O 2:37 wyszłam z domu. Nie wiedziałam czy po raz ostatni, ale wiedziałam że nie chciałam tam przebywać dłużej. Nie tylko w tym domu ale w tym mieście i Kalifornii. Chciałam wyjechać i odpocząć na jakiś od czas od wszystkich ludzi których specjalnie nie chciałam widywać. Musiałam pozbierać wszystkie myśli i zastanowić się co robić dalej. Mogłam uciec gdzie tylko chciałam, do innego miasta, innego stanu a nawet wyjechać z tego kraju, ale ja od razu wiedziałam gdzie miała skończyć się moja podróż. Spakowałam dużo ubrań, bo nie wiedziałam na ile wyjeżdżam, wzięłam też ze sobą trochę jedzenia na drogę, bo troche do przejechania miałam. Spakowałam ulubione książki, gdybym chciała jakoś zabić czas poza domem.
Głównym powodem mojej ucieczki, był po prostu fakt że miałam już dość wszystkiego i wszystkich. Chciałam uciec od wszystkich problemów i ludzi, nie potrafiłam sobie pomóc a wyjazd był jedynym rozwiązaniem jaki przyszedł mi do głowy. Byłam w stanie pomóc każdemu ale ni chuja wiedziałam o tym, co mam zrobić z własnym życiem. Wszystko zaczęło mnie przytłaczać a Luke i Harry tylko pogorszyli sytuację. Od początku wiedziałam że znajomość z Lukiem i jego dziewczyną to nie najlepsza rzecz i choć próbowałam omijać ich szerokim łukiem, to jak widać słabo mi to wychodziło. Luke na każdym kroku musiał pokazać siebie jako osobę, którą tak na prawdę nie jest i to mnie najbardziej w nim denerwowało. Chciał udowodnić że jest jednym z tych niegrzecznych chłopców, którzy nie mają uczuć i nic nie potrafi ich złamać, ale ja przecież zobaczyłam jaki Luke jest na prawdę. Widziałam go w szpitalu, jak świeciły mu się oczy gdy siedział przy łóżku Mesie, jak płakał siedząc na krześle i prawdopodobnie kreśląc w głowie mroczne scenariusze, jak się o nią martwił bo mu na niej zwyczajnie zależało. Czemu nie mógł być taki zawsze? Koledzy by go wyśmiali? No tak, racja. Przecież ludzie tacy jak Hemmings mają już wyrobioną szkolną reputacje i za nic w świecie nikt nie mógłby go zobaczyć jak płacze.
A Harry... Harry to zupełnie inna historia. On ma w sobie coś że mimo tego wszystkiego co sie stało miałam ochotę zawrócić ten samochód, pojechać pod jego dom i zasnąć w jego objęciach, jak nie raz już miałam okazję. Ten chłopak zwyczajnie namącił mi w głowie i strasznie nie chciałam od niego odchodzić, ale co innego mogłam zrobić? Przecież on nie lubi mnie w taki sposób jak ja jego, prawda? Ja myślałam że on na prawdę chciał ze mną być, pomóc mi. A on mnie tylko wykorzystał do swoich głupich gierek. Gdybym nie wyjechała musiałabym widywać go codziennie w szkole, dawać mu te cholerne korki z biologii. Nie byłam gotowa na to żeby się z nim widzieć. Byłam za słaba na to wszystko. Cały czas zadawałam sobie tylko jedno pytanie. Dlaczego on mi to zrobił? Nie miałam siły przechodzić przez kolejne rozstanie, ale utrata Styles'a bolała bardziej niż mogłam sobie wyobrazić. Czułam się dosłownie jakby złamał mnie na pół, jakby razem z nim odeszła część mnie, bez której nie mogę oddychać albo mówić. Moje ciało było całe ociężałe i ledwo co, mogłam zmieniać biegi i w ogóle kierować samochodem. Dlaczego? Dlaczego to zawsze mnie spotykały takie rzeczy i dlaczego musiałam przechodzić przez nie sama?
Dlaczegodlaczegodlaczego?
I dlaczego w mojej głowie cały czas tkwił Styles? Na to pytanie chyba już znamy odpowiedź. Tęskniłam za nim w chuj i chciałam, pragnęłam żeby był ze mną. Zakochałam się w tym palancie ale najwyraźniej nie potrafił tego docenić. Ani on ani Luke. No cóż, przynajmniej on jest szczęśliwy. W końcu wygrał zakład. Ale ja nie wiedziałam kim jestem. Ta pustka w środku, świadomość że coś jest nie tak, czegoś mi brakuje. Poczucie samotności, znowu nie mam do kogo otworzyć ust, pośmiać się, porozmawiać. Nagłe uczucie zimna i dreszcze od których stawały mi włosy na rękach. Nie miałam nikogo żeby mógł znów podarować mi ciepło, uśmiech, poczucie wartości miłości. Przepraszam, miałam. Jedyną osobą która mogła mi dać to wszystko był Harry Styles. I znów moje oczy zrobiły się szkliste i wszystko przede mną się zamazało. Nie potrafię opisać słowami jak bardzo chciałam wrócić do jego całego, oczu, uśmiechu, ciepła, włosów, głosu, ciała. Tak bardzo chciałam żeby był ze mną. Nie winię go. Pogubił się, a ja go zostawiłam w najgorszym momencie. Luke go omamił, a on tylko zrobił co mu kazano. Ale przecież mógł się nie godzić, powiedzieć że nie chce. Ale jednak zrobił to co zrobił, bo najwyraźniej zależało mu na nagrodzie. Musiałam zatrzymać się pare razy po drodze zeby sie uspokoić i odpocząć.
CZYTASZ
DEAL w/ H.S |L.H
Fanfiction-Tobie?-zapytał nagle a ja aż sie wyprostowałam.-O tobie tez mam myślec ? -To zależy od ciebie. Czy zakład o dziewczynę to szczeniackie zachowanie? Nie, dopóki sie w niej nie zakochasz. *************************************** Opowiadanie napisane p...