*29 listopad*
Tego dnia opadły wszystkie liście i zaczął pruszyć śnieg. Pomimo tego że zaczął on sypać rano było już i tak bardzo biało.
Siedziałam sobie na parapecie,patrząc na padający śnieg, ubrana w jeansy,sweterek od Ginny,koszulkę na ramiączkach i ciepłe skarpetki.
Nagle do moje pokoju wbiegła Hermiona.
-Ubieraj się. Mamy obrady.-rzekła rzucając mój płaszcz i kozaki.
Ubrałam je zdezorientowana,tak jak i czapkę i rękawiczki. Wyszłam z nią z zamku i teleportowałyśmy się do Hogsmeade.
-Hermiona o co chodzi? Po co jesteśmy z Hogsmeade?-zapytałam a ona przystanęła.
-Potrzebny nam nauczyciel. Musimy się uczyć zaklęć i OPCM. Jeżeli Umbridge nie chce nas uczyć my musimy sami coś wykombinować.
-Dobra. Okej ale czemu ja?
-Chcemy abyś ty i Harry uczyli nas.
-Ale Hermiona,to przecież zabronione,odkąd Umbridge jest Iknwizytorem Hogwartu.
-Ale o to właśnie w tym chodzi. Łamiemy zasady.
-Kim jesteś i co zrobiłaś z Hermioną Granger?
Zaśmiałyśmy się.
Weszłyśmy do Gospody Pod Świńskim Ryjem.
-Harry i Ron już na nas czekają.-rzekła i ich zauważyłyśmy.
-Cześć.-rzekłam a oni mi odpowiedzieli.
-Więc? Co robimy?-zaczął Ron.
-Harry? Victoria? Zgadzacie się?-spytała Hermiona.
Popatrzyłam na Harry'ego nie zbyt przekonana.
-Ja się zgadzam.-rzekł Harry,dalej patrząc mi w oczy. Odwróciłam wzrok.
-Ja..nie wiem... a co jak nas przyłapią? Wy jeszcze nie wiecie do czego on jest zdolna.
-Victoria.-Harry złapał moją dłoń.-Nic się nie stanie. Obiecuję.
-Dobrze. Ale..ja nie będę uczyć. Harry ty jesteś lepszy.-uścisnęłam jego dłoń i zaraz ją puściłam.
-Ustalone.-zaczęła Hermiona.-Pomyślmy. Gdzie będzie pierwsze spotkanie?
-Hmm..Wrzeszcząca Chata?-spytał Ron.
-Pogięło Cię?-burknęła Hermiona.
-To może..Pokój Życzeń?-spytałam.
-To jest to!-rzekł Ron.
-A jak będziemy się nazywać?-spytał Harry.
- Hogwart Anty Umbridge?-spytała Hermiona.
-Nie.-rzekłam.
-Ale skrót fajny. HAU.-zaśmiał się Harry jak i reszta.
-To może..Gwardia Dumbledore'a?-spytałam.
-Idealnie.-rzekł Harry a reszta się zgodziła.
-Spotkajmy się z wszystkimi chętnymi w środę. Rozdam wam sztuczne galeony z datą i godziną aby nikt się nie skapną że spiskujemy.-rzekła Hermiona.
Kiwneliśmy głowami i poszliśmy do wyjścia.
-Nie idziecie?-spytał Harry,Rona i Hermiony.
-Chodź Harry. Oni idą coś załatwić.-rzekłam i pociągnęłam Harry'ego,widząc że Hermiona się zawstydziła.
-Po co oni poszli?-spytał Harry gdy zaraz znaleźliśmy się w Pokoju.
Usiedliśmy na sofie a ja położyłam głowę na kolanach Harry'ego.
-Mają się ku sobie.-rzekłam,patrząc na ogień w kominku.
-Tak jak ty i Malfoy.-mruknął.
-Przestań Harry. To że się polubiliśmy to nic nie znaczy.
-A Luke?-spytał.
-Tylko przyjaciel.
Usiadłam normalnie na kanapie i wtuliłam się w Harry'ego.
-Wiesz,co?-zaśmiałam się.-Kiedy byliśmy w 3 klasie się w tobie zauroczyłam.
-Serio?-szepnął poprawiając moje włosy.-Ja też.
-Oh. Ja nie wiedziałam.-popatrzyłam na niego.
Zdziwiłam się najbardziej bo on mnie pocałował. Odwzajemniłam jego pocałunek i tak całowaliśmy się aż do utraty tchu.
-Victoria..-szępnął.-Ja cię chyba lubię. Ale to bardzo.
Po tych słowach odezwała się we mnie jakaś cząska tego uwielbienia Harry'ego.
-Ja chyba też.-uśmiechnęłam się.
Harry położył się na sofie,potem mnie na sobie i znów pocałował.