➡ 26 ⬅

1.6K 42 0
                                    

°Nashi°
Najpierw zadzwonię do Very. Musiała iść, żeby przypilnować Is. Myślę,że jest już wolna.
-Halo. - usłyszałam jej głos.
-Vera. Możesz przyjść? - pytam po cichu, żeby nikt nie słyszał.
-Luke już wie? - mówi. Słyszę że się ubiera.
-Tak. - odpowiadam szybko, bo słyszę jak ktoś wchodzi po schodach.
-Zaraz będę. Pa.- rozłączyła się.

-Kim rozmawiałaś ? - głos Michael'a mnie wystraszył.
-Z mamą. - skłamałam.
-Jasne.- mruknął.
-Dobra już dobra. Gadałam z Veronicą.Będzie Ty za jakieś 10 minut.
-Jesteś świetna. Namawiałem ją żeby przyszła ,ale ona ,że nie chce przeszkadzać i wogóle. Jak to dziewczyny. - podszedł cmoknął mnie w polika i poszedł. Mike proszę się nie rób tego więcej.

Zapukałam cicho do pokoju.
-Proszę.
-Jak się czujesz mała? - usiadłam koło Ever.Ta od razu się przytuliła. Nie płakała. Może wcześniej ,ale nie teraz.
-Wszystko w porządku. Tak myślę. Boję się ,że wróci. Boję się ,że wtedy was nie będzie. - zaczęła. Jedna samotna łza spłynęła po jej policzku. Od razu ją starła.
-Spokojnie. Jak to dorwe to zabije na miejscu. W końcu masz za sobą nas i cały gang ojca. Pamiętaj co Ci kiedyś powiedział. - głaskałam ją po głowie.
-Mogę na was liczyć. Wiem o tym.- uśmiechnęła się.
-A teraz pewnie jesteś głodna. Zamówimy pizzę? - zapytałam.
-Tak. A chłopaki są ? - spojrzała na mnie.
-Tak i lepiej chodź ze mną, bo jeżeli Luke nie zobaczy Cię choć na dwie minuty, zabiej mnie na miejscu.
-Dobrze. Chodźmy. - wstała. Podeszła do szafy i przebrała się w kombinezon na ramionczka z krótkimi spodenkami. W jej ulubŁadnie jej.

Zeszłyśmy na dół. Usłyszałam ciche Wow z ust Luke'a. Po chwili do domu wpadła jak burza Vera.
-Co jest? - zapytała Ever.

°Vera°
Zdążyłam. Na szczęście nie zamykają drzwi na klucz. Kocham Cię Ever. Wpadłam do domu. Pierwsze co zobaczyłam to zdziwione spojrzenia Nashi i Ever.
-Co jest ?- zapytała Ever.
Muszę uspokoić. Idę do kuchni napić się wody. Wzięłam szklankę i nalalam sobie kranówki. Wypiłam to na raz. Odwróciłam się i zobaczyłam ,że oparci i futrynę stoją Nashi i Mikey. Kochani. Martwią się.
-Co się stało? - zapytał spokojnie Michael.
- Gonili mnie. - powiedziałam cicho.
-Kto? Jak? - pyta Nashi.
- No wyszłam sobie spokojnie z domu. Mówię przejdę się bo to nie daleko ,a nie jest dopiero za 15 minut. W tyle to dojdę. No i w połowie drogi...-przerwała,bo zabrakło mi tchu.
-Co się stało Vera? - Micheal spokojnie. Jeszcze nic się nie stało. Na szczęście.
- No i w połowie drogi ktoś mnie zaczepił. Złapał za nadgarstek. Instyktownie odwróciłam się, żeby zobaczyć kto to. I wiecie kto to był?- pytam ich.
-Do chuja Pana, Vera kto to był? - Nashi jest wkurzona.
-Vera, błagam Cię. Kto to był? - powiedział spokojnie Mikey.
Muszę im powiedzieć,ale to imię nie przechodzi mi przez gardło. Muszę.
-To był...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Też was kocham. Do jutra zostawiam was w niepewności. 😂😂😂💓💓💞🐧
Pozdrawiam cieplutko.
Xoxo,Mari Hemmings 💞💓🎶🎸🐧❤

Simmer down || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz