40. Dziękuję za różę.

1K 93 32
                                    

Koniecznie napiszcie mi co sądzicie o rozdziale w komentarzu, bo niestety jest Was tutaj coraz mniej :( Wiem, moja wina... Przepraszam.


Coldplay - Everglow


Biegnę przez ciemny las ile sił w nogach. Nie mogę się zatrzymać. Nie mogę odpuścić. Nie teraz, kiedy chciałam to wszystko zmienić. Zdecydowanie za długo czekałam sama nie wiem na jaki znak. Chciałam, żeby postarał się o moje zaufanie, ale zbyt długo to wszystko przeciągałam. Brałam go na wytrzymałość. Mogłam już wtedy, w motelu, gdy przyznałam przed sobą, że mimo wszystko kocham go, po prostu dać mu kolejną szansę. W końcu każdy na nią zasługuje. Nawet Harry. Ten chłopak, który rujnuje z dnia na dzień moje życie, ale także ten, który jest dla mnie niesamowicie ważny. A teraz... teraz może już być za późno na wybaczenie... na cokolwiek. On... on pożegnał się ze mną... Jakby chciał ze sobą skończyć. I to przeze mnie... Każdy jego dobry uczynek uważałam za nic niezwykłego. I to był błąd. Przez te małe uczynki wyrażał swoje wyrzuty sumienia. Ciągle spodziewałam się po nim czegoś innego. Ale teraz, gdy wszystko łączę w całość czuję, że robiąc te drobne rzeczy wkładał w to całe swoje serce i wszystkie uczucia. A ja tego nie dostrzegałam. Jak ślepa potrafię być?

Przepraszam Cię za wszystko. Wiem, że wszystko spieprzyłem. Żałuję tego... Wiem, że już nigdy mi nie wybaczysz ani nie zaufasz. Kocham Cię całym popieprzonym sobą, pamiętaj. Moje życie bez Ciebie jest nic nie warte. Żegnaj.

W tym jednym smsie mieściło się wszystko co czuł. Odrzuciłam go, a teraz mogę tego tylko żałować i prosić Boga, aby mi go nie odbierał. Potrzebuję go. Teraz i już zawsze. Bylebym tylko zdążyła go powstrzymać przed tym, co zamierza zrobić...

Biegnę nieustannie i potykam się o wystające korzenie drzew. W mojej głowie pojawiają się same czarne scenariusze. Co jeśli coś sobie zrobił? Ewidentnie widać, że zamierza uczynić coś złego. Nie mogę pozwolić na to, aby stała mu się krzywda. Biegnę jak najszybciej potrafię i w końcu znajduję się nad jeziorem. Jest to to samo miejsce, kiedy poznałam inną stronę Harry'ego. Tą dobrą. Rozglądam się dookoła i zamieram, gdy przy brzegu widzę rozrzucone rzeczy Styles'a. Proszę Boga, aby nic mu nie było, ale kiedy spoglądam w głąb jeziora, widzę go. Unosi się na wodzie. Na moment oddycham z ulgą, że go odnalazłam. Podchodzę bliżej i pozbywam się ubrań, aby w razie czego rzucić mu się na pomoc tak jak on mi, gdy łódka przechyliła się i wpadłam do wody, prawie się topiąc. Harry mnie uratował, a ja nawet nie wiem, czy mu za to podziękowałam. Jednak teraz to nieważne. On jest teraz najważniejszy.

- Harry! - krzyczę jego imię, ale on nie reaguje. Moje serce bije jeszcze szybciej od nadmiaru adrenaliny.

Postanawiam wejść do wody, która jest lodowata jak diabli. Zaciskam zęby z zimna, by przyzwyczaić się do tak niskiej temperatury. Płynę do niego i ciągnę za ramię, gdy udaje mi się do niego dopłynąć. Jak dobrze, że potrafię pływać.  Ale on ponownie nie reaguje. Spoglądam na jego twarz. I to był błąd. Jest cały siny. Piszczę ze strachu. Nie, nie, nie! Nie mógłby tego zrobić... Nie jestem tego warta, aby odbierać sobie przeze mnie życie. Nie mogę go stracić.

Wyciągam go na brzeg, co jest niesamowicie trudne, i próbuję go ratować, robiąc mu sztuczne oddychanie. Jest lodowaty i siny. Płaczę, uciskając jego klatkę. Pragnę go uratować, ale on nie daje żadnych oznak życia. Jego puls jest niewyczuwalny. Ponawiam uciski i oddechy, ale nic z tego. To koniec... On umarł... Przeze mnie... Tulę jego ciało, prosząc i przepraszając jednocześnie. Dlaczego jestem egoistką i go odrzuciłam, gdy mnie potrzebował? To wszystko to moja wina. Skomlę w spazmach płaczu.

The Victim || H. S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz