➡ 17 ⬅

2.3K 69 2
                                    

Zaparkowałam przed domem. Wpadłam jak burza. Nashi i Vera siedziały na kanapie i czekały na mnie. W zasadzie było słychać jak weszłam. Nie chciałam podsłuchiwać , ale i tak wszystko usłyszałam.
-Nie uważasz , że Mike jest słodki?- powiedziała Vera.
-Nie. To znaczy jest ,ale on mi się nie podoba.- powiedziała to tak wprost.
Kiedyś Michael jej się podobał. On też się w niej bujał, ale ani jedno, ani drugie nie chciało tego przyznać.
-Ja wiem dlaczego tak uważasz..-stwierdziła różowowłosa- tobie podoba się ...
-Nie. -przerwała jej.- Ej ,ale Ever powinna być z Luke'iem , prawda ?
-Nie zmieniaj tematu. Ale też tak uważam. Biedny Calum zostanie sam. - zrobiła minę zbitego pieska.
-Ej wy najpierw ogarnijcie swoje sprawy. Ty z Ashton'em. - pokazałam na ciemnowłosą palcem. - A ty Różowa z Wielkim Czerwonym psem.
Spojrzały na mnie tylko i zaczęły się śmiać.
-Dobra, spakowane ? To jedziemy. Pewnie na nas czekają. - powiedziałam i wzięłam torbę sportową z szafy na przedpokoju. Czasem trenuje z chłopakami.

Po 10 minutach byłyśmy na miejscu. Tak jak myślałam. Czekają na nas.
-O mój Boże widzicie jego klatę. - Vera proszę Cię nie odstawiaj fangirlu.
-Ash też ma świetną. - Nashi czy Ty uważasz , że ja tego nie słyszę.
-Ej no dobra dajcie spokój trzeba skopać im tyłki. Chyba , że gramy na składy mieszane.
-Gramy na mieszne kochanie. - powiedział głos zza moich pleców. To był Luke.
-Od kiedy jesteśmy na pieszczotliwie słówka ? - pytam szczerząc się. Uwielbiam się z nim drażnić.
-Od teraz.- Powiedział po czym nachylił się i pocałował mnie w kącik moich ust. - Zadzwoniłem bo Bena. Zagra z nami bo będzie nie parzyście.
-Dobrze. To my idziemy zostawić rzeczy.- wyplątałam się z jego ramion.
-Dajcie je na tylne siedzenia. - krzyknął Ashton.
-Macie tutaj picie jak coś i jakieś przekąski. Nie wiem ile tu zostaniemy. - usłyszałam głos Mike'a. Obejrzałam się, a ten trzymał ręcę na biodrach Very kręcąc nimi lekko w rytm muzyki z radia.Urocze.
-Biorę tam torbę. Dajecie telefony żeby było słychać jak ktoś zadzwoni ?- i widzę Ashton'a w tej samej pozycji co Michael'a tylko, że jego ręcę wylądowały na biodrach Nashi. Ta tylko się uśmiechnęła.

Po chwili dołączył do nas Luke, Calum i Ben.
- Oo hej Ben. - przywitałam się z nim. Nie raz z nim graliśmy. Poza tym mnóstwo wolnego czasu spędzałam u Luke'a gdy ja i Mike musieliśmy zostawać sami. Wtedy bywaliśmy częstymi gośćmi państwa Hemmings.
-A te dwie panny to kto? -zapytał.
-Nashi. - nadstawiła policzek.
-Vera. - kolejna zrobiła to samo.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę z Ben'em.Potem już tylko słuchałam.
-Więc pierwszy skład: Ja, Luke , Ever i Michael.-Powiedział Calum.-Drugi : Ben , Nashi, Vera i Ashton.Pasuje ?
-Yhmm. - odpowiedzieliśmy chórem.
Zdjęłyśmy bluzki pod którymi były stroje kompielowe. Usłyszałyśmy gwizd za plecami.
-Ciekawe czy po tym jak przegrajacie  też będziecie tak gwizdać, hmm? - skierowała pytanie w stronę Mike'a i Luke'a.
- Przekonajmy się.

I zaczęła się gra. Wygraliśmy 3 pierwsze sety. Ostatni był dla nas stracony. Nashi i Vera zaczęły tak atakować, że w życiu bym się tego nie spodziewała.

~~~~~~~~~~~~~~
Myślę nad maratonem.
Co wy na to ?
Xoxo, Mari He mmings ❤❤💝💞🎸

Simmer down || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz