12. Urodziny Hemmings'a.

102 5 4
                                    

~Harry's P.O.V~

Gdy jechałem do domu, cały czas miałem w głowie, obraz jej przestraszonej twarzyczki. Aż chciało mi sie śmiać.

Ale musze przyznać, twarda z niej sztuka.

Kurwa, ona serio pomyślała ze chciałem jej coś zrobić. Może wyglądam na takiego, ale nie jestem typem chłopaka który krzywdzi każda napotkaną dziewczynę, dopóki nie mam zajebistego argumentu. Potrawie kogoś zniszczyć jeśli nie podoba mi sie ich zachowanie.
Albo mam zły dzień.

A wkurwiony Styles, to nie jest miły widok.

Jeśli już mówimy o dziewczynach, to nie lubię angażować sie w stałe związki. Lubię mieć takie, hmm... "Przygody na jedna noc". Bez zobowiązań, cud, miód, orkiestra gra. Szczerze mówiąc, to nie wiem czy kiedyś byłem ta serio zakochany. Ale nie myśle o tym. Nie interesują mnie żadne związki. Jestem młody i chce korzystać z życia.

Ogarnij dupę, Styles.

Gdy dotarłem do domu, od razu poszedłem do swojego pokoju. Rodziców nie było w domu. Może to i lepiej. Nie przepadam za rodzinnymi pogaduszkami. Sa dla mnie strasznie sztuczne. Wszyscy sie uśmiechają, udając że obchodzi ich moje życie.

Dzisiaj był dzień urodzin mojego przyjaciela. Największego idioty jakiego znam.

Luke Hemmings, everyone.

Oczywiście, w tak ważny dzień, Hemmo nie pogardził impreza. Ten koleś zawsze znajdzie jakiś pretekst, zeby sie schlać, co oczywiście mi nie przeszkadzało.

Rzuciłem swój plecak na łóżko i podszedłem do szafy. Wyciągnąłem czyste ubrania tj. ciemno szarą bluzę, czarne obcisłe spodnie i bieliznę.
Ruszyłem w stronę łazienki, zamykając za sobą drzwi. Czyste rzeczy powiesiłem na wieszak, a sam wszedłem do kabiny prysznica. Gdy odkręciłem kurek, strzeliła lodowata woda.
-Kurwa mać.-powiedziałam do siebie, przekręcając mały kawałek metalu z niebieskiej strony, na czerwona.

Wziąłem szybki prysznic. Wychodząc owinąłem sie ręcznikiem, a następnie włożyłem świeże ciuchy. Wracając do swojego pokoju, usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu. Pokierowałem sie w jego stronę, zatrzymując sie w kuchni. Czarny iPhone leżał na kuchennym blacie. Podniosłem go i przyłożyłem do ucha.

-Styles! Jesteś mi potrzebny!-usłyszałem znajomy głos.
-Nie wrzeszcz mi do ucha, kretynie.-zaśmiałem sie.-Co jest?
-Potrzebuję cie, abyś kupił mi kilka butelek tequili. No i coś jeszcze, jak uważasz.-Poprosił Luke, po czym dodał.-Stary, ratujesz moja imprezę.
-Jeszcze sie na nic nie zgodziłem, Hemmings.-próbowałem być poważny, ale chyba nie wyszło.
-Oj, Harry, Harry.-powiedział, po czym głośno sie zaśmiał.-Tylko sie nie spóźnij!-Wykrzyczał.
-Tak jest, tato.

Wróciłem do swojej sypialni. Wyciągnęłam z szafy moje ulubione, złote buty. Nie nosiłem ich często, ponieważ sa one na specjalne okazje.
Urodziny Hemmings'a, to nie byle jaki dzień.
Wziąłem rownież cienki szal, w kolorze zgniłej zieleni, i obwiązałem go wokół mojej głowy.

Styles, wyglądasz zajebiście.

Sięgnąłem po kluczyki do mojego samochodu i ruszyłem w stronę wyjścia. Zbiegłem po schodach, szukając mojego samochodu. Jak zwykle, stał pięknie zaparkowany przed moim domem. Wsiadłem do środka i ruszyłem w drogę.

***

Dom Luka był ogromny, a przez ilośc ludzi znajdująca sie w środku, wydawał sie bardzo malutki.
Wszyscy siedzieli w salonie i w pokoju gościnnym. Pare ludzi było w kuchni. W tym Luke i jego dziewczyna Whitney. Stali, pochłonięci sobą nawzajem. Ich języki o mało co nie wyjebały w kosmos.
-Hola, weźcie sobie pokój na gorze, okej?-przerwałem im.
Jeśli ktos bierze pokój, to w oczywistej sprawie. Szybki numerek i wracamy na dół. Sam nie raz byłem w takim pokoju. Ba! Nawet nie wiecie ile razy!
Akurat dzisiaj, nie miałem ochoty na nic. Wypiłem dwa drinki z tequila u dwa z whisky. Siedziałem ba kanapie, w towarzystwie pięknych dziewczyn, które cały czas kłóciły sie, która teraz siada na moich kolanach. Ach, te kobiety.

W każdym razie, zacząłem sie cholernie zle czuć. Chciałem jechać do domu, lecz gdy powiedziałem to moim znajomym , te zaczęły sie burzyć napierając na mnie swoimi ciałami.
-Hazzuś, nigdzie nie pójdziesz.
-Musisz zostać z nami.
-Nie mam zamiaru.-burknęłam odpychając jedna, tak ze spadła na podłogę. Druga poszła sprawdzić jak sje czuje, wiec zostały mi jeszcze dwie. Blondynka dostała z łokcia z brzuch, skuliła sie wydając cichy okrzyk z bólu. Ostatnią natomiast chwyciłem za ramiona, przerzucając przez oparcie kanapy.-Ups.-zaśmiałem sie i szybkim krokiem wyszedłem z domu Luka.

DEAL w/ H.S |L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz