➡ 29 ⬅

1.5K 47 4
                                    

Obudziły mnie śpiewy. Podniosłam sie do pozycji siedzącej i przetarłam szybko oczy. Stało tu wszyscy. Mama tata, Vera, Nashi, Ashton, Calum, Michael i oczywiscie Pan Hemmings we własnej osobie.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. -powiedziała mama i podała mi małe pudełeczko. Otworzyłam je. W środku był śliczny komplet. Bransoletka, naszyjnik, pierścionek i kolczyki. - To idę mnie i od taty.
- Nie trzeba było. Naprawdę. Liczy się ,że przyjechaliście. - posłałam jej pogodny uśmiech.
- To od naszej czwórki.- Calum podał mi pakuje z niesamowicie wielkim entuzjazmem. Usmiechnęłam się i zaczęłam Ci otwierać. Dostałam trochę ubrań między innymi koszulę w kratę,przetarte na kolanach jeansy i snapback'a. Znalazło do tak kilka krat podarunkowych.
- Dziękuję. Wiecie, że nie musieliście. - wstałam i uścisnęłam cała czwórkę. Następnie każdy dostał buziaka w policzek.
- No to teraz my. - usłyszałam glos Very. Podały mi wielki pakunek. Pomogły mi go otwierać. W środku znalazła się wielkich rozmiarów antyrama. Była do połowy zapełniają naszymi zdjęciami. Jezu ona jest na całą moją ścianę.
- Dziękuję dziękuję. - skoczyłam na nie i wyscuskałam. Są takie kochane. No to teraz trzeba będzie dobrze zabalowac. Miałam w planach zamówić pizzę i posiedzieć przy dobrych filmach, Al teraz to zrobimy mega imprezę. Nie odpuszcza mi.
- A teraz przepraszam wszystkich, ale muszę się ubrać. Rozgośćcie się na dole. Będę za 10 minut. - wyprosiłam ich grzecznie z pokoju i poszłam do łazienki. Ubrałam to co zwykle. Szary top na ramionczka, krótkie czarne spodenki i białe trampki. Umalowałam się lekko, a włosy zwiazałam w niesforny kok.
Zeszłam na dół. Usłyszałam jak drzwi ciągle się otwierają więc poszłam zobaczyć kto się tak kręci.
- Chłopaki co to za siatki? - pytam bo blat w kuchni jest zastawiony, a regał w przedpokoju także.
- Myślałaś, że dopuścimy Ci okazję do dobrej imprezy siostrzyczko. - Mike puścił mi oczko. Co do z nim nie tak ?
- Idźcie jak chcecie. Ja przygotuję coś do jedzenia z tych waszych zakupów. - powiedziała stojąca w futrynie mama.
- Dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam ją w policzek.
- Nie ma za co. Chociaż tyle mogę dla was zrobić za nim znowu wylecimy.
- Gdzie ? - Zapytaliśmy jednocześnie z Michael'em.
- Monako potem Walia, a na koniec Hawaje. -powiedział tata, który nagle pojawił się za plecami mamy.
- Jezu. Będę tęsknić. Bardzoooo. - specjalnie przeciągnełam ,,o"
- Ja też. Bardzooo. - Mike powtórzył po mnie.
-Hemmo weź te pudełka i przyprowadź je na tym wózku co jest z boku. - usłyszałam krzyk Ashton'a.
- KURWA MAĆ. -usłyszałam krzyk Luke'a. Wybiegłam z domu , przepraszając uprzednio rodziców i pobiegłem do chłopaka.
- Co się stało ? - zapytałam.
- Ten wózek upadł mi na piszczel. Ja pierdole Ever nie chce jechać na pogotowie.Mam nadzieje,że nie jest złamana,bo jeżeli każą mi tam zostać to się wyrwe. - powiedział lekko zdenerwowany i wystraszony.
- Lukey, kochanie uspokój się. Jedziemy na to pogotowie i zobaczymy. Co będzie to będzie. Damy radę. - powiedziałam
- Kocham Cię Ever.
Czy Lucas Robert Hemmings właśnie powiedział, że mnie kocha? Och, Ever na pewno to sobie wyobrażasz. Zdawało Ci się.
-Ever ja wiem,że to nie jest najlepsze miejsce i nie najlepszy moment, ale kocham Cię. Kocham Cię za twój uśmiech, oczy, charakter i... po prostu za wszystko.
- Ja Ciebie też Lucas. Kocham Cię.
Po tych wyzwaniach pomoglam mu wstać. Ten pocałował mnie jeszcze w skroń. Uwielbiam gdy to robi.

Na pogotowiu stwierdzono złamania. Lekarz powiedział, że ktoś musi się nim zająć w domu. Po godzinie spędzonej tam wróciliśmy do domu.
- I co? - do przedpokoju wpadł Calum.
- Złamana. Nie widzisz,że mam gips idioto. - powiedział wkurzony.
-Nie wyżywaj się na nim skarbie. To nie jego wina. - powiedziałam i pocałowałam go po policzku. Raxemz Calum'em zaprowadzilismy to do salonu.
Mój telefon dzwonił już od dobrych 10 minut.To Liz.
-... czyli będzie mógł zostać u Ciebie? - zapytała kobieta.
-Tak, nie ma problemu.- potwierdziła.
- Trzymajcie się dzieciaki. Pozdrów wszystkich. Ciao.- Są we Włoszech.
- Dobrze. Ciao. - pożegnałam Liz i poszłam do chłopaków.

- Wszystko słyszałem.
- No to witam w domku kochanie. Zobaczysz, aż będziesz miał mnie dość. - pocałowałam go i uciekłam na górę,żeby włączyć laptopa. Przy okazji sprawdziłam Twitter'a. Miałam dwie wiadomości.

xRagonilx : Co powiesz na to?

/tak niej więcej wygląda Nashi/

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

/tak niej więcej wygląda Nashi/

Bloomen: super jest.

Druga wiadomość była od Very:

Balckbro: Myślisz, że spodoba się Michael'owi??

Balckbro: Myślisz, że spodoba się Michael'owi??

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

/styl ubierania Very:)/

Bloomen: Jezuu. Vera jesteście razem. Na pewno mu się spodoba. Ale spodobało by się mu bardziej gdybyś była bez tego (͡° ͜ʖ ͡°).
Blackbro: Jesteś taka sama jak on.Wypierdalaj do Hemmings'a on też chciałby zobaczyć Cię bez tego ubrania (͡° ͜ʖ ͡°)
Bloomen: hahahahahaha.

Na kolacje przygotowałam kanapki. Dałam chłopakom, a oni pożarli je z prędkością światła.

Coś czuję, że ta impreza będzie czymś więcej niż zwykłą osiemnastką.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
HEY EVERYBODY!!💓💓
Wracam do żywych. Mam nadziej, że rozdział sie podoba.
UWAGA INFO.
Książkę skończę najprawdopodobniej na 40 rozdziałach + epilog.
Jeżeli wyrazicie chęć,napiszę drugą część. Te same postacie ale już w całkowicie nowych wcieleniach.
Co wy na to??
Xoxo, Mari Hemmings 💓💓❤❤💞🎸🎸🎶😍

Simmer down || L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz