*Następny dzień*
Harry i Ron zasypywali mnie i Hermionę suchymi żartami,przez co pewnie nasz śmiech było słychać na koniec ulicy,przez którą zmierzaliśmy.
-A wiecie dlaczego ściany nie toczą ze sobą wojen?-rzekł z uśmiechem Ron.
-Bo pomniędzy nimi jest pokój!-dokończył Harry i wszyscy znów wybuchliśmy śmiechem.
Spojrzałam na zegarek,który wskazywał 12.55. Akurat byliśmy pod barem.
-Wiecie..ja pójdę na piwo kremowe.-rzekłam.
-Ale teraz mieliśmy iść po Fasolki.-mruknął Harry.
-Ja mam swoje w pokoju.-skłamałam.-Narazie!
-Pa.-rzekła Hermiona oddalając się z chłopakami.
Weszłam do tzw. Baru i zajęłam jeden stolik. Zamówiłam piwo kremowe,które zaraz piłam. Zaraz drzwi wydały charakterystyczny dźwięk a ja ujrzałam w drzwiach chłopaka. Tylko że to nie był Blaise. To był ten cały Hemmings.
-Mogę się dosiąść?-spytał.
-Niestety nie.-mruknęłam.
On tylko westchnął i usiadł gdzieś z tyłu.
Po 5 minutach zjawił się Blaise.
-Spóźniony.-bąknęłam.
-Tak,Dark,ciebie też miło widzieć.-mruknął siadając.
Popiłam łyk piwa.
-Oh teraz mówimy sobie po nazwisku,Zabini?
Ten Tylko popatrzył na mnie wymownie i zaczął się śmiać. Podeszła do nas kelnerka a Zabini zmówił piwo,które pp chwili już sączył.
-Draco kazał Cię pozdrowić.-zaczął po chwili.
-Żartujesz? Ten Draco Malfoy,którego tak nie lubię ze wzajemnością od samego początku,kazał mnie pozdrowić bo nasze kontakty się polepszyły?
-Dokładnie. Ps. Też się zdziwiłem.-dodał szeptem na co zachichotałam.
-A właśnie. Z kim idziesz na Bal w Święto Duchów?
-Hmm. Nie zastanawiałem się. Myślę że z jakąś Ślizgonką. Chyba z Jungwirth.
-Z Brianą?
-No właśnie.
-Spotkaliście się?
-Tak. 2 razy. W końcu kto by mi odmówił?..
-Ja.-przerwałam mu ale on zignorował moją uwagę totalnie i kontynuował.
-..Jestem seksowny,miły,słodki,uroczy.-zrobił maślane oczka.
-Ta. A przede wszystkim skromny.-prychnęłam.
-Lecisz na mnie jak Briana.-rzekł pewnie.
-Tylko jak ktoś mnie popchnie.-zaśmiałam się na minę Zabiniego gdy powiedziałam to zdanie.
-Pff.-prychnął.-Założę się że ciebie nikt nie zaprosi.-powiedział szybko.
-Nie byłabym tego pewna.-popatrzyłam ukradkiem na Hemmingsa,który akurat wstał i ruszył do wyjścia. Mijając nas posłałam mu pewne spojrzenie a on je odwzajemnił.
-Huh. Lepsza partia,co? Potter nie będzie zadowolony.
-Tylko że Potter ma Cho Chang.
-Uh. No to grubo.-zaśmiał się.