35.Znajdźmy ją.

45 1 1
                                    

Wstałam wcześnie rano bo w sumie i tak nie mogłam spać. Od razu poszłam pod prysznic, wyciągnęłam czyste ubrania z walizki, gdy wypadła z niej czarna bluza z kapturem, która z resztą nie była moja. Harry zostawił ją u mnie, kiedy został na noc pewnego wieczoru. Po co ją tutaj wzięłam? Miałam o nim zapomnieć ale jakoś słabo mi to wychodziło. Wzięłam bluzę ze sobą i powiesiłam ją na drzwiach łazienki. Weszłam pod strumień ciepłej wody i szybko się umyłam. Użyłam swojego ulubionego szamponu do włosów, który Harry zawsze lubił...Wyszłam spod prysznica i zarzuciłam na siebie jasne obcisłe rurki i za dużą bluzę Styles'a po czym podeszłam do lustra i umyłam zęby. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku, które wcześniej już zaścieliłam.

I co miałam robić? Tak sobie siedzieć u babci i taty i udawać że nic się nie stało, życie jest piękne i ptaszki śpiewają? Drugi tydzień już tutaj jestem i wcale nie czuję się lepiej. Kiedyś musiałabym wrócić do domu, albo wyjechać zupełnie gdzie indziej i zacząć wszystko od początku. Drugi pomysł bardziej się do mnie uśmiechał i już planowałam cel swojej podróży. Chciałam pojechać na Manhattan, ale była to długa droga, Nowy York to przecież drugi koniec Ameryki. Z drugiej strony gdybym wyjechała tak daleko mało komu chciałoby się mnie szukać i miałabym święty spokój. Nie wiedziałam co chciałam robić, a Harry codziennie do mnie dzwonił i pisał smsy, tak samo jak Meisie. Schowałam buzię w dłoniach i przytuliłam twarz do rękawów bluzy, które wciąż pachniały jego perfumami. Nie mogłam o nim zapomnieć chociaż bardzo chciałam. Kiedy byłam mała strasznie chciałam dorosnąć, ale teraz kiedy mam już 18 lat, dałabym wiele żeby znów być dzieckiem bo nigdy nie przypuszczałam że wszystko będzie takie trudne i sama będę musiała sobie z tym wszystkim radzić. Po pokoju rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju wszedł mój tata z talerzem na którym równo były ułożone kanapki.

-Dzień dobry.-powiedział i postawił talerz na szafce nocnej obok łóżka i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Nie rozmawiałam z nim jeszcze o tym co się stało i dlaczego tutaj przyjechałam. Chyba teraz chciałam żeby wiedział i pomógł mi zdecydować co mam robić.-Jak się czujesz?-zapytał.

-Dobrze.-odsunęłam się od niego i popatrzyłam na swoje palce.-Możemy porozmawiać?-podniosłam głowę i zobaczyłam że cały czas mi się przypatruje.

-Oczywiście.-uśmiechnął się i usiał bliżej mnie.-Pokłóciłaś się z mamą?

-Żeby tylko z nią, tato.-odwróciłam wzrok i zacisnęłam usta w cienką linię.-Chłopak mnie oszukał.-pojedyncze łzy zaczęły spływać z moich oczu.-Dlaczego to tak boli?-zapytałam i otarłam oczy rękawem bluzy.

-Zależy ci na nim, kochanie. Posłuchaj swojego staruszka.-objął mnie ramieniem a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową.-Nie zawsze w życiu się układa tak jak chcemy. Popatrz na mnie. Miałem otworzyć swój biznes w Los Angeles, posłać cię na najlepszy uniwersytet w Ameryce, kupić własny kawałek ziemi i wybudować dom. A jak skończyłem? Wróciłem do Portland i tkwię w tym małym domku twojej babci, bez pracy i planu na życie.

-Czyli ty też uciekłeś od problemów, tak jak ja. Nikt nie wie że tutaj jestem.

-Czasami ucieczka jest najlepszym rozwiązaniem. Wtedy możesz dostrzec komu tak na prawdę zależy. Gdy ktoś cię szuka, masz świadomość że chyba pora już wracać, że gdzieś tam jest chociaż jedna osoba która się o ciebie martwi.-uwielbiałam rozmawiać o takich poważniejszych sprawach z tatą bo on dokładnie wiedział co ma powiedzieć żebym poczuła się lepiej. Mama by mnie tylko przytuliła i powiedziała że wszystko będzie lepiej.-A to że oboje wybraliśmy Portland jako odskocznie, uświadamia mnie w fakcie że przysłowie wszędzie dobrze ale w domu najlepiej jest prawdą. Pomyśl, mogłaś pojechać wszędzie gdziekolwiek chciałaś. dlaczego wybrałaś akurat to miejsce? Bo tutaj czujesz się bezpieczna.

DEAL w/ H.S |L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz