➡ 23 ⬅

1.8K 54 5
                                    

Koncert. No właśnie, koncert się udał.Pani zaliczyła nam ten projekt. Powiedziała nawet , że musi podwyższyc nam jakieś oceny. Nie istotne. Jak dla mnie to i tak mam dobre oceny na zakończenie szkoły.

Jest sobota. Luke zaprosił mnie dziś do siebie na oglądanie filmów. Do siebie. Inaczej. On zaprosił mnie do mojego brata. Ale co to za różnica .Będą też dziewczyny. Muszę zrobić tylko zakupy.
W tym celu najpierw poszłam się ubrać. Nie bardzo wiedząc co na sobie włożyć ubrałam czarną koszulkę z logiem Blink-182. Do tego jeansowe szorty. Wzięłam też bluzę , którą ostatnio pożyczył mi Hemmings. Włosy związała w luźny kok. Założyłam trampki i wyszłam.

W sklepie spotkałam mamę Very.
-Dzień dobry Ever. - odwróciłam się.
-Dzień dobry. - usmiechnęłam się przyjaźnie.
-Mamo no chodź jus plose. - spojrzałam w dół. Stała tam , na oko 3-4 letnia , dziewczynka. Miała kasztanowe włosy , piwne oczka i uroczą buźke. Gdy dostrzegła , że na nią patrzę uśmiechnęła się.
-Hej Ty pewnie jesteś siostrą Veronic.- zapytałam
-Tak. Mam na imię Isabelle. A Ty?- spojrzała na mnie lekko przedstawiając głowę.
-Mam na imię Ever.
-Chodź Izzy. Zaraz się spóźnisz. - zdziwiłam się lekko.
-Mogłaby Pani przekazać Veronic , żeby do mnie zadzwoniła. Z pewnością wie o co mi chodzi. - Powiedziałam do mamy małej Izzy.
-Dobrze, nie ma problemu. Ty przekaż mamie , że muszę się z nią koniecznie spotkać. - uśmiechnęła się szeroko.
-Miło było Cię poznać Izzy. Do widzenia Pani. - Powiedziałam.
-Do widzenia Ever.
-Papa Ever. Odwiedzis nas kiedyś?
-Na pewno.
Pomachałam im tylko na pożegnanie.
Wzięłam swoje zakupy. Nic wielkiego podstawowe produkty spożywcze to co się skończyło. Miałam zamiar zrobić małe zakupy. Oczywiście , Ever jak każda kobiet , musi wyjść z wózkiem zakupów. Do sklepu miałam nie daleko, ale postanowiłam pojechać autem. I dobrze. Rozpadło się. Nie znikła i nie musiałam dźwigać zakupów.

Weszłam do domu zatrzaskując drzwi nogą. Zdjełam buty nie patrząc gdzie je rzucam. Weszłam do kuchni i zostawiłam je na blacie. Podeszłam do radia na półce. Włączyłam moją płytę Green Day i zaczęłam rozpakowywać zakupy. Po chwili leciała piosenka American Idiot. Zaczęłam śpiewać i tańczyć. Chowając opakowania do górnej szafki poczułam jak oplatają mnie czyjeś ramiona. Poznałam to znajome ciepło. To był Luke.
-Hej kochanie.Wystraszyłaś się ? - zapytał. Czyli poczuł ze przez chwilę się nie dawałam żadnych znaków.
-Nie. - powiedziałam po cichu. Nie wiem czy mnie usłyszał.
-Ever,proszę Cię. -poczułam jego usta na swojej szyi.
-No dobra. Nie codziennie wchodzisz tu gdy mnie nie ma. Nie przyzwyczaiłam się do tego faktu. Ale widzę , że będę musiała. -odwróciłam się i pocałowałam,po czym wróciłam do swojego zajęcia.
-Mówiłem , że po Ciebie przyjadę. - uśmiechnął się.
- Wiem. Pamiętam. Jestem gotowa więc możemy już iść. - poszłam do korytarza założyć swoje trampki.
-Naprawdę? Jesteś gotowa ? - był zdziwiony.
-Tak. Nie jestem jedna z tych co szykują się 3 godziny , żeby móc oglądać zwykłe filmy. - Powiedziałam to z takim sarkazmem , że aż sama się wzdrygłam. - Przepraszam.
-Za co skarbie ? -podszedł do mnie i mną i przytulił.- Dobra nie ważne. Nie masz za co. Idziemy?
-Tak.

Do domu wróciłam ok. 22. Nie wracałabym , gdyby nie to , że jutro ma przyjechać tata. Fakt , nie jest moim biologicznym ojcem to i tak kocham go za to , że mnie wychował i dał tak wspaniałego brata.
Przywiózł mnie Luke , Ashton i Nashi. Ashton i Nashi wysiedli dwie ulice wcześniej. Chcieli jeszcze porozmawiać. Więc zostaliśmy sami.
-Wchodzić z tobą? - zapytał
-Nie. Dam sobie radę. Jestem duża Lukey. - usmiechnęłam się.
-Na pewno? -ależ on jest upierdliwy.
-Na pewno kochanie. - pocałowałam go długo i namiętnie. Nie chciałam wysiadać. Gdybym wtedy wiedziała co czeka mnie w środku... Nie wysiadłabym.

Weszłam do domu cała rozpromieniona. Zapaliłam światło w przedpokoju i zdjełam buty. Miał na sobie bluzę Luke'a. Zostawiłam torebkę na komodzie i postanowiłam wejść do salonu tylko po ładowarkę. Nagle ktoś przycisnął mnie do ściany. Wystraszyłam się. Dobra ja rozumiem. Gdybym była z Nashi i to ona by tak kogoś przycisnęła do ściany , zrozumiałabym. To nie byłby pierwszy raz. Nashi należy do gangu swojego zmarłego ojca. Był dobrym kumplem mojego taty. W sensie mojego i Michael'a. Ale nie we własnym  domu.
- Tęskniłem słonko. - powiedział mocny , męski głos.
-Dann. - Powiedziałam bez skrupułów.
Frajer. Musiałam przed nim uciekać z Londynu. Byłam tam na wymianie. I właśnie przez niego wymiana się skończyła i nasz niby związek też. Jak on mnie kurwa znalazł?!?!?
-Czego chcesz? - zapytałam.
-Tego co zawsze. - poczułam jego oddech na swojej szyi.
-Czyli? - Nie wiem o co mu chodzi.
- Ciebie. Twojego ciała. Twojej cnoty. - o nie teraz to kurwa przegiołeś.
-I co Ci po tym ? Czego Ty kurwa ode mnie chcesz?Raz Ci tego nie dałam. Nie licz , że teraz się na to zgodzę. Jesteś zwykłym zboczeńcem i skurwielem. Nigdy nie traktowałeś kobiet porządnie. Masz je za swoje suki. Zerżniesz i zostawisz. Nie rozumiem jak możesz to robić. Jesteś kurwą , a nie człowiekiem. - No to mam przejebane...
-Grzeczniej. Pamiętaj , że jesteś moja. I nikt Ci kurwa nie pomoże. - zdzielił mnie z liścia. - A teraz ja się tobą zajmę. Teraz mi nie uciekniesz. - Uśmiechnął się. Wzdrygłam się.
Zaczynam bać się tego faceta. Modlę się w duchu , żeby któryś z chłopaków tu wpadł.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Polsat
Kolejna część dziś lub jutro. Bynajmniej jak najszybciej.
Kocham was 💗💗❤❤
Xoxo, Mari Hemmings 🎸🎶🎸🎸💗💪

Simmer down || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz