6.†

3.4K 178 17
                                    

Po chwili byłam już w sowiarni. Było już lekko ciemno,przez chmury.
-Przyszłaś.-usłyszałam i się odwróciłam.
-Tak,Draco. Przyszłam.
Podszedł bliżej.
-Chyba to nie odpowiedni strój na taką pogodę.-wymruczał.
Popatrzyłam na siebie i..miał rację. Maiłam na sobie trampki,legginsy i sweterek ¾. 
-Chyba tak.-spuściłam głowę.
Ukradkiem zobaczyłam jak chłopak ściąga swoją marynarkę i daje mi ją na ramiona.
-Nie,Draco.-chcę ją ściągnąć ale chłopak mi nie pozwala.-Ale będzie ci zimno.
-Ważne żeby tobie było ciepło i żebyś się nie rozchorowała.
-Ale ty się rozchorujesz.
-To będziesz miała obowiązek się mną opiekować.-uśmiechnął się zadziornie.
-Chciałbyś.-odwróciłam się do murowanej barierki.
-Chciałbym.-rzekł stając obok mnie.
-Chyba nie po to tu mnie sprowadziłeś,co?
-Po prostu chciałem cię spotkać.
-Widzisz mnie codziennie.
-A jak tam ty i Potter?
-Kpisz sobie?
-Nie. Pytam.
-Dobrze. Tylko ostatnio często się kłóciliśmy.
Popatrzyłam na niego.
-Przeze mnie?
-Tak. Przez twój list.
-Nie chciałem.
-To była moja wina. Ja go nie schowałam.
-Dobrze że Potter cie ma. Czasem mu zazdroszczę.
-Musisz sobie znaleźć dziewczynę.
-A co jak jestem gejem?
Popatrzyłam na niego zszokowana.
-Żartuje.-zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
-To dobrze.-odetchnęłam.
-A co? Podobam Ci się?
-Draco!-walnęłam go ramię.
-Uuu! Nie zaprzeczyłaś!
-Grrr. Mam chłopaka. Jak myślisz? Podobasz mi się?
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie lubię cię.-burknęłam zrzucając jego ramię.
-Kochasz mnie.-poruszył zabawnie brwiami.
-Nienawidzę.
-A wiesz do czego dąży nienawiść?
-Zabójstwa.-rzuciłam i odeszłam z kpiącym uśmieszkiem.

*Grudzień*
-Dzień Dobry.-rzekła McStara ekhem..Mcgonagall wchodząc do salonu wspólnego.-Jak wiecie jutro jest co roczny wypad do Hogsmeade. Przyszłam po wasze zgody od waszych opiekunów.
Dajcie mi je.
Wyciągnęłam moją zgodę i dałam jej.
-Harry?-spytałam.
-Nie,ja nie mam zgody.
-Huh. Szkoda.
-Pamiętajcie. Jutro godzina 10:30. Dziedziniec. Dziękuję.-rzekła i wyszła.
-Twón wuj Ci nie podpisał?-spytała Hermiona.
-Nie.
-Co za głupek.-burknął Ron.-To co robimy?
-Może wypad na małe piwko?-spytałam.
*Trzy Miotły*
Usiedliśmy przy jednym ze stolików.
-Co podać?-spytał kelner.
Hermiona poprosiła o 4 kremowe piwa,2 z imbirem.
-Ja pójdę do toalety.-rzekłam.
Harry kiwnął głową a ja wstałam i poszłam.
Skorzystałam w niej. Ale gdy miałam już wyjść usłyszałam szepty.
-Daj to Dumbledore'owi. I nie waż się otwierać.
-Dobrze.
Rozpoznałam głos dziewczyny i chłopaka. To Malfoy i...kto?
-A teraz wynoś się.-warknął chłopak i usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. A po chwili drugi trzask. Jak najszybciej wyszłam i umyłam ręce. Po chwili siedziałam i popijałam piwo.
-Co Malfoy tam robił? Słyszałaś coś?-spytał mnie cicho Harry.
-Nie. Nic nie słyszałam.-skłamałam.
Brunet kiwnął głową.
-O! Dzień Dobry!-rzekł Slughorn.
-Dzień Dobry.-rzekliśmy jednocześnie.
-Tak sobie myślę. Victoria,Harry? Może chcielibyście przyjść do klubu Ślimaka? Będzie małe kółko zapoznawcze.
-Chcętnie.-rzekłam a Harry kiwnął głową.
-Panna Granger też będzie?
-Z wielką chęcią przyjdę.-rzekła.
-A pan Weasley?
-Ja podziękuję.-mruknął Ron.
-Dobrze. Dostaniecie zaproszenia jutro. Do widzenia.-rzekł i odszedł w głąb lokalu.
-Do widzenia-odrzekła Hermiona.
-Idziemy?-spytał Ron.
Harry kiwnął głową i tak zebraliśmy się by wyjść.
-Wiecie.-zaczął Harry.-Muszę wam coś powiedzieć. Bo...
Nagle usłyszeliśmy krzyk.
Podeszliśmy bliżej a tam leżała jakaś dziewczyna.
-Mówiłam jej! Mówiłam żeby nie ruszała! Katie!-krzyknęła dziewczyna nad nią. Podeszłam do niej a ta zrozpaczona przytuliła się do mnie.
-Jesteś Leanne,prawda?-spytałam a ona kiwnęła głową.
Nagle Katie poderwała się do góry a Leanne krzyknęła. Unosiła się chwilę by potem runąć na ziemię.
-Odsuńcie się!-usłyszeliśmy Hagrida. Podszedł do Katie i wziął ją na ręce.
Popatrzyłam jak Harry,klęka obok jakiegoś naszyjnika.
-Harry,nie dotykaj tego.-rzekłam.-Chodź Leanne.
*Gabinet McGonagall*
-Czy Katie miała go ze sobą jak weszłyście do Trzech Mioteł?-spytała McGonagall.
-Nie.-rzekła już uspokojona Leanne.-Gdy miałyśmy już prawie wyjść ona poszła do toalety i wróciła z naszyjnikiem. Miała do komuś zanieść.
-Wiesz komu?
-Profesorowi Dumbledore'owi.
Zdziwiłam się i nagle wszystko ułożyło mi się w logiczną całość. To Malfoy dał Katie naszyjnik aby zaniosła go do Dumbledore'a. Ale po co? Przecież to jest niebezpieczne.
-Dobrze. Możesz iść.-rzekła Minerwa a Leanne odeszła.
Gdy przechodziła obok mnie,przytuliłam ją. Dziewczyna uśmiechnęła się nikle i odeszła.
-Powiedzcie mi. Dlaczego gdy dzieje się coś złego zawsze wy tam jesteście?-spytała McSzczota. Hmm..no nie wiem. Mamy takie przeznaczenie?-pomyślałam.
-Pani profesor,ja zadaje sobie to pytanie już od sześciu lat.-westchnął Ron.
McSzczota pokręciła głową z dezaprobatą.
-Chciałaś mnie widzieć?-usłyszeliśmy głos za sobą.
-Och tak Severusie. Popatrz.-rzekła.
Snape minął nas,zaszczycając swoim spojrzeniem.
Wyjął różdżkę i ją uniósł za jej pomocą.
-Panna Bell. Nie wie ile miała szczęścia.-rzekł Snape.-Bardzo silna czarna magia jest w tym naszyjniku. Kto jej to dał?
-Nie wiadomo.-rzekła McGonagall.
-To Malfoy.-wypalił Harry a wszyscy popatrzyli na niego jak na kosmitę.
-To bardzo poważne oskarżenie,Potter.-rzekła nauczycielka.
-Masz jakiś dowód,Potter?-wtrącił Severus.
-Ja to wiem.-rzekł szorstko.
Złapałam go za dłoń co miały znaczyć że ma się zamknąć.
Snape parsknął.
-Możecie iść.-rzekła Minerwa.
Kiwnęłam głową i odeszła z resztą.

Lo(st)ve | Draco Malfoy | [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz