Po zakończonym meczu wróciliśmy do domu. Odwiozłam Verę i Nashi do domu.
Zaparkowałam na podjeździe i usłgyszałam dźwięk mojego telefonu.-Hej Ever. To o której mam przyjechać ? - Usłyszałam głos Luke'a
-Um... Za godzinę? Pasuje Ci? - pewnie, że mu pasuje
-Dobra. Mam pewien pomysł, także biorę wszystko co potrzebne i zaraz będę.- powiedział z entuzjazmem.
-Ej ej ej. Masz być za pół godziny najwcześniej. Dobrze? - przygrzało go chyba za bardzo na siatkówce.
- Dobrze. Będę za pół godziny. - biedny chłopczyk jest zawiedziony. Co on sobie myśli.
-To do zobaczenia. -poczułam, że się uśmiecha.
Okay mam pół godziny na doprowadzenie się do porządku.Weszłam na góre i wzięłam bieliznę z szuflady. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Potem wysuszyłam włosy i uczesałam je w lekkiego koka. Umalowałam się lekko i wyszłam w bieliźnie do pokoju wybrać zestaw, który zostawiłam na łóżku.Krótkie czarne spodenki i koszula w czerwono-czarną kratę prezentował się dobrze.
-Ślicznie Ci - usłyszałam głos gdy kończyłam zapinać koszule.Obiecałam się w progu mojego pokoju stał Luke. Nawet nie słyszałam, kiedy wszedł.
-Dziękuję ?- zdziwiłam się.
-Nie ma za co. Mówię to co widzę. - kąciki jego ust powędrowały w górę , a jego kolczyk był widoczny.
-Nie przesadzaj. To co ? Chodźmy na dół do salonu. Zrobiłam już te plakaty. Chce żebyś je zobaczył. Vera mi pomagała. - nic nie odpowiedział. Stał i dalej się szczerzył.
-Dobra, ale i tak mam lepszą niespodziankę. - puścił mi oczko.Zeszliśmy na dół. Luke wyszedł do samochodu po sprzęt. Zdziwiłam się gdy wnosił po kolei gitary , elementy perkusji i całą tą resztę.
- Ej dobra , że gitare to rozumiem ale po co Ci to wszystko?- pokazałam na cały sprzęt.
-Niespodzianka. Zagramy koncert w szkole jako projekt naukowy. - zaczynam się bać.
-D-d-dobra.Czekaj.Czyli , że będę musiała grać publicznie. -Usiadłam na kanapie. Jezu on zwariował.
-Tak. Gramy w szkole,piątek i 17. - Podszedł i usiadł koło mnie.
- Szczerze? Wstydzę się. Inaczej. Boję się , że mnie nie zaakceptują.
-Muszą. Do tego zaśpiewała z nami. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.- nie martw się. Kiedyś trzeba zacząć. Będę tam z tobą. Będą chłopaki. Dasz radę. - przytulił mnie. Kurwa ten jego idealny tors. - Po za tym chłopaki przyjadą za godzinę lub dwie. Przez ten czas mamy się gdzieś rozłożyć i przećwiczyć kilka naszych piosenek. W tym nową. Jeszcze jej nie słyszałaś.
-Dobra zgadzam się na wszystko. - wstałam z kanapy by pomóc mu z rozlozeniem sprzętu.
-Że co ? - zostawił to co robił.
-Zgadzam się. Zaśpiewam i zagram.
-Naprawdę?
-Naprawdę.
Luke podszedł do mnie i pocałował mnie. Czule, ale nieśmiało. Bał się. Bał się , że może ja tego nie chcę. Po chwili oddałam pocałunek. Poczułam jego kolczyk na swojej wardze. Poczułam jak uśmiecha się przez pocałunek.
Usłyszałam chichot za plecami.
-Co się tutaj wyrabia? -chłopaki postanowili wpaść wcześniej
-N-n-nic. - Hemmings jest zakłopotany. To takie urocze.
-Lukey przecież widzę, że całujesz Ever. Jesteście razem ? -O Boże Ashton nie.
-Nie!-odpowiedzieliśmy razem. Zabawne.
-I tak będą razem. Nadal ich shippuje.- powiedział Cal.
- Wogóle co wy tutaj robicie? Mieliście być za godzinę.-pyta Luke.
-No mieliśmy czas i postanowiliśmy przyjść wcześniej. Potem jest impreza u Jase i Clary.- Ashton ty to się zajmij Nashi.
-Dobra to zaczynamy. - powiedziałam.
-Nie przejmuj się nimi. - wyszeptał Luke.
-Nie przejmuje się- odpowiedziałam również szeptem i puściłam mu oczko.Próby trwały z 3 godziny. Udało mi się nauczyć wszystkiego o co mnie prosili.Jestem gotowa. W między czasie wpadła Nashi i Vera. Zaczęły robić ulotki i plakaty dotyczące koncertu. Kochane są.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Musiałam. Obiecałam więc jest. Powtarzam się ,ale dziękuję za 415 WYŚWIETLEŃ. Kocham ❤💗💗
Xoxo, Mari Hemmings. 🎸🎸✋🎶🎶💪😍
CZYTASZ
Simmer down || L.H. ✔
FanfictionEver zwyczajna dzieczyna, ma pełną rodzinę, przyjaciółkę. Jak dla niej wystarczy , ale pewien chłopak postanowił zmienić jej życie na zawsze.