~33~

802 48 1
                                    

Piosenka do słuchania podczas czytania: Sam Smith- Writing's On The Wall
~~~
Wyszłam pewna siebie z budynku. Jedyne co ze sobą wzięłam to nóż, scyzoryk, strzały i łuk. Nic więcej nie było mi potrzeba, a pamiątek czy innych takich rzeczy nie posiadałam. Na zewnątrz zauważyłam już małe zamieszanie, widocznie Alby powiedział paru osobom. Patrząc na biegających streferów zdałam sobie z czegoś sprawę. A jeśli urwisko nie jest wyjściem? A jeśli przeze mnie zginą? Newt... Minho ... Osoby które kocham? Po chwili jednak się otrząsnęłam. Jak ja mogę tak myśleć? Przecież raz dostałam się na zewnątrz.

W oddali zauważyłam Newt'a rozmawiającego z Minho. Podbiegłam do chłopców truchtem.

-No wiec? -zaczęłam przyglądając się coraz większemu zamieszaniu w strefie.

- Alby już powiedział każdemu. Teraz tylko szybko spakują najpotrzebniejsze rzeczy i idziemy.- Powiedział Minho. W odpowiedzi przytaknęłam tylko głową.

-Ja nadal nie mogę uwierzyć w to że wyjdziemy w tego przeklętego miejsca. - oznajmił Newt, odchodząc.

Spuściłam głowę na dół. Nadal mam obawy.

Dlaczego to ja muszę im zawsze pokazywać drogę? Nie zawsze prowadzę ich w dobrą stronę.

-Co jest? - spytał Minho.

- Nic, Nic...- odpowiedziałam patrząc na zbierających się przed wyjściem streferów.

Co jeśli znów ich zawiodę? Co jeśli przeze mnie zginą ?

-Przecież widzę że coś się dzieje, mi możesz powiedzieć, wiesz o tym ?- Oznajmił Minho, po krótkiej ciszy.
- Tak wiem. - Odpowiedziałam patrząc chłopakowi w oczy. - Mam obawy.
- Dlaczego? Wszytko jest zaplanowane, nie masz się czego bać poza tym będę z tobą.
- Niby tak, ale wszytko jest możliwe. Po stwórcach wszystko jest możliwe. Nigdy nie wiadomo co wymyślą, na drodze może przed nami pojawić się dzikie zwierzę jak i robot zaprogramowany aby nas zabić.
- Sophie, niczym się nie martw. Wszyscy się cieszą że stąd wychodzimy, ich - Wskazał palcem na chłopaków- nie obchodzi czy się wydostaną czy zostaną zabici. Chcą zobaczyć rodzinę lub zaznać w końcu spokoju.
Kiedy Minho wypowiedział te słowa coś we mnie drgnęło. Współczucie. Oni nie wiedzą że to dopiero początek, myślą że to już koniec. Ale to dopiero faza pierwsza.
Do tego nie zobaczą swoich rodzin ponieważ ich rodziny nie żyją. Nie mają rodziców do których mogliby wrócić, ani rodzeństwa z którym mogliby przetrwać ten straszny czas. Nie mają nawet domu w którym mogliby się schronić przed DRESZCZ'em jak i przed tym okropnym światem. Minho nie ma dokąd wrócić. Newt nie ma dokąd wrócić. Newt nawet nie wie że kiedyś miał siostrę i psa.
Nie będę im ranić serc i nie powiem im tego.
- Chciałabym teraz powiedzieć coś mądrego, ale nie mam żadnego pomysłu - Powiedziałam ocierając szybko łzy aby zwiadowca nie zauważył.
- To powiedz że kochasz jednorożce.
Zaśmiałam się i Odpowiedziałam :
- Tak to zdecydowanie jest mądre.

Chwilę później już szliśmy do stojących już pod bramą chłopków. Ostatni raz żegnałam się ze strefą. Oglądałam te cudowne w inny sposób budynki z drewna. Widziałam drzewo tam gdzie pierwszy raz strzeliłam moim łukiem. Widziałam kawałek ziemi i trawy tam gdzie pobiłam się z Drekiem. Widziałam na ziemi ślad po ognisku tam gdzie graliśmy że streferami w grę i gdzie Drake lizał palce Gallego. Widziałam nasz mini szpital Plastra tam gdzie pierwszy raz pocałowałam się z Minho. Widziałam pokój najlepszego zwiadowcy tam gdzie oglądaliśmy gwiazdy. Widziałam pudło w którym dwa razy przyjechałam do tego głupiego Labiryntu. Spojrzałam na twarz chłopaka który już nie raz mnie uratował od śmierci i który mi towarzyszył długi czas. Przyglądał się, tak jak ja.
