-O co do cholery tutaj chodzi.-spytałam poirytowana.-Czy ktoś może mi odpowiedzieć?-wykrzyczałam.
-Alene...-zaczął tata.-Tak będzie lepiej. Dla wszyskich-powiedział po czym spojrzał w dół na swoje buty.
-Lepiej?-zrobiłam pauzę i wzięłam głęboki wdech. Ale nie wytrzymałam.-Czy wy możecie chociaż raz pomysleć o nas? Jak my sie mamy czuć? Tak, jestem dorosła. Mam 18 lat, co nie znaczy ze nie potrzebuje obydwojga rodziców!-poczułam jak moje oczy robią sie wilgotne i szczypią.
-Daj na...-wyszeptała mama.
-Nie przerywaj mi!-zwróciłam sie do niej.-To zawsze jest twoja wina! Wszystkie afery w tym domu sa przez ciebie.-Zawahał mi sie głos.- Nigdy mi nie pomagałaś. Nigdy nie byłaś przy mnie gdy cie potrzebowałam.-Poczułam jak po moim policzku spływa łza. Druga, trzecia.- Nigdy nie miałyśmy relacji, jak normalna nastolatka z mama. Jak koleżanki, przyjaciółki.-Nagle z moich oczu buchnęły gejzery łez-Nigdy mnie nie kochałaś. I taka jest prawda.-wyszlochałam.-Byłam gorsza niż córki twoich koleżanek. One były ładne, nie to co ja.
-Alene... Nie mogłam sobie wyobrazić, żebyś była piękniejsza.-powiedziała ochrypniętym głosem, siadając po woli na krześle. Jej oddech był przyspieszony.
-Kłamiesz.Jesteś zwykła, zakłamaną kobieta.-powiedziałam przez łzy.-Nie mama. Ani dla mnie, ani dla Jonathana. Dla 9 latka, który potrzebuje opieki, miłości.-spojrzałam w jej oczy.-Ty mu jej nie dajesz.Schowałam twarz w moich dłoniach. Nic nie pomogło, ponieważ chwile pózniej łzy przeciekły przez szczeliny miedzy moimi palcami, spływając na ziemie.
Poczułam silne ramie opadające na moje plecy.Tata. To on zawsze przy mnie był. Jego potrzebowałam.
Zwinnie sie odwróciłam, wtulając sie w niego jcałym moim ciałem. On mocno mnie objął a ja zaczęłam mocniej płakać.Kurwa. Nie płakałam chyba odkąd skończyłam 10 lat.
Alene Larson sie popłakała.
Odwróciłam sie od taty, spoglądając w stronę mamy. Siedziała na wysokim stołku, opierając łokcie na blacie. Dłonie miała wplatane w swoje włosy. Jakby wyczuła moje spojrzenie, uniosła głowę. Jej cera była teraz bardziej blada, usta sinoczerwone a oczy zapadnięte. Wyglądała starzej.
-Przepraszam Alene.-powiedziała, znów chowając twarz.
-Mogłaś myślec o tym 18 lat temu.-skarciłam ja.-Mamo- powiedziałam z obrzydzeniem.
Odwróciłam sie w stone taty i oparłam brodę na jego ramie.
-Kocham cie, tato- wyszeptałam a on ucałował moje czoło.***
Sama nie wiem, jak długo błądziłam wokoło. Wiem natomiast ze było około 11 w nocy, a ja chodziłam po ulicach których nigdy wcześniej nie widziałam na oczy.
O ile cokolwiek widziałam, bo było ciemno jak w dupie.
Wiedziałam tez, ze mój tata sie wyprowadzał. Oczywiście, przez kogo? Odpowiedz chyba jest oczywista.
Spędziłam z nim całe swoje życie. Zawsze sie ze mną bawił, pomagał w lekcjach, pozwalał na rzeczy, których mama nie pozwalała mi robić. Krył mnie przed nią. Jak kolega, jak przyjaciel. Znowu chciało mi sie płakać.Pamietam, ze gdy byłam mniejsza, chciałam być masarką.
Ambitnie Larson.
Tata kupił mi profesjonalny sprzęt. Rożne olejki, wałki. Kiedyś położył sie na kanapie w salonie a ja kazałam obrócić mu sie na brzuch. Zdjął koszulkę a ja usiadłam na jego plecach. Wylałam na niego cały olejek i zaczęłam masować go małym wałkiem z wypukleniami. Pózniej zasnął.
Ogarnij sie, sieroto.
Gdyby to było takie łatwe. Waliło mi sie całe życie a najgorsze było to, że ja nie umiałam temu zapobiec.
Zatrzymałam sie i oparłam się plecami o ogrodzenie czyjegoś domu. Zsunęłam sie na dół do pozycji klęczącej. Łzy znów wypełniły moje oczy.
Dlaczego moje życie musiało być tak pojebane?-Kurwa!- wykrzyknęłam, gdy poczułam jak małe krople wody spadają na moje ciało. Byłam ubrana w sama bluzę, crop-top , spodnie z dziurami ba kolanach i czerwone conversy. -Zajebiscie.
Wstałam i ruszyłam przed siebie.
Nie widziałam, gdzie idę bo ...
No tak, zgubiłam sie.
Weszłam w wąska alejkę. Zauważyłam mały daszek wiec postanowiłam sie pod nim skryć. Nie było zbyt sucho, ale zawsze coś.
Deszcz padał coraz mocniej i mocniej.Stojąc w moim zajebistym schronieniu, poczułam wybrowanie w kieszeni mojej bluzy. Wyciągnęłam wiec mój telefon i spojrzałam na ekran. Poczułam przypływ szczęścia, nadziei, miłości. A moja twarz sie uśmiechnęła.
-Alene? Musimy porozmawiać.-usłyszałam męski, niski i zmęczony głos.
Poprzednio wymienione uczucia odeszły tak samo szybko, jak sie pojawiły.
***
Przepraszam ze tak pozno ale totalnie źle sie dziś czuje. W każdym razie, mam nadzieje ze rozdział sie spodobał ❤️🌸
CZYTASZ
DEAL w/ H.S |L.H
Fanfiction-Tobie?-zapytał nagle a ja aż sie wyprostowałam.-O tobie tez mam myślec ? -To zależy od ciebie. Czy zakład o dziewczynę to szczeniackie zachowanie? Nie, dopóki sie w niej nie zakochasz. *************************************** Opowiadanie napisane p...