46. Nigdy nie pozwól mi odejść.

596 61 20
                                    

Florence + The Machine – Never Let Me Go

Harry idzie tak szybko, że muszę ściągnąć moje szpilki, aby go dogonić. Biegnie schodami na górę i podąża prosto wzdłuż korytarza, po czym zatrzymuje się przed drzwiami z numerem 103. W kieszeni spodni szuka klucza do pokoju, co daje mi czas, aby do niego dobiec.

- Harry – mówię, łapiąc go za ramię, jednak on strąca moją dłoń. Mam dość tego, że ciągle mnie odpycha.

- Odejdź stąd – syczy, przekręcając klucz w drzwiach, a następnie wchodzi do pokoju i włącza światło.

- Nie odejdę póki nie dasz mi tego wytłumaczyć – wchodzę za nim do środka i zamykam za sobą drzwi, odstawiając szpilki w kąt.

Rozglądam się po pomieszczeniu i muszę przyznać, że jest tu całkiem schludnie jak na pokój zamieszkiwany przez dwóch chłopaków. Tu także jest bardzo nowocześnie. Łóżka wyglądają na wygodne, a ciemne biurka i szafy są idealnie dopasowane do jasnego koloru ścian.

- Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Wszystko widziałem! - poirytowany wyrzuca ręce do góry, po czym zmierza do innego pomieszczenia, które jest zapewne łazienką.

Podążam za nim, stając w progu. Z jednej z szafek pod umywalką wyciąga apteczkę, z której następnie wyciąga gaziki i wodę utlenioną, aby przemyć rany.

- To co widziałeś, mogło sprawić, że pomyślałeś, że coś nadal mnie łączy z Zayn'em, ale uwierz mi, między nami nic już nie ma i nie będzie – tłumaczę mu na co on jedynie wzrusza ramionami.

- Nie obchodzi mnie to – prycha. - Możesz do niego wracać – jego głos jest przepełniony jadem.

Przykłada namoczony gazik do rozciętej wargi na co spomiędzy jego ust wydobywa się syczenie. Nie mogę tego znieść, że odczuwa ból, ale sam jest sobie winien. Zamiast spokojnie wyjaśnić zaistniałą sytuację, rzucił się z pięściami na niewinnego Malika. Naprawdę mam dosyć jego wybuchów złości.

- Pozwól, że ja to zrobię - podchodzę do niego i zabieram mu gazik z ręki. Popycham go delikatnie, aby usiadł na toalecie i karzę rozsunąć mu nogi, abym mogła stanąć między nimi.

- Powinnaś jemu opatrzyć rany, a nie mi – mocniej przyciskam gazik do jego wargi, na co klnie.

- Naprawdę myślisz, że będąc na imprezie z tobą, obściskiwałabym się bez powodu z moim byłym? - pytam, ale on nie odpowiada. - Rozmawialiśmy tylko i staraliśmy się sobie wybaczyć nawzajem to co się wydarzyło. Zayn zaproponował dalszą przyjaźń, w wyniku czego przytuliłam go do siebie i pocałowałam w policzek. A to, że ty wymyśliłeś sobie inny scenariusz, nie jest moją winą. Gdybyś jeszcze kilka razy go uderzył, mógłbyś go zabić, rozumiesz? - unoszę jego twarz do góry, aby na mnie spojrzał.

- Jak ty to sobie wyobrażasz, co? - wstaje i zaczyna krążyć po łazience. - Myślisz, że pozwolę, aby kręcił się koło ciebie jak gdyby nic i zgrywał przyjaciela? Naprawdę jesteś taka głupia, wierząc, że chce tylko i wyłącznie przyjaźni? Zrozum, El, że on chce znowu się do ciebie dobrać, żeby grać mi na nerwach – zdenerwowany pociąga za końcówki swoich włosów.

- Czy ty przypadkiem nie jesteś o mnie zazdrosny? - pytam, chowając apteczkę do szafki, a na moje usta wkrada się delikatny uśmiech.

- Tak, bo cię kurewsko kocham, El! - słowa wylatują z jego ust, prędzej niż to sobie przemyślał, a między nami nastaje cisza.

Patrzymy się na siebie, a jego klatka unosi się gwałtownie. Czy ja się przesłyszałam?

- Możesz to powtórzyć? - staram się brzmieć normalnie, ale mój głos drży.

The Victim || H. S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz