13. Zajebiście pachniał.

100 5 2
                                    

Obudziłam sie około 10 rano. Sięgnęłam po telefon aby sprawdzić, która dokładnie jest godzina.9:47. Okej nie jest tak źle, pomijając fakt zd jestem już spóźniona do szkoły a ekran mojego telefonu, jest cały zbity. Nie pójdę na pierwsza lekcje, a chuj tam.
Czułam sie już lepiej, nie bolała mnie głowa.

Ale serduszko tak.

Siadłam na łożku, otulająca sie kołdrą. Musiałam przeanalizować co dokładnie cie wydarzyło.
Nie ma taty.
Nie ma Dallas'a.
Nie ma mamy.
Nie ma Camille.
Okej, super.

Okłamuje samą siebie.

Wciąż nie mogłam uwierzyć w wydarzenia minionej nocy. To wszystko spadło tak nagle. Tak po prostu straciłam ważne dla mnie osoby. Na których mi zależało. Bardzo mocno.
Kilka łez spłynęło po moim policzku.

Bierz dupę w troki i sie ogarnij, ciapo.

Wstałam wiec z łóżka. Ładnie je zaścieliłam i ruszyłam w stronę szafy. Zauważyłam ze na oparciu krzesła wisi moja bluza, jeszcze mokra. Pewnie mama mi ja ściągnęła, zanim położyła mnie do łóżka.

Jak ja w ogóle trafiłam do łóżka?

Pamietam mężczyznę, samochód ale pózniej zemdlałam. Na pewno mama mnie widziała. Wzięła mnie tutaj. Wyjrzałam przez okno. Nie było jej samochodu. Jonathana tez nie było, wiec w domu było bardzo cicho.

Wyciągnęłam czyste ubrania i weszłam do łazienki. Umyłam twarz zęby, przebrałam ubrania, uczesałam włosy w dwa dobierane warkocze, i zrobiłam lekki makijaż.

Chwyciłam torbę i zbiegłam schodami w dół. Aż nie mogłam uwierzyć ze w naszym domu jest tak cicho. Wyciągnęłam rękę po klucze i wyszłam z domu.

***

Dlaczego musiałam przyjść akurat na biologię. Co prawda był to mój ulubiony przedmiot, ale Pan Herondale w ogóle nie umiał tego uczyć.
-Jak wiecie, dziś oddaje wasze testy.-o zajebiście, szósteczka gwarantowana.

+10 do skromności.

-Styles i Larson, proszę zostańcie po lekcji.-w tym momencie zakrztusiłam się moją woda, wypluwając ja na stół. Beaky podała mi chusteczki. W sumie nie jest taka zła. Pomagała mi czasem na lekcjach. 

Ale, czy ja się właśnie przesłyszałam? Ja i Styles po  lekcji? Zawsze dobrze sie uczyłam. I to jeszcze biologia, no kurwa!
Harry odwrócił się w moja stronę i wymieniliśmy  spojrzenie w stylu "nie wiem kurwa o co chodzi, nie chce tego, tak samo jak ty".

W każdym razie, nie mieliśmy wyboru. Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy wyszli a ja i mr.Styles, ruszyliśmy w stronę biurka. Totalnie nie wiedziałam o co chodziło. Co ja miałam wspólnego z tym upośledzonym człowiekiem? Nie rozmawialiśmy w ogóle, pomijając nasze pierwsze spotkanie i nie udana próbę gwałtu. Nie znaliśmy się dobrze, ale jednocześnie nie darzyliśmy do siebie jakieś niesamowitej sympatii.

-Usiądzie, proszę.- tak tez zrobiliśmy. W pierwszej ławce przy biurku.

Zajebiście pachniał.

Harry. Nie pan Herondale.

Pan Herondale oparł łokcie na blacie, podpierając swoją brodę. Lekko sie uśmiechnął.-Oj Harry, Hary-zaśmiał sie. Spojrzałam na Harrego i zobaczyłam że spuścił wzrok w dół, słabło sie uśmiechając. Spojrzałam na nauczyciela. Teraz jego mina była poważniejsza.-Co sie z tobą stało?-zapytał zatroskany.-Twoje oceny znacznie spadły w dol, nie radzisz sobie.-Styles w końcu podniósł wzrok i wbił go w tablice. Wyglądał słabo. Odcień jego cery był, bladszy, a źrenice lekko powiększone. Nie żebym gapiła sie na jego oczy, choć musze przyznać, ze były piękne.-Kiedyś twoje stopnie były wspaniałe.-Styles jakby zahipnotyzowany, nic nie odpowiedział.
Powiedz coś, kretynie.
-Ludzie sie zmieniają, profesorze.-powiedział bardzo cicho, ochrypniętym głosem.
-Harry, nie uwierzę w to. W twoim przepadku to nie możliwe. Możesz nie zaliczyć semestru, Harry.-
Czułam sie troszkę jak piąte koło u wozu. Po co ja tam siedziałam. Cały czas rozmawiali miedzy sobą, a mnie temat w ogóle nie dotyczył. Siedziałam ze spuszczoną głowa, plącząc swoje palce ze znudzenia. W końcu zapytałam.
-Panie, profesorze.-nauczyciel spojrzał na mnie z uśmiechem.-Co to wszystko ma wspólnego ze mną?-zacisnęłam pięści, w sumie nie wiem po co.
-Alene.-zwrócił sie do mnie.-Twój wynik był najlepszy z całej klasy.-O nie. Błagam. Tylko nie to.-Pomożesz Harremu zaliczyć semestr.-Jakbym miała kurwa mało swoich problemów. Wiedziałam ze nie mogę mu sie sprzeciwić. I tak nic by to nie dało. Harry tylko siedział z głowa skierowana w dol. Pomóż mi. Powiedz ze nie chcesz. Niech ktos inny sie tobą zajmie, do cholery.-Zgadzasz sie?-pan Herondale sie uśmiechnął spod swojego siwego wąsa. NIE! NIE ZGADZAM SIE!
-Tak. Jeśli Sty... Harry nie ma nic przeciwko.-Kurwa po co ja to powiedziałam. Niech sie cieszy ze w ogóle chce mu pomóc. Mogłabym wyjsć, trzasnąć drzwiami i mieć w dupie jego zagrożenie z biologii. Ale nie zrobiłam tego.

Moje małe serduszko, mimo ze zranione, nie umiało odmówić pomocy.

-Świetnie!-Pan Herondale klasnął w dłonie, uśmiechając sie od ucha do ucha. Wstał z krzesła. Wiec ja wstałam tez. Styles wciąż siedział wiec lekko go szturchnęłam, a on sie podniósł.-Teraz tylko ustalcie kiedy sie widzicie i do dzieła!-zbliżył sie do Harrego i położył rękę na jego ranieniu.-Wierze w ciebie, młody.-chyba miałam tego nie słyszeć, sadząc po tym, ze to zdanie wyszeptał. Ups? Nauczyciel wyszedł zostawiajac nas w ciszy.

Zapowiedziało sie, najlepsze pół roku mojego życia.

***

Jak zawsze mam nadzieje ze rozsiał sie spodobał, a następny dodam jeszcze dziś.

N.

DEAL w/ H.S |L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz