36. Miłej drogi

40 1 0
                                    

Było postanowione że następnego dnia jechałam do Nowego Yorku. Rozmawiałam o tym dużo z tatą i babcią, oboje stwierdzili że jeśli tylko chcę to zrobić i mi to pomoże to nie mają powodu mnie zatrzymać, pod warunkiem że tata zadzwoni do mojej mamy i powie jej o moich planach. Nie ucieszył mnie ten warunek, ale lepiej żeby wiedziała gdzie jestem, a nie chciałam na sam koniec pokłócić się jeszcze z tatą. Dużo myślałam o tym wyjeździe i stwierdziłam że tak będzie lepiej dla wszystkich. Pojadę do dobrego uniwersytetu, znajdę sobie pracę i zapomnie o tym co mnie spotkało w Los Angeles. Zapomnę o Harrym, Luke'u.. Tylko szkoda było mi zostawiać Meisie, ona była najlepszą osobą jaką kiedykolwiek poznałam, strasznie mi pomogła może nawet o tym nie wiedząc.

-Można?-usłyszałam głos taty, który wszedł do pokoju lekko uchylając drzwi. Uśmiechnęłam się do niego na znak żeby wchodził i kończyłam pakowanie torby.-Rozmawiałem z mamą.-powiedział.-Jonathan bardzo za tobą tęskni i codziennie o ciebie pyta.

-Zadzwonię do nich w drodze do Nowego Yorku.

-Nie tylko oni się martwią.-o nie, proszę tylko nie to. Już miałam kłaść się spać i obudzić się rano aby wyjechać w spokoju, a znowu ktoś mi o nim przypomniał.-Alene, przemyśl poważnie swoją decyzje, ze względu na niego.-powiedział tata i uklęknął na przeciwko mnie.-Jeśli teraz wyjedziesz, możesz go nigdy więcej nie zobaczyć. Powiedziałaś mi że go kochasz. Dlaczego chcesz go zostawić, zwłaszcza wtedy kiedy on cie potrzebuje?

-Bo on nie czuje tego samego tato.-powiedziałam i wstałam nagle na proste nogi.-A poza tym Harry zostawił mnie pierwszy. Oszukał mnie i pozwolił mi odejść, gdyby mu zależało zatrzymał by mnie...

-Tak myślisz? A może nie chciał cię zatrzymać bo wiedział że wyrządził ci wystarczająco dużo krzywdy? Może tak bardzo mu na tobie zależy że pozwolił ci odejść, Alene.-powiedział i wpatrywał się prosto w moje oczy. Nie myślałam o tym w taki sposób. Gdyby mu zależało, przeprosiłby, prawda? Z drugiej strony wiedział że bym mu nie wybaczyła ale... ja już dawno mu wybaczyłam tylko nie byłam gotowa żeby go zobaczyć.-Przemyśl to kochanie, proszę. Nie działaj impulsywnie bo możesz tego żałować. Gdyby nie czuł tego samego, nie martwił by się o ciebie.

-Jasne.-zamknęłam torbę i odłożyłam ją pod drzwi, ściągając swoją bluzę.-Położę się.-tata wyszedł z pokoju i nastała dziwna cisza. Wskoczyłam pod kołdrę i jeszcze chwilkę myślałam, ale zmęczenie zwyciężyło i za moment już spałam.

***

~Harry's P.O.V~

-Styles.-usłyszałem głos pana Herondale.-Jakie było pytanie?-zapytał a ja tylko wpatrywałem się w swoją ławkę. Nie miałem bladego pojęcia o czym gadał i wiedziałem że znowu wpadłem. Przecież za niedługo miałem zdać (lub nie) ten jebany egzamin poprawkowy z biologii.-Zostań proszę po lekcji.-wyszeptał i wrócił do prowadzenia kolejnych 15 minut lekcji.

Nie słuchałem go nawet przez minutkę; bazgrałem w zeszycie, pod sypiałem i czułem się z tym mega chujowo bo Alene poświęciła na mnie tyle godzin a ja teraz właśnie wszystko zjebałem. Nie koncentrowałem się na lekcji a chciałem żeby była dumna. Jeżeli zdam to tylko dzięki niej. Miałem jej udowodnić że mi na niej zależy do chuja pana, więc postanowiłem wziąć się w garść i słuchać co pan Herondale ma do powodzenia. No tak trochę za późno się obudziłem, ale lepiej późno niż wcale.

Gdy lekcja się skończyła, spakowałem swój plecak i ruszyłem do pierwszej ławki przy biurku nauczyciela.

-Harry.-powiedział opierając brodę na rękach.-Co się znowu stało? Gdzie jest Alene?

-Nie wiem.-powiedziałem tylko nie patrząc mu nawet w oczy.-Ja zdam ten test, obiecuje. Dla niej.

-Nie rób niczego na siłę, Harry. Nie czuj się jakbyś musiał to zdać bo ona ci pomogła.-wtedy przypomniałem sobie dlaczego ten człowiek tak bardzo mnie irytuje.-Jeśli tylko chcesz...

DEAL w/ H.S |L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz