Rozdział 25

1.6K 122 16
                                    

Nastał już wieczór. Byłam ciekawa po co Nick zwołuje zebranie. Podeszłam do szafy i założyłam czerwono-czarną koszule w krate i dżinsowe czarne spodnie. Loki stał już gotowy. Ubrany był w ( czarne dżinsowe spodnie i zielona bluzka ) wyglądał nawet słodko.

- To co idziemy ?- zapytał Loki
- Jasne. Tylko gdzie to spotkanie ? - W kuchni
- Z kąd to wiesz ?
- Mój mały sekret
- Dobra panie Sherlok prowadź

Wyszliśmy z pokoju. Loki szedł jako pierwszy. Było tam tyle zaułków że gdyby nie Loki to na pewno zgubiłabym się. W końcu dotarliśmy do kuchni. Byli tam wszyscy oprucz Starka.

- Co znowu Tony się spóźnia ?
Nick- Tonego nie będzie
- Jak to ?
Clint- Nie chciał być przy tej rozmowie
- O co chodzi ?- zapytałam niepewnie. Mój wzrok przeniusł się na twarz Lokiego. Wyglądał na zdenerwowanego i smutnego.
- Czy ktoś mi powie o co chodzi ?
Siedziałam tam jak na szpilkach. Po ich minach było widać że boją się zacząć rozmowe. Po kilku minutach odezwał się Thor
- Alice posłuchaj.......
Loki- Bracie nie rób tego
- Prędzej czy później i tak by się dowiedziała
- O czym ? O co wam chodzi ?- kompletnie nie wiedziałam o co im chodzi. Przecież raczej nic takiego złego nie zrobiłam. Wkońcu wykrzyczałam
- Do jasnej Cholery niech ktoś mi powie o co chodzi !!!!!
Wtedy nie pewnie odezwała się Natasha.

- Pamiętasz tamte wymioty ?
- O to chodzi ? Nie martw się już ustaly
- I właśnie o to chodzi
- Słucham ?
- Alice ty byłaś.........- nie zdążyła powiedzieć bo przerwał jej Stark wchodący do kuchni
- W ciąży

- Co ? Jak na was to głupi żart- powiedziałam. Bałam się tego że to prawda
- Bo to żart prawda ?- jednak po moim pytaniu zapadła cisza. To oznaczało jedno: Prawde. Do moich oczy napłyneły łzy.
- Jak to się stało ?- zapytałam przez łzy spływające po moich polickach
Bruce- Kiedy no wiesz ten facet dotknął ci głowy, wcisnął ci tą trucizne. Gdyby twój organizm jak by tak powiedzieć....... był sam to zwalczył by trucizne takiak ostatnio ale był jeden mały problem......
- Dziecko ?
- Tak

Chciałam po prostu nieżyć. Mogłam stworzyć mi i Lokiemu rodzine. Ale najbardziej mnie to zabolało że on wszystko wiedział i mi nie powiedział.
- Czyli co ? Ta cała przeprowadzka to tylko po to bym nie szukała podróbki Iron mena ? Wieżcie mi i tak się zemszcze
Nick- Zemsta nie jest rozwiązaniem
- Ależ jest. W moich oczach pojawił się płomień którego nigdy nie wyczuwałam.
- A ty Loki, wiedziałeś i mi nie powiedziałeś !
- To dla twojego dobra
- Oszykując mnie ? Wątpie
- Alice .....
- Nie

Krzyknełam a Lokiego jakaś siła odrzuciła na drugi kraniec kuchni. Wszyscy wstali gwałtownie. Nigdy nie czułam takigo przypływu mocy. Miałam ochote własnoręcznie zabić tej podróbki Iron mena. Moje rozmyślenia przerwał Thor.
- Alice prosze uspokuj się
- Ja mam się uskokoić ? Ja ? To nie ja jestem cholernym, pieprzonym kłamcą- wykrzyczałam w strone avengersów. W kuchni znaleźli się agenci celujący we mnie.
Nick- Opuście broń
- Nie Nick, teraz pokaże na co mnie stać. Nie trzeba było kłamać

Całe moje ciało zapłoneły żywym ogniem. Agenci strzelali we mnie ale kule pod wpływem gorący roztopiały się. Zaatakowałam agentów. Po kilku chwilach leżeli nieprzytomni. Wtedy poczułam mocne uderzenie w plecy. Wyleciałam z domku. Zobaczyłam tylko Thora trzymającego młot.
- Alice, nie mścij się na swoich przyjaciołach
- Ich nazywasz przyjaciół ? Gdyby nimi byli powiedzieli by prawde a nie oszukiwali. Nawet Loki ten którego pokochałam- po tych słowach lekko się uspokoiłam i powoli zaczełam gasnąć. Zauważył to Thor który po chwili powiedział coś do Nicka i Lokiego. Lecz gdy ich zobaczyłam wściekłość zaczeła jeszcze bardziej we mnie rosnąć. Wtedy przedemną pojawił się Loki. W jego oczach ujżałam smutek i cierpienie. Niestety dalej go kochałam i nie chciałam zrobić mu krzywdy dlatego musiałam pochamować gniew. Gdy tylko troche się uspokoiłam, kontem oka zobaczyłam Sokoła kierującego we mnie łuk. Wpadłam we ściekłość, lecz nim ciało ponownie zapłoneło poczułam ukucie w ramieniu. Wyjełam z niego strzykawke. Moje ciało ogarneło spokój. Popatrzyła się na Laufeysona. Ten tylko powiedział
- Przepraszam- po czym moje nogi stały się jak z waty. Gdyby nie bóg kłamstw na pewno bym upadła ale on wziął mnie na ręce. Kiedy byliśmy blisko Thora poczułam ból głowy i kompletnie odpłynełam.

Loki i Alice [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz