Popołudnie. Ostatnie popołudnie w Orlando. Spakowałam ostatnie rzeczy do swojej torby i zapięłam zamek. Zniosłam ją po schodach i postawiłam przy drzwiach wejściowych zaraz obok małej szarej walizki. Poszłam do salonu i zauważyłam babcie i tatę siedzących na kanapie, blisko siebie z kwaśnymi wyrazami na twarzach. Wiedziałam że nie chcieli abym wyjeżdżała i najlepiej by było gdybym po prostu tutaj została i sobie mieszkała. Nie mogłam. Nie czułam jak u siebie, a wręcz czułam się jak intruz. Chciałam najszybciej wyjść, żeby nie zacząć płakać.
-Jesteś gotowa?-zapytał tata, myśląc że przez to pytanie nagle zmienię zdanie. Dlaczego wszyscy próbują podejmować decyzje za mnie?
-Tak, jestem gotowa.-odpowiedziałam szybko w ogóle na nich nie patrząc i szybko pożegnałam się z babcią.
Tata odprowadził mnie do drzwi i pomógł mi wynieść torby za próg. Objął mnie mocno i w ogóle nie chciał mnie puścić. Cały czas szeptał żebym na siebie uważała i czy na pewno jestem pewna że chce wyjechać i że mogę tutaj wrócić w każdej chwili jeśli coś nie pójdzie po mojej myśli. W końcu się od niego odsunęłam a on wciąż patrzył ponad moją głowę i przysięgam że widziałam jak lekko się uśmiechnął. Nie chciałam pytać co się dzieje bo nie wyjechałabym przez następne 3 dni. Przytuliłam go ostatni raz i odwróciłam się w stronę podjazdu.
W tym momencie, moje serce po prostu stanęło w miejscu. Na poboczu stał czarny, błyszczący i ogromny samochód. Harry stał na przeciwko domu opierając się o swój wóz i patrzył mi prosto w oczy. nie mogłam uwierzyć własnym oczom że on po prostu po mnie kurwa przyjechał. Zaczęłam się cała trząść i wypuściłam z ręki swoją torbę. Nagle zrobiło mi się zimno choć na dworze był totalny skwar. Dlaczego on musi tak na mnie działać? Stałam jak wryta i tylko na niego patrzyłam. Nie widziałam co mam ze sobą zrobić, w jednej chwili chciałam pobiec i rzucić mu się w ramiona ale jednak się powstrzymałam.
Chwyciłam szybko swoje torby i żwawym krokiem zbiegłam po schodach odwracając od niego wzrok. Podeszłam do swojego samochodu i otworzyłam bagażnik, do którego schowałam swoje torby. Dobrze wiedziałam że wciąż mi się przygląda ale chciałam go ignorować. Przypomnij sobie po co wyjeżdżasz, myślę, miałaś o nim zapomnieć. kiedy ja nie mogę przestać o nim myśleć. Po prostu go kocham i wątpię żeby to kiedyś się zmieniło.
-Alene.-usłyszałam jego głos tusz za sobą. Tak długo go nie słyszałam że po całym ciele przeleciały mi ciarki i mogę przysiąc że po zaledwie dwóch tygodniach jego głos zrobił się o wiele bardziej męski i dojrzały.-Porozmawiaj ze mną.
-Nie mamy o czym.-stał tusz za mną, czułam na plecach jego ciepło ale nie potrafiłam się do niego odwrócić i spojrzeć mu w oczy.
-Proszę.-położył ręce na moich ramionach i sam mnie okręcił w swoją stronę, delikatnie zjeżdżając rękoma po moich gołych ramionach aż dotarł do moich dłoni i splątał nasze palce razem.-Popatrz na mnie.-poprosił. Wciąż starałam się być silna i nawet nie ruszyłam głową. czemu nie potrafiłam wyszarpać rąk z jego uścisku?-Więc ja będę mówił a ty tylko słuchaj.
-Harry, na prawdę...
-Nie.-przerwał mi. Na prawdę miałam ochotę płakać.-Wysłuchaj mnie raz a porządnie, kochanie.-tylko nie to, nie nazywaj mnie swoim kochaniem.-Totalnie zawaliłem sprawę. Przepraszam, Alene. Ten cały zakład to była jedna wielka pomyłka. Jeśli cię to pocieszy to nie rozmawiałem z Lukiem od tego wieczoru w klubie kiedy...no wiesz.
-Jak ma mnie to pocieszyć?-podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. Czułam mega złość ale także cieszyłam że tam stał. To straszne dziwne, chciałam żeby tam był, ale też nie chciałam.-Nie obarczaj go całą winą, Harry.
-Oczywiście, wiem ile w tym jest mojej winy. Mogłem się nie zgadzać. Cholernie tego żałuję, Alene. Muszę cię o tym przekonać, rozumiesz? Musisz mi uwierzyć.-słyszałam w jego głosie takie zawiedzenie jakby już wiedział że przegrał. Było w tym tyle żalu że miałam ochotę już po prostu wrócić z nim do domu.-Zmieniłem się w kompletnie inną osobę, tylko przez ciebie. Nawet nie wiesz ile ci zawdzięczam. Dzięki tobie mogłem się uśmiechać każdego dnia. Wprowadziłaś ze sobą tyle szczęścia i światła do mojego życia że nie umiem tego opisać słowami. Nie masz pojęcia jak bardzo chciałbym cofnąć czas i po prostu być z tobą, jak normalna para, nie martwiąc się o to że któreś dnia ode mnie odejdziesz bo prawda wyjdzie na jaw.-cały czas patrzył mi w oczy. Nigdy wcześniej nie mówił mi takich rzeczy dlatego po prostu mu uwierzyłam. Albo chociaż chciałam uwierzyć. Zamknęłam oczy i chciałam...jego.
-Harry ja...nie wiem co mam ci powiedzieć. Zdajesz sobie sprawę jak bardzo przez ciebie wycierpiałam...-zaczęłam ale zawahałam się i nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam taki mętlik w głowie że po prostu zaczęłam płakać i nie mogłam się opanować. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach a Harry przyciągnął mnie blisko siebie i owinął ciasno ramionami.
-Nie płacz, malutka. Proszę.-powiedział cicho i pocałował mnie w czubek głowy a ja przytuliłam się do niego i zrozumiałam że nigdy nie powinnam od niego odchodzić.-Wróć do mnie a ja wszystko naprawię. Na prawdę mi na tobie zależy, Alene. Byłem przy tobie cały ten czas. kiedy miałaś koszmary, kiedy miałaś zły humorek, śpiewałem ci na plaży. Nie mogę teraz tak po prostu pozwolić ci odejść.
-Nie wiem co mam zrobić ani co ci odpowiedzieć. Boję się że znowu zostanę skrzywdzona, nie chcę tego.-chwycił moją twarz w obie dłonie i przybliżył do swojej twarzy. Oparł swoje czoło o moje i zamknął oczy.
-Przepraszam.-wyszeptał bardzo cicho, ledwo słyszalnie.-Zrozumiem jeśli nie jesteś gotowa, będę na ciebie czekać. Pamiętaj tylko...Kocham Cię, Alene.
-Wiem.-wyszeptałam i on od razu połączył nasze usta.
Ten pocałunek nie dorównuje żadnemu wcześniejszemu. Nasze usta poruszały się bardzo powoli, przekazaliśmy sobie tym pocałunkiem wszystko czego nie dało się powiedzieć. Jak bardzo za sobą tęskniliśmy i że oboje wiemy jedno, jesteśmy razem albo nie ma nas w ogóle. Ta chwila była pełna miłości i zrozumienia. W końcu miałam go przy sobie i wiedziałam że nigdy więcej go nie zostawię. Głaskał mnie po policzku, cały czas całując mnie delikatnie i powoli. Miałam gęsią skórkę na całym ciele zupełnie jakbym całowała go po raz pierwszy. Owinęłam go rękoma wokół szyi i sama nie wiem kiedy zaczęłam płakać.
-Zrobiłem coś nie tak?-zapytał cichutko.
-To ze szczęścia, Harry.-całowałam go jeszcze przez chwilę, kiedy Hary mnie podniósł i popatrzył prosto w moje oczy. W końcu mogłam powiedzieć że widziałam w jego spojrzeniu szczęście. Ja byłam jego szczęściem.-Tak bardzo za tobą tęskniłam.
-Ja za tobą też, kochanie.-ostatni raz cmoknął mnie w usta i wyszeptał.-Nadal chcesz żebym pluł zębami jak maszyna do popcornu?-zaśmiał się krótko i wszystko było jasne.
-Wiedziałam że to byłeś ty. Dlaczego od razu nie mogłeś mi powiedzieć?
-Bałem się. Wtedy nie byłem pewien czy chcę tego jebanego zakładu, więc postanowiłem najpierw się do ciebie jakoś zbliżyć, poznać cię. A twój numer miałem... Pamiętasz tą noc, kiedy uciekłaś z domu i siedziałaś cała zapłakana w deszczu?-wiedziałam że skądś znałam zapach wanilii w jego samochodzie, ten sam poczułam kiedy zanosił mnie wtedy na rękach do swojego samochodu. Harry uratował mi życie, przecież mógł mnie tam zostawić na pastwę losu i czekać aż ktoś mnie zgwałci albo zabije.-Ja cię wtedy zabrałem do domu. Dlatego twoja mama mnie zna.
-Ale pisałeś...że twoje imię zaczyna się na literę E.
-Harry Edward Styles.-uśmiechnął się.
-Jesteś nienormalny ale i tak cię kocham.-dopiero po paru minutach zorientowałam się co powiedziałam i jak zabrzmiały te słowa w wynikłej sytuacji.
-Tak?-zapytał Harry po czym pocałował mnie w czubek nosa i przytulił do swojej klatki piersiowej.
-Tak.-odpowiedziałam.
***
No i jak? Halene znowu razem!! yaay!! mam nadzieje że rozdział oczywiście się spodobał i zapraszam do komentowaniaaaa kocham wasze komentarze a jest ich malutko ;c dobranoc, do następnego.
N.
CZYTASZ
DEAL w/ H.S |L.H
Fanfiction-Tobie?-zapytał nagle a ja aż sie wyprostowałam.-O tobie tez mam myślec ? -To zależy od ciebie. Czy zakład o dziewczynę to szczeniackie zachowanie? Nie, dopóki sie w niej nie zakochasz. *************************************** Opowiadanie napisane p...