// :))) //
Wyszłam. Obejrzałam sie jeszcze na ławkę gdzie siedział Luke. Tam go noe było.
Nie wytrzymam w jej towarzystwie ani chwili dłużej. Słyszę jak ktoś mnie woła, ale nie słyszę tego. Nie chce słyszeć. Ta laska właśnie wytknęła mi mój wygląd i jeszcze, że na nią nie zasługuję. A ja nie umiałam do obronić. Jezu jestem do niczego.
Biegnę przed siebie. Nie widzę nic. Czuję jak po moich policzkach płynie potok łez. Zmierzam do domu.
Dobiegła szybciej niż myślałam. I w tym momencie przypomniałam sobie, że jedyne co mam to telefon. Torebka i samochód są przed szkołą. Świetnie.
Usiadłam na schodach i schowalam twarz w dłoniach. Poczułam ramiona oplatające mnie od góry. Szczerze? Gówno mnie już obchodziło co się ze mną stanie. Mogli mnie zabić, zgwałcić, utopić byle bym nie czuła bólu, który wywołała tą suka.
-Nie płacz już. Nie lubię gdy płaczesz. - usłyszałam szept przy uchu. Luke. Tę chrypkę rozpoznam wszędzie.
- Słyszałeś to wszystko prawda? - pytam, bo gdy wychodziłam nie było go.
- Tak. Nie przejmuj się. Dla mnie jesteś idealana. - pocałował mnie w czoło. - Chcesz o tym porozmawiać?
- Tak. - rozpłakałam się na dobre. Wtuliłam się w jego tors i wyłam jak głupia.
- Chodź do środka. Tam jest wygodniej. -uśmiechnął się.
- Czekaj. Jak t-ty się tu do-do-dostałeś?
- Przyjechałem.
- Jak?
- Tayler mnie przywiózł. Reszta tam została.- chociaż tyle że nie prowadził.
- Dobrze.
- Przepraszam Ever.- usłyszałam troskę w jego głosie.
- Za co? - za co on mnie, do diabła przeprasza.
- Kurwa. Nie mogłem nic zrobić. Stałyście za daleko. Słyszałem tylko jak zaczęłaś krzyczeć i słowa Alex. Nie mogłem nic zrobić kurwa. Ale gdybym mógł to chyba bym ją rozpierdolił na miejscu.
- Daj spokój. Mogłam się spodziewać, że będzie mi dogryzać. Ale nie wiedziałam, że się w tobie zakochała.
- Ona się we mnie nie zakochał.- powiedział beznamiętnie.
- Co? Przecież...dam słyszałeś. - Zaczęłam się jąkać. Dolna warta mi drży. Zaraz znowu się rozpłaczę.
- Słonko jej chodzi o popularność. To o tobie zaczyna mówić szkoła. Ale nie dlatego, że jesteś ze mną. Mówią o twoim talencie. Zresztą o Tobie. I Nashi. O Verze. To i was trąbią. Chcą byśmy zaśpiewali na balu. I wy z nami. A ta blond sucz nie ma żadnego talentu po za wkurwianiem ludzi.
- Naprawdę? - nie mogę mogę to uwierzyć.
-Tak. A teraz pokażemy jej, że się nie poddałaś. Chodź Tayler już czeka. - pocałował mnie.
- Dobra. Idę tam tylko po samochód i że względu na całą resztę. - Zaczęłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
- Jak chcesz, ale może być niezłe show. - Luke! Sugerujesz coś ? - pytam.
- Nic. - widzę ten uśmiech pod nosem. Nie mam siły, żeby się kłócić.Idę przez parking i czekam na wiążących się za mną chłopaków. Spojrzałam na nich przez ramię. Taylor i Luke cjeszyli do z czegoś. Nie ważne.
Położyłam dłoń na kłamca i weszłam.
Usłyszałam krzyki.
- Raz Ci powiedziałem. Odpieprzysz się od niej? Już raz dostała po buźce. Mało Ci. Na twoim miejscu nie zbliżałbym się już do nas. - o czym on mówi?
- A to niby dlaczego? Bo znowu dostanę.
- Żebyś wiedziała, kurwa. Ze mną się nie zadziera. - usłyszałam Nashi. Czyli,że ona ją ... o nie.
- Nie boję się Ciebie.
- Teraz tak mówisz. Chcesz oderwać jeszcze raz? - już wymierzyła się, ale złapałam ją za nadgarstek.
- Statczy tego.
- Ever wszystko w porządku? Bałam się o Ciebie. - wtuliła się we mnie.
- Troskliwa to Ty jesteś w chuj. - po co ona się odzywa? Chyba mega chce dostać.
Nashi puściła mnie i już chciała jej przyłożyć, ale Ashton złapał ją w ostatniej chwili.
- Daj spokój kochanie. Ever na rację.Wystarczająco już oberwała. I tak czeka ją pogotowie. - zabrał ją tylko i wyszli. Kiedy myślałam,że zostałam sama poczułam obecność kogoś za plecami. To Vera. Dobrze. Dasz radę. Musisz.
- O Boże jeszcze ta przyszła.
- Co Ty od niej chcesz? - pytam.
- Nie nic.
- Weź bo jak Cię zaraz
- No co mi zrobisz? NIC. Jesteś słaba. - spojrzała na mnie z pogardą. Za jej plecami zauważyłam Mikey. Przwidział, że się odwróci i pójdzie drugim wejściem. Podłożył jej nogę. Padła jak długa. Teraz ma też skręconą kostkę. Przykucnęła przy niej Vera:
- Na przyszłość zapamiętaj. Nie zadziera z Ever, bo skończysz gorzej. A i Suzie jedzie z rodzicami także musisz sama dac sobie radę.
Vera wstałai wyszła. Schyliłam się do, siedzącej już blondynki :
- Zapamiętaj, że nigdy go nie zdobędziesz.
I wyszłam.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny pojawi się jak najszybciej.
Nie wiem jak wam się to podoba, ale moim zdaniem wyszło dobrze.
Co myślicie ?
Pozdrawiam cieplutko 💗❤💓
Xoxo, Mari Hemmings 💗❤💓👑🎶🎸💘

CZYTASZ
Simmer down || L.H. ✔
FanfictionEver zwyczajna dzieczyna, ma pełną rodzinę, przyjaciółkę. Jak dla niej wystarczy , ale pewien chłopak postanowił zmienić jej życie na zawsze.