Epilog

2K 125 21
                                    

Minął już miesiąc od śmierci Lokiego. Pogrzeb odbył się na Asgardzie. Mogli być tam wszyscy nawet Mściciele. Frigga zaproponowała bym została na Asgardzie jednak ja wolałam powrócić na ziemie.

Znalazłam sobie spokojną prace w centrum Nowego Yorku. Nie ćwicze już moich umiejętności, jedynie co to biegam codziennie by się nie roztyć. Nawet moich mocy nie chciałam używać by nie przypominały mi o Lokim. Do dzisiejszego dnia nie moge sobie tego wybaczyć że tak szybko uwieżyłam Borisowi.

- Dzień Dobry panno Alice
- Dzień dobry panie Thomson. Mam coś podać ?

Pan Thompson to mój szef. Jest bardzo wyrozumiały. Ma czarne krótkie włosy i zielone oczy. Jest nawet troche umięśniony ale to nie istotne.

- Nie Alice, ale dziś przychodzi do mnie bardzo ważny gość dlatego musisz przestawić wszystkie moje spotkania
- Od której godziny ?
- Klient przychodzi na 12.30. No tak to od 12.30 do 14.40
- Dobrze

Zadzwoniłam do klientów i przełożyłam spotkania na inną godzine. Nadeszła godzina 12.29. Usłyszałam otwieranie drrzwi windy. Wyszedł z niej mężczyzna około 30. Włosy krótkie, brązowe zakręcone na końcach. Oczy piwne. Był niezwykle umięśniony. Przyglądałam mu się aż się odezwał

- Witam jestem Xavier
- Miło poznać, jestem Alice. Pan Thompson na pana czeka
- Miło było poznać, mam nadzieje że kiedyś znowu się spotkamy

Uśmiechnełam się do niego. Poszedł do biura pana Thompsona.

Mineło kilka godzin od wizyty Xaviera. Nadszedł wieczór, zaczełam się zbierać bo moja praca na dziś została skończona. Spakowałam się i wyszłam. Moją obecną prace i dom załatwiła mi T.A.R.C.Z.A. więc nie musiałam się o nic martwić.

Weszłam do domu i zobaczyłam siedzącego Starka na mojej kanapie.
Zamknełam drzwi i podeszłam do kanapy.

- Tony, miło cię widzieć. Co tu robisz ?
- Nie widzieliśmy cię od miesiąca. Stęskniłem się
- Ja też, ale dobrze wiesz że nie wróce do was
- Alice dlaczego ?
- Dobrze wiesz dlaczego
- Minął już miesiąc, musisz zapomnieć
- Nie zapomnie, może gdyby to nie było z mojej winy........
- To nie była twoja wina. Każdy się przyczynił. Powinniśmy zostać z tobą
- Ale to ja byłam taka głupia i go wezwałam

Gdy tylko sobie przypomniałam sobie ten momęt gdy on przebijał jego brzuch, znowu chciało mi się płakać. Jedna łza wydostała się na światło dzienne.

- Stark prosze idź już i powiedz reszcie że nie mają po co mnie odwiedzać jeśli chodzi o powrót
- Zastanów się jeszcze
- Wyjdź !!- powiedziałam podniesionym głosem. Przecież nie moge się rozkleić przy Tonym.

Widziałam na jego twarzy smutek ale nie miałam zamiaru wracać do Mścicieli. Za dużo wspomnień się z tym związało.

Usiadłam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach. Rozpłakałam się na dobre. Super znowu nieprzespana noc. A tak pięknie miał zacząć się tydzień. Ciekawe kogo jeszcze licho przyniesie ? Szczerze mówiąc miałam dosyć. Chciałam się zabić ale wtedy ofiara Lokiego poszła by na marne. Pozatym napewno by chciał bym żyła. Wkońcu po godzinie płaczu poszłam spać.

*Sen*

Stałam na zimnej posadzce. W mroku można było zobaczyć pistać. Po chwili wyszła z cienia. Była ubrana w czarny długi płaszcz. Jej lewa strone twarzy była zniekształcona, wyglądała jak zmarła, twarzy była pomarszczona jak u trupa. Szczerze mówiąc ledwo się powstrzymywałam od puszczenia pawia.

- Kim jesteś ?
- Jestem bogini Hel. Królowa umarłych
- No tak to widać. Po co mnie tu ściągnełaś ?
- Ktoś mnie o to prosił
- Kto ?

Za jej pleców pojawiła się mi tak bardzo znana postać.

- Loki ? To niemożliwe przecież ty.....
- Jesteśmy w krainie zmarłych a to twój sen więc to możliwe

Przytuliłam się do niego. Łzy same wypłyneły mi z oczu. Pocałowałam Lokiego, można było poczuć moje słone łzy.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

- Tak się ciesze że cię widze
- Alice posłuchaj mnie. To nie twoja wina że jestem tutaj
- Ale...
- Nie ma żadnego ale Alice ! Sam wyznaczyłem sobie taki los
- Ja niechce żyć bez ciebie
- Wiem ale za pare lat się spotkamy. Do tego czasu nie rób nic co byś potem żałowała. Jasne ?
- Dla ciebie wszystko

Znowu połączyliśmy usta w pocałunku. Nagle zaczeło wszystko znikać z moich oczu. Wiedziałam że więcej go nie zobacze. Na sam koniec usłyszałam jego głos
- Kocham cię Alice.
W duchu byłam bardzo szczęśliwa że powiedział tak ważne dla mnie słowa.

Gdy już wszystko znikło obudziłam sie w mojej sypialni. Wiedziałam że to nie był zwyczajny sen. Byłam szczęśliwa że chociaż w taki sposób mogłam porozmawiać z ukochanym. Postanowiłam nie robić nic głupiego takiak obiecywałam zielonookiemu. Spojrzałam na zegarek- 01:01- Do pracy mam na 9.00 dlatego spóbowałam zasnąć jeszcze raz. Tym razem nie było żadnego snu. Miałam nadzieje że kiedyś jeszcze zobacze Lokiego.

To już koniec opowieści o Lokim i Alice. Dziękuję wszystkim za gwiazdki i komentarze. Mile mnie zaskoczyliście 3 000 wyświetleń ! Dziękuje wszystkim.

12.03. Wstawie moją drugą książke pod tytułem "Przeszłość". Mam nadzieje że spodoba wam się tak samo jak " Loki i Alice ". Miłego czytania.

Loki i Alice [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz