37 Zawalczyć o miłość

1.3K 131 33
                                    

Sebastian był zadowolony, że ma kogoś, kto go rozumie. Wiedział, że jeśli miałby być to jakikolwiek inny członek rodziny, nie byłoby już tak tęczowo... to znaczy - kolorowo. Nie spodziewał się, że kobieta pochodząca z tych dawnych, nietolerancyjnych czasów może być taka otwarta na inność. W dodatku... przecież babcia Hania była zagorzałą katoliczką, a przecież według jej wiary, homoseksualizm to najgorszy grzech i o ogółem tacy ludzie to zło dla ludzkości. Staruszka jednak wytłumaczyła wnuczkowi, o co tak naprawdę w tym wszystkim biega i co ona o tym sądzi. 

-Słodziutki... -zaczęła babcia, po stwierdzeniu: "A przecież kościół potępia takich, jak ja" - Kościół to ludzie, a ludzie to przeważnie idioci. I chyba zdążyłeś to już zauważyć w swoim nastoletnim życiu. To oni tak myślą, a nie Bóg.  Sama nie wiem, co On tak naprawdę uważa, ale hello!-gestykulowała dłonią, popisując się swoim angielskim - Przyszedł ludzi zbawiać, a nie potępiać, co nie? Przecież geje nic złego nie robią, po prostu pieprzą się z kimś, kto też ma...

-Babciu!- przerwał jej, nie chcąc słyszeć u niej nieładnych słów - Dobrze, zrozumiałem twój przekaz- zapewnił, żeby nie miała więcej wątpliwości. 

-No to więc... -zmieniła temat, opierając się jedną ręką o oparcie krzesła -Opowiedz mi coś o twoim Apollo.

-Apollo?- zaśmiał się, że jego własna babcia nazwała Tomka imieniem greckiego boga. Podobno był najprzystojniejszym z mężczyzn... A jego przyjaciel też był nieziemsko przystojny, nie ukrywajmy -No on... Jest najbardziej uroczym chłopieniem, jakiego znam. Piękny, ma takie lśniące włosy... -westchnął na wspomnienie o jego wyglądzie - No i te jego oczy... takie niebieskie. Mógłbym patrzeć w nie godzinami... Śliczne. Umie śpiewać, choć wstydzi się do tego przyznać. Jak dla mnie... może mi nucić kołysanki na dobranoc. Och, Tomek jest niezwykle mądry, zabawny, szczery, uczuciowy... No on jest idealny, całym sobą! 

-Musisz o niego zawalczyć - powiedziała, klepiąc go po ramieniu. 

-Muszę -odparł.

~~~

Wiedział, że nie będzie to takie proste. Tamten uciekał za każdym razem, gdy widział szatyna. Nie dało rady z nim normalnie pogadać. Spotkał Kamilę, ale ona też była wściekła na Sebastiana i wcale nie miała ochoty pomagać. 

-Kama, proszę cię!- zatrzymał ją, niemal klęcząc na kolanach- Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję, ale ja nie wytrzymam tak dłużej! Błagam! Powiedz, jak mam to naprawić.

-Nie da się. Jak mogłeś mu to zrobić? Przyszedł Rafał, a ty mu się chciałeś podlizać, czy co?- wybuchła, wymachując rękoma w lewo i prawo - Od początku chciałeś go perfidnie wykorzystać. To był jakiś zakład, bo nie rozumiem. Najpierw udajesz przyjaciela, a potem wrzucasz go do śmieci, tylko po to, żeby pokazać w szkole, kto tu rządzi? -prychnęła i odeszła oburzona. 

Eh... no tak. Nikt oprócz czwórki nie znała prawdy. Nie wiedzieli, że Rafał szantażował Sebastiana. Tomek też twierdził, że Sebastian zrobił to z własnej woli. Nie przypuszczał, że mogłoby być inaczej. I doskonale zdawał sobie sprawę, że szesnastolatek robił wcześniej takie rzeczy, że był taki, ale myślał, że się zmienił. Teraz myśli, że to wszystko, co ich łączyło było udawane. I to właśnie tak bolało.  Jednak prawda była oczywiście inna. Sebastian przecież nigdy nie chciał robić tych wszystkich rzeczy, ale robił, bo się bał. Każdy ma prawo się czegoś bać, on się bał Rafała. 

I Sebastian wiedział, że musi to wyjaśnić brunetowi. Już nie ważne, czy tamten uwierzy. Ważne, żeby wiedział, że nie miał zamiaru go skrzywdzić. Nigdy. Ale skrzywdził, co było okropnym błędem. Miał jednak wielką nadzieję, że Tomek da mu jeszcze jedną szansę. No bo ludzie! Czy wy nigdy nie zrobiliście czegoś, co jest wręcz niewybaczalne? Nigdy nie obraziliście kogoś bliskiego? Mamy, taty, kolegę z ławki, który ma dziwną fryzurę, durną sąsiadkę z naprzeciwka? No proszę was, każdy zrobił lub zrobi w swoim życiu coś głupiego, więc każdy zasługuje na tą drugą szansę, czyż nie? 

Nie miał jak porozmawiać z nim w szkole. Na próbie też nie dało rady, z powodu Pakowskiego. Cały czas chwalił się swoimi występkami w poprawczaku. Mówił, że frajerzy oddawali mu gofry, bo on był tam królem i że najchętniej wróciłby tam, tylko musi znaleźć kolejnego policjanta do pobicia. Pech, Sebastian musiał czekać na następny dzień, aby pogadać z Tomkiem. Z tą właśnie myślą udał się powolnym krokiem do własnego mieszkania. Jednak kiedy przechodził koło domu bruneta, pomyślał: 

Po co czekać? 

Zadzwonił parę razy, potem zapukał, żeby mieć pewność, że ktoś otworzy. Przywitał go pan Marek, zapraszając do środka. Akurat rodzina przygotowywała się do obiadu, więc zastał Tomka w salonie, który połączony był z kuchnią. Denerwował się, że nie pójdzie to tak gładko, jak sobie zaplanował. Pozostała reszta, obserwowała ich zza blatu kuchennego. 

-Przepraszam Tomek, tak bardzo przepraszam! 

-Czemu tu przylazłeś?- spytał beznamiętnym głosem. Próbował odejść, znowu. 

-Żeby cię przeprosić, powiedzieć, że nie chciałem. Naprawdę nie chciałem -Sebastian zdał sobie sprawę, że nawet sam siebie nie przekonywał. 

-Daj sobie spokój, dobra?- Tomek zatrzymał się, aby z pogardą spojrzeć na osobę, przez którą teraz tak cierpi- Przestań udawać mojego przyjaciela, jeśli nigdy nim nie byłeś. Przestań mówić, że ci na mnie zależy. 

Te słowa sprawiły, że Sebastian niemal nie mógł oddychać. Zacisnął zęby, pociągnął nosem i lekko zmrużył oczy, aby się ponownie nie rozpłakać. 

-Zależy mi na tobie!- wykrzyczał, podszedł do Tomka, przytrzymując mu ramiona- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Co mam zrobić, żeby ci to udowodnić? 

-Bądź rycerzem na białym rumaku i błagaj o wybaczenie- odpowiedział sarkastycznie. Przypomniał sobie wtedy, że zawsze marzył, aby jego książe przybył do niego właśnie w taki sposób. Zaśmiał się z własnych myśli.

-Jeśli tego chcesz, to zgoda -powiedział z powagą - Zrobiłbym wszystko. 

-Czemu? Aż tak ci zależy na naszej przyjaźni? -zapytał zaskoczony, bo nie spodziewał się, że Sebastian naprawdę poświęciłby się i aż tak tego żałuje. 

-Na przyjaźni też. 

-Też? - nie zrozumiał, co ten miał na myśli. 

-Bo ja cię kocham, no -wyznał. 

-Co? - Tomek, nie wierzył, że usłyszał te słowa z jego ust. 

-No... -Sebastian wlepił swój wzrok, w jego oczy, aby powtórzyć-  Kocham cię. 

*Tomek i Seba 





On nigdy mnie nie poznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz