóżku. Widać było już z daleka, że czują się bezpiecznie przy swoim właścicielu. Marcin nie znał Rafała z tej strony, nigdy nie widział w jego oczach tyle... miłości - Ma trzynaście lat i chcą go uśpić. Nie pozwolę im.

-Czemu bierzesz te psy, które są schorowane? Nie łatwiej wziąć jakiegoś zdrowego?- zastanowił się Marcin.

-Nie idę na łatwiznę. Te psiaki... - Rafał w tym momencie ucałował zwierzę w pyszczek, a on wesoło pomerdał ogonem i liznął chłopaka po policzku- Są jak ja. Nikt ich nie chce. Dlatego się nimi opiekuję -wyjaśnił.

-To czemu... -Marcin nie rozumiał jednej sprawy- Czemu się tak zachowujesz w szkole?

-Nie wiem... -Rafał wzruszył ramionami- Ludzie mnie denerwują. Z wyjątkiem mojego brata oczywiście. Kocham tylko psy i jego.

Otóż... Paweł jest młodszy od Rafała o dziesięć miesięcy. Kiedyś Pakowscy mieszkali na małym osiedlu. Gdy byli dziećmi i bawili się na pobliskim placu zabaw zdarzyło się coś, co na zawsze odmieniło Rafała. On był od zawsze silny, więc zaczepki tamtejszych chuliganów nie sprawiały mu kłopotu. Radził sobie z nimi. Ale Paweł już nie. Jako siedmiolatek został przez nich kilkakrotnie upokorzony i wyśmiewany. Pewnego dnia, kiedy te łobuzy zrobiły niemiły kawał Pawłowi, drugi z braci musiał coś z tym zrobić. Wdał się po raz pierwszy w bójkę, którą niestety przegrał. Nie dał się tak łatwo, chciał za wszelką cenę obronić swojego młodszego braciszka. Kolejnego dnia pobił jednego z nich, a potem następnego. Tamci zaczęli się go bać, więc nie dokuczali więcej Pawłowi. Rafał powiedział wtedy do niego:

-Obiecuję, że nikt cię już nie poniży. Nie będziesz się nikogo bać, to inni będą bać się ciebie.

I od tamtej pory Pakowscy stali się tym, kim są teraz. Poniżali innych. Rafał robił to dla dobra Pawła, a Paweł dlatego, że uważał swojego brata za wzór i słuchał się go jak ojca. Przyzwyczaili się do noszenia maski człowieka bez uczuć. Obojgu to nawet pasowało. Ale trzeba kiedyś odsłonić swoją twarz. Tą prawdziwą. Rafał był na dobrej drodze, żeby się zmienić. Bo pojawił się ktoś taki, jak Marcin.

~~~

A Sebastian i Tomek byli cały czas w świetnym humorze. Żyli w istnej bajce. Z ich twarzy nie znikał uśmiech, bo mieli się nawzajem. Uwielbiali soboty, bo wtedy spędzali ze sobą cały dzień. Sebastian nie lubił kłamać rodzicom, mówiąc, że się uczą, ale nie miał wyjścia. Nie wytrzymałby bez Tomka. I praktycznie co tydzień była ta sama rozmowa:

-A ty gdzie? - pyta mama.

-Do Tomka -odpowiada krótko nastolatek -Mamy plakat do zrobienia -kolejne kłamstwo.

-Znowu?- kobieta wzdycha i idzie do kuchni, nieświadoma, że jej syn potajemnie chodzi z chłopakiem.

I tak zawsze w sobotnie poranki.

Teraz siedział na jego łóżku, a Tomek leżał na jego udach. Sebastian wplątywał palce w brązowe włosy i przeczesywał je co chwila. Nawet się nie odzywali, po prostu... byli.

-Mam coś dla ciebie- odezwał się nagle zielonooki.

-Coś mówiłeś? - Tomek niechętnie oderwał się z transu, gdyż właśnie jego chłopak przestał macać jego głowę. A to było takie przyjemne.

-Prezent. Dla ciebie -odpowiedział powoli, żeby ten zrozumiał.

-Z jakiej okazji? - zdziwił się.

-Mikołajki już jutro, a jutro ci nie mogę tego dać, bo jadę do dziadków, pamiętasz?

-No tak, przecież wiem- Tomek zrobił minę typu "nie jestem głupi"- Po prostu... ja dla ciebie nic nie mam, a ty mi kupujesz prezent.

-Tylko taki malutki... Nic takiego -Sebastian poszedł do swojej kurtki i wyjął z niej małe pudełeczko. Następnie usiadł koło niebieskookiego i podał mu je.

-Naprawdę? -Tomek zaśmiał się, gdy zobaczył, co jest w środku- Nie mogłeś wymyślić, czegoś bardziej gejowskiego?

-Nie podoba ci się?

-Podoba -uspokoił go, cmokając go w policzek- No jasne, że podoba -jeszcze raz się cicho zaśmiał widząc to co trzymał w ręku- Założysz mi?

Otóż... owym prezentem był naszyjnik. Nie byle jaki naszyjnik. Był...jakby to nazwać? Tęczowy. Tak, bardzo, ale to bardzo kolorowy. Z napisem "PRIDE". Na szczęście łańcuszek był na tyle długi, że ten główny element łatwo chował się za materiałem koszulki.

Sebastian przysunął się do swojego chłopaka tak, że siedział za jego plecami. Odebrał wisiorek i umiejętnie umieścił go na szyi Tomka.

-To takie romantyczne, wiesz?

-Tak?- Sebastian objął drugiego w pasie od tyłu i pocałował w kark.

-Czekaj... tutaj jest jeszcze drugi- zauważył Tomek.

-Dla mnie - wzruszył ramionami -Nie tylko ty będziesz paradować z tęczą na szyi.

-Będziesz to nosił? -brunet był lekko zszokowany tą wiadomością. Ale cieszył się, że jego chłopak odważył się na taki krok - A jeśli ktoś to zobaczy? Od razu powiedzą, że jesteś gejem.

-To ja im powiem, że wcale nie jestem.

-Ta... Ale twój chłopak już tak- zaśmiał się po raz kolejny.

-Dokładnie. Kiedyś i tak muszą poznać prawdę. Ale nie teraz.

-Miło by było gdybyś się w końcu ujawnił- mruknął cicho Tomek.

-Ujawnię się -zapewnił - Po prostu... nie potrafię od tak wyjść z szafy.

-Dobrze... rozumiem.

-Nie bądź zły.

-Nie jestem- Tomek uśmiechnął się dla przekonania-Ja tylko... chciałbym potrzymać twoją rękę, przytulać cię i nie wstydzić się tego przed innymi. Gdzieś indziej, niż ten pokój. Choć raz chciałbym pójść z tobą na randkę, jak prawdziwa para -wyznał.

-Przepraszam. Jestem beznadziejny. Ja... pójdę z tobą na randkę. Nawet teraz. Pójdziemy do kina, a później do jakiejś ładnej restauracji. Zgadasz się? - zapytał szatyn

-Do restauracji? Z chęcią-zawiesił się na nim- Jak ja cię kocham.

-Ja ciebie też.

ADAMIE S. WIEM ŻE TO CZYTASZ. JESTEŚ JEDYNYM CZYTELNIKIEM PO TYLU LATACH. ODPISZ NA MOJA WIADOMOŚĆ. PISAŁAM TAM ŻEBYŚ ZAJRZAŁ LEPIEJ NA KUBEK CZEKOLADY A NIE CZYTAŁ DALEJ TO GÓWNO. DZIĘKUJĘ. POZDRAWIAM.

*Sebastian i Tomek

*filmik: Sebastian z naszym Piotrkiem i Mają (oczywiście to się nie wydarzyło w moim opowiadaniu, ale no... chciałam to wstawić. Pokazać wam ten wcale niegejowski taniec Sebastiana. I szpagat :*)

Kocham was <3















On nigdy mnie nie poznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz