~17~

1.7K 117 32
                                    

Obudziłam się dziś wypoczęta. To było miłą niespodzianką ponieważ poszłam spać po pierwszej w nocy. Wczoraj dzień był okropny. Był jednym z gorszych. A najdziwniejsze było to że ojciec się do mnie odezwał. Wstałam z łóżka, idąc w stronę szafki z ubraniami. Odsunęłam jedną z szuflad w poszukiwaniu jakiejś koszulki. Na wierzchu leżała moja czarna sukienka. Może ją dziś założę? Co prawda mam test na zwiadowcę, ale to przecież mogę się przebrać prawda? Wzięłam w ręce sukienkę i przyjrzałam się jej dokładnie. Na pierwszy rzut oka, sukienka jak sukienka, ale ona coś w sobie ma. Rzadko kiedy podobają mi się takie ubrania, ale ta mała czarna jest wyjątkowa. Chyba jednak ją włożę. Po swoim postanowieniu zaczęłam się przebierać. Była wygodna i idealnie na mnie leżała. Jakby była szyta dla mnie. Związałam włosy w ''nieudanego'' koka na czubku głowy z którego wychodziły granatowe końcówki moich włosów. Wypuściłam jeszcze dwa pasma włosów przy twarzy. Wyglądam tak inaczej... Ale ładnie. Nie, nie wyjdę przecież tak do chłopaków! Tą sukienkę muszę zostawić na inny dzień. Może jeszcze ją przypadkowo zniszczę. Poczeka na inny dzień. Kiedy już miałam ją zdejmować do mojego pokoju wpadł Minho. 

- Cześć Sop... purwa, ale ślicznie wyglądasz... To znaczy, ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się do mnie. 

- Dziękuję, a tymczasem czy mogłabym się przebrać? 

- To po co ją zakładałaś skoro ją teraz zdejmujesz ślicznotko? - jego brew uniosła się do góry co wyglądało jakby był jakimś zbokiem. 

- Chciałam ją tylko przymierzyć. I nigdy nie mów do mnie ślicznotko! - krzyknęłam mu prosto w twarz a potem zaczęliśmy się oboje śmiać. 

- Przy okazji możesz się  przebierać, ja nie przeszkadzam. - Po czym usiadł na krześle. 

- Oj Minho... Wiem że chciałbyś mnie zobaczyć bez sukienki ale bez przesady! Wynocha! - pokazałam palcem na drzwi. 

- O 15:00 masz być przed wejściem do Labiryntu! Pa! - powiedział Minho wychodząc na zewnątrz. 

Czasami jest bardzo wpurwiający. Ale tylko czasami bo większość czasu można się z nim pośmiać. Zdjęłam sukienkę i założyłam niebieską koszulkę i czarne leginsy. Kok może zostać. Może by tak dziś wypróbować moje zdolności malowania graffiti? Puszki z farbą są w kącie mojego pokoju.  W sumie dlaczego nie?  Ze skrzynki wyjęłam kolor czerwony i czarny. Uwielbiam te dwa kolory. Czerwony- krew Czarny- śmierć. Czas coś namalować! Wyszłam z pomieszczenia i idę w stronę ściany Labiryntu. Nie chcę wchodzić do środka, mam złe wspomnienia. Kiedy szłam w stronę wybranej ściany zaczęłam obmyślać co mogłabym namalować. Całkiem ładne są doodle. Mogę spróbować. Jestem na miejscu, więc zabieram się do pracy. 

*** 

Jestem tu około 2,5  godziny. Lub więcej. Jestem czarno-czerwona a ściana w moich wzorach. Oczywiście nie cała. Jestem z siebie zadowolona. Nawet bardzo! Moje kolory idealnie pasują do danego wzoru. Czas się zbierać, boli mnie ręka od ciągłego podnoszenia ją w górę. Musze już iść do Minho. Przynajmniej takie mam wyczucie czasu. Włożyłam puszki do kieszeni ( ledwo tam weszły) i teraz idę w stronę wejścia. nie przeszkadza mi to że moja koszulka była niebieska, a teraz jest czarno-czerwona. Przebiorę się po ''bardzo trudnym'' teście. Z daleka już widzę Przyjaciela. Podbiegam truchcikiem do niego i zaczynam rozmowę. 

- Jestem na czas! - krzyknęłam uradowana ponieważ rzadko mi się to zdarza. 

- Spóźniłaś się o 5 minut, ale ważne że jesteś.! Raz nawet nie dotarłaś. 

- Tak, wiem nie przypominaj. To co najpierw? 

- Przebiegnij się po strefie 10 razy. - uśmiechnął się

Odporna UciekinierkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz