55. Okrutna jak zawsze.

392 39 13
                                    

Wesołych Świąt kochani! Dużo zdrowia, radości, prawdziwej miłości, szczęścia, wielu sukcesów, doceniania drugiego człowieka oraz spełnienia najskrytszych marzeń, a także powodzenia w Nowym Roku życzę Wam jak i sobie. ♥

Dziękuję za poświęcony czas na czytanie moich opowiadań. Kocham Was i dziękuję tym, którzy nadal tutaj są. ♥


Major Lazer - Cold Water (feat. Justin Bieber & MØ)

Nie mam pojęcia co sobie w ogóle myślałem, dając Młodemu to świństwo. Jakby moje własne uzależnienie od tego gówna mi nie wystarczało. Niepotrzebnie go w to wplątywałem, nie zdając sobie sprawy jaki błąd popełniam. Przez to głupie zagranie mogłem stracić El. Aż wzdrygam się na samą myśl o jej utracie.

Ten gówniarz sam chciał spróbować trawki. Może to dlatego, że sam mu obiecywałem wtedy, gdy po pijaku rozmawiałem z nim przez komórkę dziewczyny. Później na Święto Dziękczynienia znowu się o to przyczepił, a ja obiecałem dotrzymać obietnicy. I tak, kurwa, zrobiłem. Może gdybym nie był na haju, nie pozwoliłbym mu tego tknąć. Chyba nie widziałem w tym nic złego, że chciał tylko spróbować, bo jak stwierdził "moi wszyscy kumple mają to za sobą". Serio, ci gówniarze nie wiedzą w co się pchają. I mówi to ten, który sam chciał wszystkiego posmakować... Mimo wszystko po tym jak nawrzeszczała na niego siostra i jak prawie się udusił, jestem pewny, że już drugi raz nie sięgnie po narkotyki. Tak, czy siak, będę musiał z nim jeszcze o tym pogadać i wyjaśnić co się z tym wiąże. Nie chcę, żeby ten dzieciak wpieprzył się w to tak samo jak i ja. Ciężko z tym skończyć, dobrze o tym wiem.

Ciągle mam przed oczami zawiedziony wyraz twarzy El. Pokładała we mnie tyle nadziei, a ja to zniszczyłem w mgnieniu oka. Przez te cztery miesiące, widziałem w jej oczach iskierki szczęścia, a w tej jednej chwili to wszystko zniknęło. To była nasza najpoważniejsza kłótnia. Tak, tak sądzę. Owszem kłóciliśmy się wcześniej, ale o jakieś błahostki typu, że nie odbierała telefonu ani nie czekała na mnie po skończonych zajęciach. Nie wspominając o tym jak często musiałem jej zwracać uwagę, żeby nie była dla wszystkich taka miła, bo to ją zgubi. Ona tylko wydzierała się, że nie ma nic złego w byciu miłym i też powinienem spróbować być milszy dla innych. I o to proszę jak jej to bycie miłym ją zawiodło. Chodzi mi oczywiście o tą sprawę z pieprzonym dyrektorkiem. Mówiłem, że on coś knuje, ale ciągle mi powtarzała, że przesadzam. Stało się, ale całe szczęście, że udało mi się to przerwać, zanim ten gnój zrobił jej jeszcze większą krzywdę. Dobrze, że tę sprawę mamy już zamkniętą.

Wybuch El w stosunku do mnie był w stu procentach uzasadniony. Myślę, że swoim zachowaniem dolałem oliwy do ognia i jej cierpliwość do mnie została zbyt drastycznie naruszona. Była już nieco podbudowana, jadąc tutaj. Szczególnie wtedy, gdy wybiłem tę cholerną szybę, a później paliłem trawkę, prowadząc. Całkiem mi odbiło, dopiero teraz to do mnie dotarło. Brawo za refleks, Styles. To jak powiedziała, że jestem uzależniony, było tak mocne, że natychmiast otrzeźwiałem, nie wspominając już o tym, gdy postawiła mi ultimatum. Dotychczas nie zdawałem sobie sprawy, że mogę być uzależniony. Już kiedyś paliłem po kilka jointów na odprężenie, po tym całym gównie, które mnie spotkało. W większej mierze było to też z powodu by być tym fajnym wśród mojej grupki kumpli. Od kilku tygodni to znowu się nasiliło, sam nie wiem dlaczego. Chociaż... to może być też zasługa Jesse'ego, za dużo czasu z nim spędzałem i kusiło mnie, gdy on popalał, a ja zadawałem sobie pytanie: Dlaczego ja miałbym też tego nie robić. Boże, ale jestem dupkiem.

Myślałem o tym wszystkim, siedząc w garażu. Postanowiłem z tym skończyć raz na zawsze. Musiałem to zrobić, żeby zatrzymać przy sobie moją Elen. Moje życie bez niej znów straciłoby jakikolwiek sens. Nie mogłem jej stracić. Nie teraz. Wiem, że nie jestem idealny i zapewne nigdy nie będę, ale postaram się ze wszystkich sił stać się dla niej kimś, kogo zawsze będzie potrzebowała. Ja sam jej cholernie potrzebuję. Kiedy ja upadam, ona za każdym razem mnie podnosi. Nie jest zadowolona z tego jaki jestem i moja mama pewnie też nie, obserwując mnie z góry, ale obiecuję im poprawę. Potrzebuję tylko trochę czasu, żeby to sobie wszystko uporządkować, ale wiem, że sobie poradzę. Dobrze, że dostałem kolejną szansę. Już nawet nie wiem ile ich dostawałem, ale wiem, że tej nie mogę zmarnować pod żadnym pozorem.

The Victim || H. S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz