4.9

3.7K 460 357
                                    

Luke

Michael był już po trzeciej chemioterapii, a ja właśnie byłem w drodze do niego. Wbiegłem do środka, zdyszany. Natychmiast skierowałem się na trzecie piętro, przeskakując naraz po kilka schodów. Drzwi od jego sali były uchylone. Gdy już miałem wejść do środka, z sali wybiegła Karen ze łzami w oczach.

- C...co się stało?

Kobieta spojrzała na mnie i pokręciła głową, podeszła i wtuliła się w moje ramię. Zaskoczony powoli objąłem ją ramionami. Po jakimś czasie odsunęła się ode mnie, wyszeptała ciche 'przepraszam' i ruszyła w kierunku windy, zostawiajac mnie bez słowa. Nie miałem najmniejszego pojęcia, jak powinienem to odebrać.

Akurat przechodził jeden z lekarzy, podszedłem natychmiast do niego.

- Dzień dobry, mogę wiedzieć, jak czuje się Michael Clifford?

- Przepraszam, spieszę się. Może pan tam wejść - odrzekł.

Zdziwiony brakiem pielęgniarek wszedłem do środka. Michael leżał na łożku, miał zamknięte oczy. Spał. Przynajmniej miałem taką nadzieję.

Usiadłem przy jego łożku, wcześniej całując jego policzek. Chłopak natychmiast zmarszczył delikatnie nos, po chwili otworzył oczy. Na głowie miał założoną granatową chustkę.

- Cześć Mikey - powiedziałem z uśmiechem. Chciałem chociaż udawać, że wcześniej nie spotkałem zapłakanej Karen.

- Hej Lukey - odrzekł, bez cienia uśmiechu.

- J...jak się czujesz? - spytałem.

Chłopak spojrzał na mnie w szoku, zmarszczyłem brwi.

- Lekarz ci nie powiedział? - zapytał, a ja już naprawdę nie wiedziałem, co powinienem myśleć.

- Czego mi nie powiedział?

Dopiero teraz spostrzegłem, że Mike nie poruszył się nawet na moment. Ograniczał się jedynie do powolnych ruchów ust. Milczał i po prostu mi się przyglądał. Dopiero teraz zacząłem mu się przypatrywać. Widziałem go już w naprawdę różnych stanach, ale dziś wyglądał na najbardziej wymęczonego w całym świecie. Pociągnąłem nosem, czując zbierające się łzy w moich oczach.

- Mikey? - spytałem, patrząc na niego.

Jego piękne i pełne życia zielone oczy, aktualnie były przekrwione, jakby nie spał przez najbliższy tydzień.

- Proszę...powiedz coś, powiedz, że wszystko poszło dobrze. Zrób to - splotłem nasze dłonie.

Chłopak uniósł lekko prawy kącik ust i powoli dotknął mój nadgarstek.

- T...to koniec - zaczął, a ja natychmiast zacząłem płakać. - To koniec z...ze mną Lukey.

- A...ale jak?! Lekarze powiedzieli, że teraz będzie juz tylko lepiej. Dlaczego oni mnie okłamywali? Dlaczego nie powiedzieli mi prawdy?!

- L...Luke uspokój się.

- Nie jestem w ciąży - chciałem, choć ma moment rozluźnić atmosferę. To nie możliwe. Mike nie może...

Chłopak posłał mi słaby uśmiech, nie przestając gładzić mojego nadgarstka.

- Od samego początku lekarze wiedzieli, że nie ma dla mnie ratunku - odetchnął. - Powiedziałem już na początku leczenia, że nie mają Ci podawać prawdziwych informacji. Nie chciałem, abyś przeze mnie oblał egzaminy i...

 »dispirited | muke ✔️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz