// Kocham ten mem :') //
Wszyscy zebrali się na godzinę 12. Ciężko było zebrać Luke'a z kanapy i wsadzi do samochodu. Ale z pomocą Cal'a i Nashi udało nam się. Szukałam Ashton'a i Michael'a. Za cholerę nie wiem gdzie oni się podziali.
Gdy zakładałam conversy, wesoła czwórka się znalazła.
- Chryste, nareszcie. Ludzie jesteśmy już spóźnieni. Co was tak cieszy ? - uniosłam pytająco brew.
- Porozmawiamy o tym kiedy indziej. - powiedział Michael?
On chce ze mną rozmawiać. Michael cha rozmawiać z własną siostrą. Że Ci przepraszam? Ja się chyba przesłyszałam.
- N-no okey.
- No a teraz przepraszam, ale chyba musimy jechać.
- Taa. Wezmę tylko te pudla z garażu.- zignorował mnie i zaczął chichotać o czymś z Verą. - Pomógłbyś mi, a nie się cieszysz. Jeden i drugi.
Ashton i Michael popatrzył po sobie. Potem spojrzała na mnie i zaczęli się śmiać. Jednocześnie Nashi i Vera trzepnęły ich w tył głowy.
- Dziękuję. - usmiechnęłam się i wyszłam z domu. Luke czekał na mnie w aucie.
- Dlaczego nie mogę prowadzić? - pyta oburzony.
- Czy Ciebie do reszty pojebało? Kocham Cię Lukey, ale czasem udajesz takiego głupiego, że jest to aż śmieszne. - odwróciłam się si niego i pocałowałam go.
- Dobra. Wybaczam Ci. Ale tylko dlatego, że jesteś moja dziewczyną. - spojrzał na mnie po czym przejechał ręką po włosach. - Jedźmy już.Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Przed drzwiami, na ławce siedziała Alex, Suzie i kilka innych osób. Oprócz tych dwóch wszystko było w porządku.
Siedzieli tam z dobre pół godziny, bo tylko ja mialam klucze od sali.
- No nareszcie. - odezwał się z uśmiechem Max.
- Też Cię miło widzieć. - odwzajemniłam uśmiech.
- Ekhem. Nadal tu jestem. Pomoże mi ktoś ? - słyszę Luke'a za plecami.
- Ashton, Calum !! Ruszcie tu swoje tyłki i pomóżcie Hemmings'owi.
-Tak tak już biegnę. - słyszę Calum'a.
- Jakiś prblem ? - usmiechnęłam się.
- Nie, dlaczego?
-Dziękuję, że mu pomagacie. - każdy z nich dostał całusa w policzek. Spojrzałam na Hemmo. Ten patrzył na mnie z krzywą miną. Jest zazdrosny.
- Daj spokój pingwinku. - pocałowałam go w nos.Otworzyłam salę. Chłopaki wprowadzili Luke'a i posadzili na trybunach. Dostał swoje kule. Wątpię, żeby przesiedział cały dzień na trybunach.
Reszta wzięła pudełka i przyszła na sale. Ja, Nashi i Vera poszłyśmy po wodę i jedzenie. Oczywiście Suzie i Alex nie raczyły nam pomóc.
- Dobra Calum, Suzie, Vera, Alex i Luke pompują balony. Ja, Ashton i Michael, Nashi poprzyczepiamy wszelkie wstążki i materiały.
Daniel i Taylor przyniesienie stołu i je ustawicie. Wszyscy wszystko wiedzą? - pytam. Wszyscy kiwaja na zgodę głową.
- Jedno pytanie? -słyszę głos Alex.
- Czego? - rzucam oschle.
- Dlaczego Ty rozdzielasz zadania, hmm? - spojrzała na mnie z dezaprobatą.
- Booo, przypomnę Ci , gdyby nie ja nie byłoby balu. Plus to mnie profesor Collins przydzielił organizację.
- Ach tak. To świetnie. Mam kilka uwag i zasad, które wprowadzam od teraz. - stanęła na środku sali.
- Uwaga wszyscy !! - krzyknęła i klasnęła w dłonie.
- O co chodzi?? - pyta mnie Vera stojąca tuż za mną.
- Chryste, nie strasz mnie. - powiedziałam do niej.
- Od teraz ja tu rządzę. - powiedziała Alex.
- Od teraz ja przydzielam zadania. Więc Suzie, Max i Tayler zajmiecie się plakatami. Ashton, Calum i Michael idą po stoły. Vera,Nashi i Ever zajmujecie się wstążkami, materiałami i napompujecie balony. Luke i ja...
- No chyba kurwa nie. Coś Ci się pojebało księżniczko. Organizatorem jest ja. Nie będziesz nic zmieniała. I nie ma żadnego Luke i Ty. W twoich snach. Poza tym ciesz się, że dałam ci pracę przy której nie zepsujesz swojego manicure'u. Nie chciałam być suką, bo to miano należy do Ciebie. A teraz przepraszam, ale ma do załatwienia parę spraw. Także zapieprzaj z tymi balonami, bo są bardzo potrzebne. Dziękuję.- uśmiechnęłam się sarkastycznie.
- Ever. Czy to Ty? - Michael parsknął śmiechem. Spiorunowałam to wzrokiem.
- Jestem w szoku. - powiedziała Vera.
- Ja też - usłyszałam Nashi. - Nie wiedziałam, że jesteś...
- Nie kończ proszę. Pogadamy wieczorem, a teraz do roboty. - powiedziałam.
- Jeszcze nie skończyłam. - odwróciłam się do Alex.
- Co proszę? - pytam, bo wydaje mi się, że się przesłyszałam.
- Jeszcze nie skończyłam. Pokaże kto tu rządzi. A tak na marginesie nie zasługujesz na niego.
- Skoro tak mówisz to pewnie jest powód. Jaki?~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że nie ma rozdziałów codziennie i za to, że nie są w reguralnej długości.
Naszła mnie wena i dzisiaj będzie jeszcze jeden. Dodaję bo mam dobry humorek😍💓💓
Pozdrawiam cieplutko ❤😍❤
Xoxo, Mari Hemmings ❤😍💓💞🎸🎶😙
CZYTASZ
Simmer down || L.H. ✔
FanfictionEver zwyczajna dzieczyna, ma pełną rodzinę, przyjaciółkę. Jak dla niej wystarczy , ale pewien chłopak postanowił zmienić jej życie na zawsze.