30 września 2015
Środa, koniec miesiąca. Oznacza to, że dzisiaj miała odbyć się premiera "Romea i Julii". Jabłka Adama siedziały w autokarze, który miał ich zabrać do pobliskiego szpitala dziecięcego. Sebastian właśnie wszedł do środka i zauważył Tomka. Zostało jeszcze pięć minut do odjazdu, więc stwierdził, że Pakowski tak szybko tu nie zawita. Pewnym ruchem podszedł do chłopaka i przywitał się miło.
-Nie miałem jak ci jej wcześniej oddać- wręczył mu wcześniej pożyczoną książkę.
-Dzięki- niebieskooki spakował ją do torby.
-Emm... Wiesz gdzie mogę znaleźć drugą część?
-T-tak -zająkał się- Po zajęciach wybieram się do biblioteki, tam musi być. Wypożyczę ci ją, jeśli chcesz -zaproponował.
-Pójdę tam z tobą i sam... -nie dokończył, kiedy usłyszał dobrze znany głos Pawła. O nie! Nie może go zobaczyć, jak gada z Tomkiem. Bez słowa uciekł prędko na koniec autobusu.
Uff... Nie zauważył mnie - przetarł czoło zdenerwowany.
W momencie gdy odszedł od niego, Tomek obejrzał się. Potem dopiero zrozumiał te dziwne zachowanie. Jego niby przyjaciel wsiadł do autokaru, no i wiadome było to, że nie chciał, aby trzecioklasista wiedział, że się zadaje z kimś takim jak Tomek. Tu chodziło w końcu o ich reputację. Jego i Marcina z resztą też. Ci popularni nie przyjaźnią się z tymi... niepopularnymi. To oczywiste, naturalne jak w przyrodzie to, że lew poluje na antylopy. Niepoważne byłoby gdyby lew postanowił zaprosić antylopę na kawę, co nie?
~~~
Alan przebywał w dość dużej sali z dziećmi w różnym wieku. Prawie wszystkie miały na głowach chusty, albo podłączone kroplówki. Wszystkie śmiały się wesoło. Przebywali w tym budynku całymi tygodniami. Cierpiały, płakały, tęskniły za domem. Każdego popołudnia wychodziły z łóżek, aby wspólnie się pobawić.
Ciemnowłosy próbował ich rozbawiać, aby zapomniały o strasznej chorobie, która dosłownie wyniszczała organizm. Sam przy tym zapominał, że on też jest chory. Powiedział o tym tylko Łukaszowi. Nie chciał niepotrzebnie martwić innych kolegów. Nikt nie musi wiedzieć, że ma raka.
-Gotowi? - zabawę przerwała im wysoka pielęgniarka.
-Tak! -dzieci rzuciły się do wyjścia, wcześniej ustawiając się grzecznie parami.
Kobieta zaprowadziła ich do miejsca, gdzie miał się odbyć występ. Usadowili się wygodnie, a po chwili na scenie pojawili się licealiści, którzy przedstawili się. Następnie odegrali "Romeo i Julię". Alan obserwował ich, stojąc niezauważony przy filarze. Na koniec klaskał, tak jak reszta widowni, bo występ naprawdę wyszedł im wyjątkowo dobrze.
~~~
Autokar zatrzymał się, więc aktorzy powoli wysiadali z niego. Stali jeden za drugim, aby spokojnie każdy mógł się wywlec z tego pojazdu. Sebastian pochylił się nad uchem Tomka i cicho szepnął:
-Spotkajmy się w bibliotece.
Na ten dźwięk, brunetowi przeszły ciarki. Całkiem przyjemne ciarki. Nie zdążył nawet odpowiedzieć, bo Pan Cudne Loczki zniknął.
Posłusznie czekał na niego, przy jednym z stolików. Nie trwało to długo, bo po zaledwie dwóch minutach szatyn (lizał go po czole ->dop. aut. <nie zwracajcie na to uwagi, ten dopisek jest dla pojoasiarno) zjawił się za plecami drugoklasisty.
-No hej- wyszczerzył się.
Ach, ten czarujący uśmieszek...
-Cześć!
Sebastian usiadł, przewracając w dłoniach nową książkę.
-Byłeś niesamowity -przyznał Tomek.
-Nie przesadzaj. Ty byłeś lepszy, Tybaldzie.
Osz, te głupie policzki. W jednej chwili stały się całe różowe. Sebastian zachichotał, widząc jego zakłopotanie. Uznał, że te rumieńce są urocze, przeurocze.
-Podobno zrobili film - pomachał książką, na znak, że o niej mówi -I pomyślałem, że może... wybierzemy się do kina, żeby go obejrzeć?
Tomek spojrzał na niego zaskoczony. Chyba coś źle usłyszał. Tak, był pewien, że to jego umysł nieświadomie wyobraził sobie, że ten przystojniak go zaprasza. To tylko marzenie, niemożliwy sen...
-Do kina? Z tobą? -upewnił się.
-Tylko ty mógłbyś ze mną pójść, a ja nie mam zamiaru iść sam. No, ale jeśli nie chcesz...
-Chcę!
-W takim razie...
Nie dokończył, gdyż telefon Tomka zawibrował. Ten go odblokował, czytając wiadomość od Marcina:
Gdzie ty jesteś? Miałeś mi pomóc!
Odpisał szybko:
Zapomniałem, przepraszam. Zaraz będę.
-Muszę się zbierać - rzekł, pakując swoje rzeczy.
-No to... odprowadzę cię.
Wyszli razem z liceum, zaczynając rozmowę. Ta dwójka nigdy nie milczała, kiedy była razem. Cały czas znajdowała nowe tematy, zdecydowanie nigdy by się nie znudzili rozmową. Ani swoim towarzystwem. Czasami stykali się rękoma, a gdy dróżka w parku się zwężyła, szli praktycznie złączeni ramionami całą drogę. Nikomu to nie sprawiało kłopotu, wręcz przeciwnie.
-To tu? -Sebastian popatrzał na wielki dom Tomka, przed którym własnie się znaleźli.
-Nie musiałeś mnie odprowadzać pod same drzwi -zawstydził się.
-Ale mogłem. Mieszkam trzy ulice dalej, więc to nie problem - pokazał przed siebie.
Pożegnali się, a Sebastian ruszył przed siebie. Odwrócił się jednak po paru krokach.
-Przyjdę po ciebie w sobotę o szesnastej -powiedział, a potem zniknął za rogiem.
Ach, mój książę... Przyjedź na białym rumaku, wtedy moje życie będzie bajką - pomyślał Tomek.
*Sebastian i Tomek (czy wy widzicie jak Seba się na niego patrzy? ohhh <3 /na zdjęciach, które wstawiam Sebastian będzie miał na włosach tone żelu, ale wyobraźcie sobie, że go nie ma)
*dedykacja jak zwykle dla... "Kamili", która kazała mi napisać ->"lizał go po czole" Wiem, wariatka. Ale, co ja mogę na to poradzić?
CZYTASZ
On nigdy mnie nie pozna
RomansaSebastian jest w pierwszej klasie liceum. Szybko zyskuje nowych przyjaciół, popularność... Tomek jest od niego o rok starszy, chodzi do innej szkoły, gdzie nie może się odnaleźć. Jest codziennie poniżany i wyśmiewany przez innych, choć nikomu nic n...