Rozdział 22

1.8K 132 19
                                    

Po przyjemnym popołudniu, wstałam by się ubrać. Założyłam na siebie ( czerwoną spudnice i czarną bluzke ). Kiedy wyszłam z łazienki Loki dalej leżał na łóżku. Myślałam że śpi i pocałowałam go w czoło. Biorąc głowe w czoła Lokiego, ten wstał i zaczął całować.

- Loki, pognieciesz mi ubranie
- Trudno
- Nie wystarczyło ci południe ?
- Nie

Zaczął całować po szyi. Musiałam to przerwać bo nie zdążyła bym pójść do sklepu by kupić sukienke na dzisiejszą okazje.

- Loki, musze iść do sklepu
- Po co ? Zostań ze mną
- A imieniny Starka ? Musze mieć co na siebie włożyć
- Dobra, poczekaj póje z tobą

Wstał i owinął się kołdrą bo był nagi.

- Mugłbyś się ubrać
- Zawstydziłem cię ?
- Nie ale Thor idzie
- Z kąd wiesz ?
- Po prostu czuje
- Dobra to ide się ubrać

Miał niezwykłe szczęście po tym jak wszedł do łazienki w pokoju pojawił się Thor.

- Witaj Alice
- Cześć Thor, co cię do mnie sprowadza ?
- Chciałem cię odwiedzić, bo coś ostatnio nie miałem czasu
- Miło mi, dobrze że chociaż ty się mną interesujesz
- No a ja ?- zapytał Loki wychodząc z łazienki
- Ty to co innego

Uśmiechnęłam się do Lokiego.
- Dobra to ja wam nie przeszkadzam
- Nie Thor, nie przeszkadzasz. Miałam właśnie wychodzić na zakupy
- No to miłych zakupów
- Dzięki

Wyszłam z pokoju kierując się w strone windy. Zjechałam na parter. Poczułam że chce mi się wymiotować. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam cały obiad. Wychodząc zobaczyłam Lokiego.

- Alice wszystko dobrze ?
- Tak pewnie zjadłam coś nie strawnego
- Dobrze, ide z tobą
- No a co z Thorem
- Wiesz że nie lubie z nim rozmawiać
- Okej

Wyszliśmy z Stark Tower i skierowaliśmy się w strone parkingu podziemnego. Ostatnio Stark zrobił mi duży prezent. Kupił auto bym mogła sprawniej się przemieszczać. Wsiedliśmy i pojechaliśmy w strone sklepów. Po godzinnych zakupach wkońcu znalazłam sukienke idealnie pasującą do tego wieczoru. Loki był wykończony a ja wręcz przeciwnie. Gdy przechodziliśmy obok sklepu z bielizną Loki koniecznie chciał tam wejść.

- Co to za sklep ?
- Z bielizną
- Nie wygląda to na piżame
- To jak by taki strój. Żeby podniecić partnera
- Musisz taki kupić
- Chyba dla ciebie - Wtedy wyobraziłam sobie Laufeysona w jedwabnej koronkowej koszuli nocnej. Nie mogłam powstrzymać od śmiechu.
- O co ci chodzi ?
- O nic Loki. O nic

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do Stark Tower. Goście powoli już się zjedżali. Poszłam z Lokim do pokoju. Założyłam na siebie sukienke.
(Na zdjęciu.) Specjalnie wybrałam taką bym pasowała do Lokiego. Mój ukochany ubrał w się garnitur. Również zielono- czarny. Zeszliśmy do sali. Gości była już cała sala. Obok baru spotkałam Nat.

- Cześć Nat
- O Al, miło cię widzieć
- Co słychać u ciebie ?
- Jak widzisz dobrze. Jak tam ostatnia misja ?
- No cóż, okazały się klapą. Przyjechaliśmy na miejsce a to okazał się zwykły żart
- Co ?
- No niestety, a najbardziej był wkurzony Stark. Nie zdążył za bardzo ozdobić sali
- Ale i tak jest ślicznie
- Napijesz się czegoś ?
- Tak, Mochito

Po wypiciu kilku łyków znowy zaczęło mi być nie dobrze. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam.

- Halo, Al wszystko dobrze ?- usłyszałam głos zmartwionej Natashy
- Tak spokojnie, pewnie coś zjadłam
- Może jednak pójdziesz do lekarza ?
- Nie spokojnie, naprawde nic mi nie jest
- Dobra jak uważasz, chodź wracamy na sale

Po kilku godzinnej imprezie goście wyszli. Całe avengers siedziało przy stole i piło whisky (ogólnie to tylko Stark a reszta piwo, oprucz mnie ). Wtedy usłyszeliśmu jakiś hałas. Obruciliśmy się i nagle ściana wybuchła. Podbiegł do mnie Loki i pomugł wstać. Wszyscy skierowali się w stronę ściany.
Z niej wyszedł męzczyzna jak z mojego snu. Był ubrany w zbroje podobną do Iron mena. Natasha kierowała w niego broń, Stark miał już swoją zbroie, Clint trzymał łuk, Steve miał już w ręku tarcze, Thor tylko stał i patrzył. Loki stał już ze swoim berłem w ręku. A ja byłam przerażona tym co widze. Oczy miałam szeroko otwarte. Wtedy na jego zbroi ujżałam jakiś znak. Hydra.

- Witam avengersów i oczywiście naszych Asów, ale najbardziej zależy mi na jednej osobie. Alice. - Wtedy spojrzał na mnie.
- Po co tu przybyłeś ?
- Po ciebie
- Ona nigdzie z tobą nie pójdzie- Wrzasnął Thor
- To jeszcze się okaże- z dziury w ścianie nadleciały kolejne zbroie Iron mana tylko że zmodyfikowane. Zaczeliśmy walczyć. Musiałam się odzielić od reszty zespołu. Te roboty jeszcze mi to uniemożliwiały. Nagle jakaś nieznana mi do tąd siła przyciągneła mnie do męzczyzny przez którego zaczął się ten cały cyrk.

- Witaj Alice
- O co ci chodzi ?
- Jak wiesz przez śmierć Laufey, twój kochaś niszczył mój plan. Dlatego odbiore to na czym najbardziej mu zależy.

Nie mogłam się nawet ruszyć. Myślałam że mnie zabije ale wtedy wyjął ręke ze zbroi i dotknął mojej głowy. Zaczełam piszcześ ile dało mi na to gardło. Upadłam na kolana a później na plecy. Byłam cała w kałuży krwi. Ten tylko się na nie patrzył i śmiał. Miałam dziwne uczucie w sercu. Z mojej ręki wydobył się płomień który uderzył w męzczyzne. Po tym incydencie wszystkie roboty nagle znikneły. Próbowałam krzyczeć ale za bardzo byłam zmęczona. Po chwili nademną stali już avengersi. Loki złapał mnie ręke i zaczął coś mówić, lecz ja nic już nie słyszałam. Po kilku chwilach zemdlałam.

Loki i Alice [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz