Obudziłam się z tak silnym bólem głowy że nie miałam siły nawet otworzyć oczu.
- Spokojnie zaraz ukoje ból.- Usłyszałam czyjś głos, ale poznałam po nim że to Loki. Przyłożył mi ręke do głowy. Poczułam zimno rozpruwające moje ciała. Krzyknełam z bólu. Po chwili wszystko znikło, i ból i zimno. Otworzyłam oczy i zobaczyłam zatroskaną twarz Lokiego.
- I jak lepiej ?
- Tak, dziękuje.- Próbowałam się podnieść ale Loki w tym samym momęcie wziął mnie na ręce i zapytał
- To gdzie się wybieramy ?
- Ale Loki ty przecież masz być w celi
- No cóż, wasz pirat pozwolił mi czuwać przy tobie aż wyzdrowiejesz
- Co ? To ile byłam nieprzytomna ?
- Alice wiesz no troche długo
- Loki ! Powiedz
- 1 miesiąc
- Co ? Ale jak to możliwe ?
- Tą trucizne twój organizm zwalczał podczas snu i w tym samym czasie się regenerował.- Zamórowało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć. Miesiąc to jednag długo. Zastanawiałam się dlaczego Loki się tak o mnie martwi. Czyżbym dla niego tak dużo znaczyła. Nie to niemożliwe przecież to bóg kłamstw, nie mógł się zakochać w śmiertelniczce, jednak ten sen- musiał coś oznaczać. Z przemyśleń wyrwał mnie Loki
- To gdzie idziemy ?
- Co ? A tak to może do Tonego
- Dlaczego tak od razu chcesz to tej puszki ? A nie do Steva ?
- Spokojnie jelonku, a do Steva potem.- Zobaczyłam na twarzy Lokiego że kącik jego warg uniusł się ku górzy gdy nazwałam go jelonkiem. Kiedy byliśmy już w pokoju Stark jak zawsze ulepszał swoją zbroje. Bóg kłamstw postawił mnie na ziemi. O dziwo czułam się o wiele lepiej niż jakieś 5 minut temu. Gdy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie i przutulił.
- Alice jak się czujesz ?
- Nad wyraz dobrze.- uśmiechnełam się do niego i on zrobił to samo
- Jelonek nic ci nie zrobił ?
- Nie spokojnie, jelonek mi pomógł.- Zastanawiałam się co tam u Willa.
- Tony, a czy Will dzwonił ? - Po tym pytaniu na twarzy boga kłamstw zobaczyłam smutek a jego oczy wydawały z siebie zazdrość.
- Tak dzwonił codziennie, tylko ostatnio nie zadzwonił
- Dzięki Tony- przytuliłam Starka
- A gdzie reszta ?
- Thor dalej w Asgardzie, ja tutaj, Clint i Natasha zrobili sobie urlop, Banner w pokoju a Loki tutaj.
- No a Kapitan ?
- Ten gdzieś powędrował
- Aha dzięki. Ja chyba pójde się umyć bo nie załadnie pachne
- Odprowadze cię.- Powiedział Loki. Dalej miał zatroskaną mine.
- Co cię trapi Loki ?
- Mnie nic
- Mnie nie oszukasz, mów co się dzieje ?.- Po dłuższej ciszy chciałam coś wyciągnąć z Lokiego ale doszliśmy już do pokoju.
- Jak się już ogarne to wyciągne z ciebie co cię trapi.- Uśmiechnełam się w strone Lokiego i weszłam do pokoju. Chciałam zamknąć drzwi ale pojawił się bóg kłastw. Zbliżał się szybkim krokiem w moją strone. Zaczełam się cofać, lecz ściana mi to uniemożliwiała. Loki przycisnął mnie do ściany patrząc w moje niebieskie oczy. Zbliżył swoją twarz i pocałował mnie, oddałam mu pocaunek. Wtedy przypomniał mi się sen, lecz oddałam się chwili. Loki złapał mnie w biodrze a ja objełam jego szyje. Jego usta wydawały z siebie chłód, przyjemny chłód. Nagle oderwał się odemnie i zaczął przepraszać, lecz nie byłam tego świadoma ponieważ nie byłam pewna co się właśnie stało.
- Jesteś już zdrowa więc Fury każe wracać do celi.- Nim zdążyłam coś powiedzieć Loki zniknął. Po wykompaniu się i ubraniu zadzwonił telefon. To był Will. Ucieszyłam się ale też zmartwiłam. Jeżeli Loki coś do mnie czół nie mogłam go skrzywdzić, dlatego postanowiłam powiedzieć Willowi by nie brał tego na poważnie.
- Hej Will
- Alice ? Już wszystko dobrze ?
- Tak, czuje się o niebo lepiej
- To dobrze
- Will posłuchaj, chciałam z tobą porozmawiać ale to nie jest rozmowa na telefon dlatego chce się spotkać
- Jasne dla ciebie wszystko, kiedy i gdzie ?