- Mimo wielu złych chwil spędzonych w tym miejscu, w głowie mam teraz tylko te dobre.
- A wiesz że ja też ? -powiedział z uśmiechem
- A pamiętacie jak pierwszy się nam przedstawiałaś? - Powiedział Newt który akurat do nas doszedł.
- Strasznie się bałam wtedy.
- Miałaś na sobie koszulkę i długie czarne spodnie. Nie wiedziałem że będzie z tobą tyle problemów !
- Ej! A ty to co? W ogóle się do mnie nie odezwałeś! Newt mi o tobie opowiadał. I tylko on mi wszystko pokazał i został moim przyjacielem. Dopiero po dwóch tygodniach Newt poznał mnie z tobą ciołku. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Tak, pamiętam jak się wtedy obawiałaś przed spotkaniem z nim. I do tego ty tak się puszyłeś jak paw kiedy ją poznałeś! - Wspomniał nam Newt śmiejąc się. Rzeczywiście tak było. Poznanie Minho było jak poznanie prezydenta, nawet nie wyobrażałam sobie że tydzień później będziemy się razem śmiać.
- Chłopaki... - zaczęłam po tym jak skończyliśmy się śmiać.
- Tak? - Odpowiedział brat.
Nie odpowiedziałam po prostu zaczęłam płakać i przytuliłam się do moich chłopaków. Moich idiotów i moich słodziaków. Wszyscy teraz się przytulaliśmy i chyba każdy z nas teraz uronił łzę. Moment w którym się poznaliśmy chodził mi po głowie. Nie wyobrażałam sobie naszego zakończenia w strefie ale, okazało się być cudne. Cudowne. Kocham ich obu i nie przeżyje jeśli jeden z ich zginie. Przyjaźń i miłość przewyższa wszystko.
- Sophie, Newt, jesteście dla mnie wszystkim. Nie mam nikogo oprócz was. Jesteście najlepszymi przyjaciółmi. Kurde, chciałbym powiedzieć coś co odwzajemnia moją miłość i przyjaźń, ale chyba się nie da. - Oderwaliśmy się od siebie i uśmiechneliśmy się wszyscy. Wiemy co będzie dalej. Strach, Przerażenie, ucieczka i możliwe że śmierć.
- Kocham was- powiedziałam ostatni raz. - Chodźmy już bo chyba inni się niepokoją.

- Macie plany Labiryntu? - spytał Alby.
-Jasne że mamy, nie miej nas za głupich. - Odparłam. Tak na prawdę nie mieliśmy ich. Znamy ten Labiryntu na pamięć. Nie potrzebne nam już mapy.
- Wszyscy są? - Zapytał Newt poważnym tonem.
- Nie...
Szybko przerwałam
- Co? Jak to? Gdzie reszta?
- Nie wszyscy chcieli z nami iść. Stwierdzili że wolą zostać tutaj.
- Oni czyli? - Zapytał Minho.
- Gally, Jake, Dave i paru innych .
- Ich już nie przekonamy. Nawet nie ma sensu ich namawiać. - Powiedziałam cichym głosem do Newt'a ponieważ wiedziałam że będzie chciał się kłucić i po mnich iść.
- Poza tym wszystko gotowe ? - Zapytał Newt po chwili.
- Tak. Wszytkie najpotrzebniejsze rzeczy są tutaj a resztę zostawiliśmy.
Wiedzieliśmy co to znaczy. Jeśli już wszystko gotowe, to czas na odejście.
- Ogay, chłopaki ruszamy. - Oznajmił Alby, po czym ruszyli spacerem. My we trójkę nadal staliśmy z bramie patrząc na strefę. Ciężko było nam się rozstać z tym miejscem. Przeżyliśmy tutaj wszystkie szczęśliwe chwile mimo że nie było ich dużo. W pewnym sensie kochaliśmy to miejsce.
Dopiero jak Jeff zawołał nas żebyśmy juz się pospieszyli ruszyliśmy powoli w stronę pierwszego zakrętu.

Odporna UciekinierkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz