-Nie ma Whitney w szkole?-zapytałam Meisie zaciekawiona, gdy szłyśmy korytarzem do sali biologicznej.
-Luke mówił, ze dyro ją zawiesił na 3 tygodnie.-odparła.-Chyba był mega wkurwiony.Może to i lepiej. Przynajmniej przez 3 tygodnie nie będę musiała patrzeć na jej plastikowy ryj. Chociaż mogłabym jej go rozjebać moim gipsem. Swoją droga, była to lewa ręka, a jestem leworęczna. Ciekawe jak będę robić notatki, uczyć sie. No i Stylesa. Ugh! Musze do niego dziś jechać. Może coś wymyślę, jakaś wymówkę lub coś. Ale nie chce zawieść pana Herondale, ponieważ to jemu obiecałam ze będę dawać korepetycje temu kałmukowi. Może nie będzie aż tak źle, może się nie pozabijamy.
-Ziemia do Alene!-zaśmiała sie Maisie.-Wszyscy weszli już do sali.-oznajmiła po czym pospieszyła mnie, machając ręką.-Kochane dzieciaczki.-zaczął pan Herondale.-Chciałbym, abyście dobrali się w pary.-założył ręce na piersi i uśmiechnął się. Moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Meisie. Od razu wiedziałyśmy, że będziemy pracować razem. Obydwie uwielbiamy biologię.-Usiądźcie razem w ławkach a ja wytłumaczę o co chodzi.-Ruszyłam w stronę ławki Mei, gdy na drodze stanął mi Hemmings.
-Chce przejść.-oznajmiłam wkurzona.-Pospiesz sie.-spojrzałam na niego z pogardą. Ten tylko wypatrzył sie w moje oczy, jakby próbował wypalić moja dusze.
-Jeszcze będziesz płakać, Larson.-wysyczał.
-Okej, zapamiętam. Teraz musze iść.-po tych słowach sie posunął, a ja w końcu trafiłam do celu. Zobaczyłam pytające spojrzenie Meisie. Widząc to zaśmiałam sie.-Nie pytaj.-i razem buchnęłyśmy śmiechem.Tak na prawdę, nie mieliśmy lekcji biologii. Nauczyciel wytłumaczył na czym polega nasz projekt, po czym powiedział ze mamy zastanowić sie, jak chcemy go wykonać. Oczywiście nikt tego nie zrobił. No oprócz Beaky i jej kolegi. W sumie to do siebie pasowali.
Obydwoje z jednej bajki.
Większość siedziała w telefonach, mówiąc ze robią notatki. Sama wyciągnęłam telefon i razem z Maisie oglądałyśmy rożne filmiki na YouTube. Nagle przerwał nam dźwięk przychodzącego smsa.
No kurwa, serio?
Nie musiałam domyślać sie, od kogo był. Szybko zabrałam telefon, i otworzyłam zawartość wiadomości.
Nieznajomy: Alene, wyglądasz tak pięknie, gdy sie śmiejesz.
Ja: Człowieku, czy tobie sie to nigdy kurwa nie znudzi? Znamy sie w ogóle?
Nieznajomy: Oczywiście ze tak, skarbie.
Ja: Nie mow tak do mnie.
Nieznajomy: Dlaczego?
Ja: Bo nie jesteś moim chłopakiem.
Nieznajomy: Jeszcze.
Ja: Daruj sobie, kretynie.
Nieznajomy: Ej spokojnie, tylko sie z tobą droczę.
Ja: To rób tak dalej, a twoja twarz będzie ryła o beton.
Nieznajomy: Kochanie, nie tak ostro.
Ja: Ja pierdole. Mówiłam Ci, żebyś tak do mnie nie mówił. Jaki ty jesteś wkurwiający.
Nieznajomy: Dziękuje bardzo.
Ja: Pierdol sie.
Nieznajomy: Nie mam z kim, kotku.
Ja: Ja ci nie pomogę.
Nieznajomy: Zobaczymy.-Z kim tak romansujesz?-zapytała zaciekawiona Maisie, zerkając na mój telefon.
-Jakiś pojebany stalker. Nie wiem kim jest, ani skąd ma mój numer telefonu.-oznajmiłam chowając telefon do torby.
-Al ma chłopaka!-wykrzyczała śmiejąc się.
-Zamknij sie! Nie mam żadnego chłopaka.-uciszyłam ja kładąc jej rękę na usta.-Ten koles to totalny pojeb. Nie mam pojęcia kim on może być.***
Wychodząc ze szkoły,zauważyłam ze pod głównych wejściem stoi Styles. Stał oparty o ścianę, a w ręku trzymał jakiś, mały błyszczący przedmiot. Gdy mnie zobaczył, od razu schował go do kieszeni. Podszedł do mnie, wyraźnie niezadowolony.
-Dłużej nie można było?-zapytał patrząc w moje oczy. Nim zdążyłam odpowiedzieć, gdy dodał.-Chodź już. Nie mamy czasu.-tak, na pewno był niezadowolony.Ruszył na przód a ja zaraz za nim. Wyglądałam jego dużego, czarnego samochodu, lecz go nigdzie nie znalazłam. Szedł bardzo szybko, nie nadążałam za nim. Jeszcze ten jebany gips, obciążał moje ciało. Nagle zobaczyłam jak Styles usadza sie na czarnym motocyklu. Zwinnie na niego wsiadł, założył kask. Ja tylko stałam jak wryta, nie wiedziałam czy to żart. Patrzyłam na niego a ten podał mi jeden kask.
-Wsiadasz?-zapytał, wyciągając rękę w moją stronę.
-To jest żart, prawda?-zapytałam zmieszana. Nigdy nie jechałam na motorze. Zawsze się tego bałam. Co innego gdybym jechała z kimś zaufanym, a to przecież był Harry Styles. Można było po nim spodziewać się wszystkiego.-Nie ma mowy żebym na to wsiadła.-powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
-Zawsze możesz iść na nogach. Sama mówiłaś ze są zajebiste.-uśmiechnął się, odsłaniając swoje śnieżnobiałe zęby.
Zabrałam od niego kask, ale nie potrafiłam założyć go na swoją głowę. Po pierwsze był mega ciężki, a po drugie to cholerstwo na mojej ręce mi nie pomagało. Siłowałam sie z tym jebanym kawałkiem metalu i plastiku dobre 5 minut a Styles tylko siedział i sie patrzył.
-Chodź tutaj.-powiedział w końcu, wstając z motocyklu, uśmiechając sie.-Pomogę ci.-zbliżył sie do mnie na tyle dobrze, ze mogłam policzyć zielone kropeczki w jego oczach. Spuściłam wzrok w dół, aby na niego nie patrzeć. Delikatnie odgarnął moje włosy do tylu, muskając przy tym moja szyje. Lekko zadrżałam, a ten tylko szerzej sie uśmiechnął. Sprawnie zapiął pasek od kasku i lekko poklepał go od góry.
Następnie wsiadłam na motor, zaraz za Harrym.Dlaczego on musi tak zajebiście pachnieć?
-Chcesz złamać kolejna rękę?-zapytał odwracając się do tyłu. Chwycił moje ręce. Ok, jedna rękę i gips, a następnie obwiązał je wokół swojego pasa. Poczułam jak mięśnie na jego klatce piersiowej lekko sie napinają. Mogłam policzyć każda jedną żyłkę i mięsień.
Lekko sie w niego wtuliłam, potem ruszyliśmy.***
Misiaczki, od razu przepraszam ze rozdziału nie było bardzo długo, ale po prostu byłam chore i całymi dniami spałam po szkole.
Postaram sie dodawać części tak jak zawsze, ale teraz do tego wszystkiego doszły mi egzaminy.
Ale teraz mam nadzieje ze rozdział sie spodobał, jeśli tak yo gwiazda i komentarz sa mile widziane.
⭐️🎀🌸N.
CZYTASZ
DEAL w/ H.S |L.H
Fanfiction-Tobie?-zapytał nagle a ja aż sie wyprostowałam.-O tobie tez mam myślec ? -To zależy od ciebie. Czy zakład o dziewczynę to szczeniackie zachowanie? Nie, dopóki sie w niej nie zakochasz. *************************************** Opowiadanie napisane p...