- Dziś wieczorem, przyjdź po mnie około 18:00
- Dobrze, a Al ciesze się że cię poznałem. Do zobaczenia
- Pa.- Te ostatnie słowa wbudziły mnie w pewien trans. Z Willem mogłam być szczęśliwa, a z Lokim ? To długowieczny bóg, ja za kilkadziesiąt lat będe stara a on będzie młody. Kiedy ja umre będzie on się dopiero starzał. Lecz musiałam wybrać. Spojżałam na zegarek 15:30. Dobra trzeba znowy kupić jakiś komplet ubrań. Tym razem nie musiałam pożyczać pieniędzy od nikogo bo T.A.R.C.Z.A. sprzedała mój dom i miałam na swoim koncie 240 000 tysięcy zł. Pojechałam taksówką i weszłam do centrum chandlowego. Weszłam do butiku i zobaczyłam wymarzony komplet na taki wieczór ( zdjęcie u góry.) Kupiłam go i szybko wruciłam do Strak Tower. Przez ten cały czas myślałam o Lokim. O co mu chodziło z tym pocałunkiem i po co to zrobił a potem przepraszał. Poszłam do łazienki, umalowałam się i założyłam komplet i ruszyłam w strone wyjścia. Poczekałam kilka minut. Podjechał czarne BMW. Odsunął szybe, to był Will.
- Cześć Alice, wsiadaj.- Wsiadłam i zapytałam się gdzie jedziemy ? Niestety tylko odpowiedział że to niespodzianka. Jechaliśmy dobre 30 minut. Dojechaliśmy do lasu.
- Will, gdzie my jesteśmy ?
- To ta niespodzianka
- Natychmiast zabież mnie z tąd
- Niestety nie moge, jesteś nam potrzebna
- Co ? Ale kto ?
- Hydra.- Po tych słowach wyjął strzykawke i wstrzyknął coś mi w szyje. Poczułam silny ból głowy i zasnełam. Obudziłam się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam że moje ręce i nogi są przywiązane. Próbowałam się wydostać, niestety nic to nie dało. Nawet moja moc. Byłam bezsilna.
- I jak podoba ci się ?
- Will, jak mogłeś ?
- Hahah myślisz że tak po prostu wpadłaś na mnie wtedy w parku ? To wszystko moja robota, nawet ta trucizna.
- Ale jak ?
- Wtedy na spotkaniu ukułem cię, ale igła była na tyle małam żebyś nic nie poczuła
- Dlaczego ?
- No cóż, zbroja Hydry potrzebuje ciebie. Masz potężną moc, utwierdziło mnie to że pokonałaś trucizne
- Jak mogłeś ?- wykrzyczałam mu prosto w twarz. Ten tylko się zaśmiał, po czym podszedł do mnie i wcisnął coś mi w ręke.
- Co to jest ?
- Taki jakby wzmaczniacz, zwmocni twoją moc. Możesz poczuć lekkie szczypanie całego ciała. Nie wiedziałam ile tam siedziałam. Czas się niesamowicie dłużył. Raz dziennie przychodził do mnie Will i wstrzykiwał ten wzmaczniacz w moje ciało. Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Jeśli moja moc się faktycznie zwmocniła to te pasy nie dadzą rady jej stłumić. Użyłem telepatii i skontaktowałam się z Lokim.
Loki ! Loki !
Alice, gdzie jesteś ? Szukamy cię od tygodnia
- Jestem u Hydry
Gdzie dokładnie ?
Niewiem, to jakiś las jest, 30 minut od Stark Tower
- Niemartw się, zaraz cię znajde, ale nie zamykaj umysłu
- Postaram się, ale mam ograniczoną moc.- Do pokoju wszedł Will z kolejnym zastrzykiem. Wcisnął ale tym razem moje ciało zaczeło płonąć od środka. Jakby ktoś przypalał mi ciało. Przez mój krzyk usłyszałam tylko jak Will mówi do kogoś że jestem już gotowa. Na szczęście po godzinie ból ustał. Wtedy usłyszałam huk. Otworzyłam szeżej oczy i zobaczyłam Lokiego. Zaczełam płakać ze szczęścia.
- Loki
- Już dobrze, zabieram cię z tąd.- Poczyłam ręce Lokiego na biodrach po czym mnie podniósł i teleportowaliśmy się do Stark Tower. Przymknełam lekko oczy i zobaczyłam Bruca i Starka. Mówili coś do siebie i Lokiego. Zasnełam ze zmęczenia.Od poniedziałku do niedzieli nie będe miała szans na wstawienie kolejnego rozdziału dlatego dziś wstawie kolejny. Miłego czytania 😜
CZYTASZ
Loki i Alice [Zakończone]
FanfictionMoja historia zaczeła się od spotkania pewnego męzczyzny z czarnymi włosami i szmaragdowymi oczami. Jego imię to Loki.